20-10-2020, 19:04
|
#22 |
Kapitan Sci-Fi | Fowler zakręcił młynka obydwoma sai, a następnie schował ręce za siebie. Gdy po chwili je opuścił, sztyletów nie było już w jego dłoniach. Słuchając oferty staruszka skrzyżował ręce na piersi. Dla niego brzmiało to zbyt pięknie. Ot znikąd zjawia się nieskrępowany więzień, który okazuje się być przewodnikiem, potrafiącym w mgnieniu oka spopielić dwóch, a może nawet większą liczbę, strażników, a jednak siedzi w tym więzieniu do momentu, w którym oni się w nim zjawią. Lata temu może by się skusił, ale dziś ma problemy z zaufaniem do życzliwych panów, spotykanych w miejscach kaźni. Ninja spojrzał na John Doe i poczekał aż wzrok czarnoskórego padnie na niego. Wówczas delikatnie, ledwie zauważalnie, pokręcił głową na znak, że jest przeciwny skorzystaniu z propozycji.
Jeśli jednak reszta podejmie inną decyzję, wiedział że będzie musiał mieć staruszka na oku. Nawet kosztem bezpieczeństwa Sonyi. |
| |