Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2020, 19:01   #4
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Kolejna, prosta robota. Przewieźć paczucha z punktu A do punktu B. Tona gambli do wyjęcia, tankowanie na Florydzie. Pierdolony gorąc ,ale powinno pójść dobrze. Ruszam, jak tylko ogarnę zapasy olejku do opalania. Co wiem o Florydzie? Duszno, upalnie, stare drogi, mokro. Mam nadzieję, że bryka da radę.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/originals/c2/af/06/c2af067eae15f6c073672cf581d090fc.jpg[/MEDIA]

Trasa.

Typowa autostrada nie była typowa, jak wszystko po cholernej wojnie, ale nie sprawiła wielu problemów, choć po setkach kilometrów mój Wrangler zaczyna w tym upale mieć zadyszkę. Kilka razy trzeba było stawać, oczyszczać styki, dolewać płynu chłodniczego, a nawet przekręcić wyloty rur wentylacyjnych ku górze, bo błoto zaczęło je nieźle atakować. Ten wóz jednak nie da się zajebać byle duchocie. Wrangler Rubicon 392, wersja concept. Wysokie prześwity, regulowane pneumatycznie zawieszenie, wyciągareczka, i pełne 4X4 w standardzie. Przepiękna, zabytkowa już właściwie maszyna, ale w przeszłości bogaty amerykański pajac kupował taką zabawkę, aby amerykański dzieciak mógł sobie pobrykać na offroadzie. Widlasta ósemka, w dodatku w ceramiku to już mój osobisty wkład w maszynę. Silnik od Forda Bronco, też leciwego złomu, ale oba modele konkurowały o miano najlepszej maszyny zdolnej pokonywać najdziksze ostępy Stanów Zjednoczonych. Lakier full metalic również standardowo był. Przepiękna, oliwkowa zieleń, błyszcząca jak psu jajca przed suką. Był, bo w tej chwili moją bryczkę pokrywa już nieco ząb patyny, rdzy, oleju, kul po tych 9tkach “Roadmasterów”, “Żniwiarzy” i innego garbatego gówna próbującego mnie dopaść po szosach i autostradach Stanów.Teraz Zasranych Stanów, bo wszystko się zesrało. Nie ma już bogatych dzieciaków, to tylko jakieś pierdoły, o których wyczytałem, klejąc tą maszynę.

Floryda. Po nieco męczącej drodze...no dobra, w huj jestem wypruty. Siedząc, zgięty nad kierownicą samochodu kark sztywnieje ci do takiego stanu, że myślisz, że mógłbyś trykać się z bykiem. Podobno w Teksasie jeszcze takie mają, przynajmniej tak twierdzi blondzia i jej “ranger”.
Notuję w pamięci układ tej wiochy. Patrzę po szyldach i wywieszkach, szukając lokalnych sklepów z zaopatrzeniem. Szkoda byłoby tu utknąć bez gazolinki, ewentualnie jak gaźnik nawali, albo jakaś inna pierdoła.
Nie łapie, o co chodzi z tym Tomem i Jerrym. Co to jest kreskówka? Nigdy żadnej nie widziałem, pewnie kiepskie. Nie ważne. Parkujemy Wranglera, zabezpieczam swój towar i idziemy szturmować knajpę. Przezornie ubieram kurtkę i biorę mossberga. Wsioki czasem lubią się zabawić, a pierwsze co zobaczą to trzech ombre i dwie laski. I furę gambli na czterech kołach. Komuś może przyśnić się okazja. Zakładam skórzaną kurtkę, wciągam na łeb styranego stetsona, przecieram okrągłą sprzączkę od pasa przy dzinsach a szmatą do pucowania silnika, pachnącą jeszcze smarem przecieram wysokie buty. I wbijam do baru, pachnąc samochodem.

Klimat. Kurwa, jakby zapytali mnie, o co chodzi z tą Florydą, to bym normalnie nie skumał. Pitolą na jakichś mandolinach, harmonijkach, a dziewczyny wywijają biodrami. No normalnie, rozmarzyłem się.
Tequila jest w pytę, dobrze robi na gardło. Właściwie, to nie wiadomo, czy to tequila, bo jakoś nie widziałem tu kaktusów. Chyba za mokro. Nie zdziwiłbym się, gdybym chlał znowu jakąś przepalankę z jakiegoś krzaczora z tego buszu.

Dziewczyny… Za to jedno mogę nawet polubić Florydę. One pachną. Niech mnie, pachną jak jakieś kwiaty i nawet czystą skórę widać im spod tych fikuśnych kiecek. To pewnie typowe, bo tu non stop leje. To prawie jakby wykupić abonament u Rudego Joeya w "pralni" i siedzieć przez tydzień w NY. Tylko bez dziewczyny i bez muzyki. Mydło daje za fajki, skurwiel jeden. Tu jest to za friko, płacisz tylko za gorzałę, więc biorę się do tańca i upajam się do woli. Czemu prawie zawsze robi różnicę?
Początkowo nie sporo mi idzie, zasiedziałem się w drodze, zgarbiony nad kierownicą, z oczami wysuszonymi od pyłu autostrady. Barmanka jednak wie co robić i jej biodra same mnie prowadzą. Jest przyjemna w dotyku, ja zaś muszę śmierdzieć chyba setkami mil aż od Appalachów. Robi mi się przykro, więc się odsuwam, ale barmanka daje mi do zrozumienia, że jej to nie przeszkadza i tańczymy dalej, aż w końcu impreza się rozkręca i nieco tracę rachubę czasu.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 10-10-2020 o 11:19. Powód: przecineczki...
Asmodian jest teraz online