Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2020, 22:09   #3
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Można by pomyśleć, że zdobycie fortu powinno wywołać rozprężenie, spoczęcie na laurach, odpoczynek. Jednak dla Mścicieli z Phaendar było raptem krokiem w drodze ku powstrzymaniu inwazji. Niemal natychmiast wzięli się do pracy. Jace zaszył się w wieży wyciągając magię ze zdobytych przedmiotów, którą później przetapiał na magiczne przedmioty. Rzadko wychodził na zewnątrz, głównie po to by zjeść, rzadziej by zamienić kilka słów z Cobbem i innymi.
Sytuacja zmieniła się dopiero po przybyciu Phaendarczyków. Jace znalazł kilka wieczorów dla rodziny. Rodzeństwo zmężniało, zniknęły resztki beztroski. Uśmiechnięte twarze jakie zachował w pamięci zniknęły, a ich miejsce zajęły zawzięte, smutne spojrzenia, sińce i podkrążone oczy, zapadłe policzki i zawzięcie ściśnięte usta.
To wszystko przypomniało mu jakie są prawdziwe koszta inwazji. Namacalne, bo osobiste.

Kilka dni po przybyciu, Jace zabrał Sulima, Rufusa, Tezzereta oraz Hannskjalda i Cobba. Potrzebował ich do odprawienia rytuału. Łowcy byli osłabieni i potrzebowali każdej pomocy jaką mogli zdobyć. Niedźwiedź, który walczył w obronie fortu mógł im pomóc, o ile zdołają go do tego nakłonić.
Cobb patrzył zdziwiony, ale szybko przystał na pomysł i Jace objaśnił swój plan.

Następnego dnia od rana Jace obrysowywał cały dziedziniec, ściany budynków i mosty w magicznych runach. Kilka razy musiał poprawiać runy zniszczone przez zabawy dzieci, dwa razy musiał poprawić krzywe linie i umieścić wszędzie świece. Późnym popołudniem zebrali się na placu w miejscu gdzie ostatniej walki potężnego wojownika natury. Mając ze sobą jego czaszkę Jace rozpoczął inkantację. Nagle wokół rozbłysły ustawione na blankach, mostach, budynkach i dziedzińcu świece. Ich miarowe pykanie zlało się z rytmem magicznych słów wypowiadanych przez Belerena. Runy powoli zapalały się na terenie całego fortu. Psionik skinął głową i Cobb zaczął opowieść. Historia łowców z Chernasardo. Jeśli mieli nakłonić ducha do powrotu, musieli opowiedzieć historię. Musieli przekazać mu, by rozumiał, by potrafił odróżnić wroga.
Melodyjny głos elfa snuł opowieść o obrońcach puszczy, a Beleren podszedł do Rufusa. Jego zadaniem było skontaktować się z duchem. Położył mistyczny topór na czaszce koncentrując się na zwierzęciu. Powietrze powoli drgało od magicznej energii. Było gęste, przepełnione pradawną, pierwotną magią. Połączeniem siły natury z czymś... innym, nieuchwytnym.
Psotniczek usiadł obok półorka pomrukując cicho, podczas gdy Jace z Tezerretem zapalali pozostałe świece. Mijały kwadranse, a opowieść snuła się dalej. Czaszka powoli obracała się w powietrzu otoczona lekką zielonkawo-żółtą poświatą. Wokół niej, na centralnym placu siedzieli dwaj druidzi, Rufus i Psotniczek. Cała czwórka skupiona na przywołanym duchu rozpoczynała negocjacje. Historia dobiegała końca, Cobb przeszedł do ataku na fort gdy czaszka zaczęła wirować szybciej. Jace, który od kilkunastu minut dołączył do grupy podniósł ręce skandując kolejne magiczne formuły. Czaszka rozsypała się w proch, który zawirował i zniknął.
Przez chwilę nic się nie działo. Wiatr ucichł, a runy i świece zgasły. Cobb zamilkł przerażony. Gdzieś od strony lasu zawiał potężny wiatr rozwiewający magiczny płaszcz psionika. Świece buchnęły płomieniem, a wszystkie runy zaświeciły tak, że zrobiło się jasno niczym w dzień. Wszyscy musieli zasłonić oczy, dopóki wszystko nie przygasło tak samo nagle jak rozbłysło. Wokół rozległ się potężny niedźwiedzi ryk. Oczy Jace'a rozbłysły błękitem, a z jego ust popłynęła czysta magia. Powietrze przed nim gęstniało przybierając powoli kształt olbrzymiej, eterycznej kuli, z której uformowało się potężne cielsko Pszczołożuja. Tym razem cały fort usłyszał ryk triumfu. Wielki zielonkawo-niebieski duch niedźwiedzia górował nad mizerną postacią psionika. Nawet potężny Rufus wydawał się nic nieznaczący w porównaniu do masywnej sylwetki.


Duch ruszył do przodu przenikając przez ciało Jace'a biegnąc wzdłuż dziedzińca. Jego pazury nie zostawiały śladu na ziemi, a chwilę później wzniosły się nad nią. Zwierze okrążało fort jakby sprawdzało swoją nową domenę, zanim stanęło z powrotem przed Belerenem. Stając na dwóch łapach monstrualne ciało górowało nad magiem, który wraz z ostatnimi słowami rozłożył szeroko ręce. Bladoniebieska fala opuściła jego ciało uderzając w ducha sprawiając, że przez chwilę był jakby bardziej materialny, zanim zniknął całkowicie. Wyczerpany i blady jak kreda psionik padł na ziemię nieprzytomny.

Rytuał został zakończony. Jace wyglądał jak trup. Był trupio-blady z sinymi ustami. Podkrążone oczy zapadły się mocno eksponując kości policzkowe. Oddech miał płytki, ledwie wyczuwalny. Lecznicza magia druidów przywróciła mu przytomność, jednak nie pozbyła się upiornego wyglądu. Nadal był osłabiony.
- Mam nadzieję, że nie będziesz teraz tak wyglądać. Nie chcę byś mi dzieciaki straszył. - rzucił Tezzeret starając się rozładować atmosferę. - Udało się, czy nie? Bo w końcu duch zniknął.
- Udało - powiedział słabym głosem psionik. - Musiałem dać mu swoją siłę życiową, by umocnić jego więzy z fortem. - Podniósł się korzystając z pomocy brata.
- Na pewno jest ok?
- Tak. -
Jace nie oddałby swoich sił życiowych, gdyby nie miał planu awaryjnego. Dzięki codziennemu treningowi ciała i duszy, był w stanie doprowadzić swoje ciało i umysł do równowagi i odzyskać utracone siły.
Tego wieczora po raz pierwszy pojawił się na początku wyprawianej przez Hannskjalda uczy, zamiast zwyczajowo na końcu dojadając zimne resztki. Nie wyglądał trupio jak jeszcze pół godziny wcześniej. Wyglądał na wypoczętego i szczęśliwego.
Tego dnia, po raz pierwszy od dłuższego czasu został do końca ciesząc się prawdziwie z obecności wszystkich łowców i Phaendarczyków.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 21-10-2020 o 22:12.
psionik jest offline