07-10-2020, 22:55
|
#14 |
| John splunął celując porządniej. Jakaś cząstka niego kazała mu pilnować własnej skóry, pomimo dwójki wojów stojących przed nim. Kolejne pociski opuściły tłumik zamontowany na lufie wiernego pistoletu i poleciały wprost w kierunku łańcuchów Sonyi. Jeśli jakiś tarkatan stanie na drodze, to wielkiej szkody nie będzie, natomiast jeśli się nie uda to trudno. Zwabieni tutaj przeciwnicy pozwolą teleportować się za plecy do niestrzeżonej dziewczyny i przestrzelenie łańcuchów w takiej sytuacji będzie już drobnostką.
- Ogarnijcie ich. - zawołał do chłopaków, jakby nie pamiętali co powinni robić. Oczywiście, że pamiętali. Doskonale wiedzieli, ale John wolał to powiedzieć. Nie ufał. |
| |