~~Zignorował mnie! Jak on mógł mnie zignorować! Mnie! Ehh. Widać diabelstwom obce jest pojęcie dobrego wychowania. A może to nie bies? Może go obraziłem? Spróbuje wyjaśnić~~ Rozmyślał, jedząc jednocześnie kaszę ze skwarkami. Raczej przeciętną. - Ekchm - odkaszlnął niezdarnie Mi Raaz - Przepraszam, biesie, jeśli cię uraziłem, zwracając się w taki sposób, ale nie raczyłeś zdradzić swojego imienia. ~~Ech Mi Raaz, na wszystkich bogów, co ty pleciesz, przecież to demon!! jak poznasz jego imię, to będziesz mieć nad nim władzę! Zapomniałeś opowieści o wielkich demonologach?~~ Skarcił się w myślach młodzieniec - To znaczy wiem jak dotrzeć do Otai Bang. Wiem, bo właśnie stamtąd idę. Idę od kilku dni, na północ, toteż Otai Bang jest kilka dnie na południe ~~Skup się miało być bez kierunków, tylko drogi. Nie chcesz, żeby twoja dusza trafiła do piekła, prawda?~~ Eee - zawahał się - znaczy wychodzisz przed karczmę, idziesz w lewo ~~ A "lewo" to niby nie kierunek??~~ i idziesz cały czas prosto przez jakie dwa dni. Znaczy człek szedłby dwa dni, wy zaś biesie pewnikiem macie skrzydła. I te dwa dni stąd jest jaka rzeka, co to jej nazwy nawet zapamiętać nie mogłem. No i jak natraficie na rzekę, no to dalej już idźcie z jej nurtem. - Po tym potoku słów Mi Raaz upił kolejny łyk piwa, bo zaschło mu w gardle. ~~Piwo?? Toż to końskie szczyny są! Oni tu chyba piwa nie widzieli~~ Ujął w dłoń drewnianą łyżkę i wcinał z apetytem te przeciętne skwarki ~~To właśnie głód potrafi zgotować najcudowniejszą ucztę~~ |