Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2020, 02:39   #1
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
[D&D 5ed] Ziemia Hioba


"Strzeż się, by cię nie zwiodła obfitość i nie zmylił hojny okup."
- Biblia Tysiąclecia, wydanie III, 1980, Hioba 36, 18


W końcu. Po wielu tygodniach podróży z najróżniejszych zakątków Europy, na horyzoncie błękitnego morza zaczął majaczyć cel podróży nędznie wyglądającej, czteroosobowej grupy awanturników. Anglia była tuż przed nimi. Ziemia obiecana, gdzie dopełnić miało się ich przeznaczenie.

A kimże byli Ci oto wybrańcy? Nikim specjalnym – ot czteroosobowa banda różnorakich wyrzutków i łachmaniarzy, której członkowie jedynie zrządzeniem losu (czy być może była to sprawka Boga?) znaleźli się na tej samej łodzi, w tym samym czasie. Grupka ta sformowała się wręcz samoistnie. Po kilku dniach na morzu stwierdzili wspólnie, że w sumie się nie nienawidzą, a wręcz nawet tolerują. I to wystarczyło.

Gotowi do rozpoczęcia nowej przygody na nieznanym lądzie, awanturnicy wyszli spod pokładu, by uważnie przyjrzeć się miejscu, gdzie legendy o nich miały się rozpocząć.

Ich oczom wpierw ukazała się wielka twierdza na wysokim klifie, rzucająca groźny cień na morze. Budowla zdawała się niewzruszona uderzającymi o brzeg falami. Na jej murach i wieżach powiewały niebieskie flagi, z sześcioma złotymi symbolami, które z bliska okazały się złotymi ptakami. Symbol Sussex. A fort oraz otaczająca go mała mieścina nosiły nazwę Hastings.

Mieścina otaczała odznaczający się, na generalnie płaskim wybrzeżu, klif i fort. Z tego co już bohaterowie już zdążyli usłyszeć na statku, to nie była to jakaś nadzwyczajna miejscowość.

Być może dlatego nie musieli płacić kapitanowi tak wiele za podróż. Pewnie większość poszukiwaczy przygód płynęła prosto do Londynu. Jednak to ich strata. Po co przepłacać, jak i tutaj pewnie roboty było dużo, a za to rąk do pracy mało.




Statek w końcu zacumował w niewielkim porcie. Załoga przewożąca jakieś niewielkiej wagi towary zaczęła się uwijać, pod nadzorem Kapitana Charlesa „Poczciwego” Marlowa.

- Kurwa! Za co ja wam płacę?! Szybciej! – Poczciwy był jednak tylko z przydomka. Tak naprawdę, był z niego kawał skurwysyna. Skurwysyna, który w końcu przypomniał sobie o was. – A wy co się tak gapicie jak Hiszpan na Elfkę? Czekacie na komitet powitalny? Już na was czeka…

Miał rację. Na brzegu, gdzie załoga zaczęła już wyładowywać towary, stał odziany w mundur w kolorze niebieskim strażnik. Wdał się w krótką wymianę zdań z jednym z majtków. Ten wskazał na was, po czym pod naciskiem „kurw” i „skurwysynów” rzucanych przez kapitana, zaczął dalej uwijać się z robotą.

Natomiast strażnik spokojnie czekał, nie spuszczając was z oczu.
 

Ostatnio edytowane przez Hazard : 12-10-2020 o 02:50.
Hazard jest offline