| Pasy Bezpieczeństwa Wiesław miał ochotę podbiec do Agaty, przewrócić ją i skakać po jej głowie, aż rozprysłaby się jak arbuz. Wiedział jednak o 148 i nie miał ochoty spędzić kolejnych miesięcy (lat?) na t/a oczekując na, z pewnością skazujący, wyrok. Jedynie z odrazą spojrzał na Agatę, Martę i Mateusza w czasie jednostronnej sprzeczki między dziewczynami. Niespecjalnie chciał dzielić powietrze z tymi zakałami ludzkości. Agata i Mateusz byli przesiąknięci złem i nie było już dla nich nadziei, a Marta była prowadzona przez nich na smyczy niczym „przypadkowi” i „wypełniający tylko rozkazy” strażnicy w niemieckich obozach zagłady. Ktoś powinien usunąć Agatę i Mateusza ze społeczeństwa, a Marcie przetrącić kolana to może czegoś pozytywnego nauczyłaby się o świecie. I wzięłaby na serio modlitwę i wiarę do serca, a nie była w nieustannej orbicie demonów takich jak Agata.
No, ale dość o śmieciach. Ciekawsza była zawartość komputera Aaliyi, która była tak bardzo zamyślona, że nawet nie zwracała uwagi na teksty siedzącego obok niej Feliksa - a co dopiero na stojącego za ich plecami Wiesława. Wiesiek odczytał kilka wiadomości napisanych po angielsku, a przede wszystkim widział z jakiego konta korzysta dziewczyna. Te informacje mogły przydać się na przyszłość.
- Ziemia do Ali G. Słuchasz mnie w ogóle? - mruknął Feliks. - Co ty w ogóle robisz na tym komputerze?
- Ja… - Ali zastanowiła się. - Piszę fanficki.
- Fanficki?
- O mnie i o… - rozejrzała się dookoła. Zerknęła na pierwszego mężczyznę w zasięgu wzroku. - ...panie Sylwestrze.
Patrzyła na starego nauczyciela fizyki drzemiącego na ławeczce i błyskawicznie pożałowała swoich słów. Nawet nie miała odwagi spojrzeć z powrotem na Feliksa. Ten natomiast zagryzł wargę i wolno pokiwał głową.
- No cóż, skoro Julia woli starszych meżczyzn, to ty najpewniej również masz do tego prawo - wzruszył ramionami po chwili.
Aaliyah przybrała pokerową twarz.
- Cieszę się… że tak uważasz. Bałam się, że nie zrozumiesz. - dodała, po czym zawiesiła się. Zaczęła myśleć o sensie swojego życia, ale myśli te zostały przerwane przez głos wydawałoby się kogoś nieznajomego:
- A moglibyśmy to przeczytać? - Feliks i Aaliyah z paniką odwrócili się, żeby zobaczyć Wieśka stojącego nad nimi. Dziewczyna natychmiast zamknęła swój laptop, ale zdawała sobie sprawę, że było już za późno. Nie wiedziała jak długo Wiesiek tam stał, ale z tamtej pozycji mógł zobaczyć wszystko. A przecież bardzo dobrze znał angielski. Błyskawiczny ruch dziewczyny wywołał szeroki uśmiech na ustach Wieśka:
- No to chyba nie. Ale moglibyśmy o tym później porozmawiać. - stwierdził i usiadł obok Aaliyi na murku. Feliks chciał jakoś obronić swoją koleżankę, ale właściwie nie wiedział przed czym. I czy w ogóle był jakiś atak. Zachowanie Wieśka nie było jednoznaczne, ale dziewczyna wyraźnie przestraszyła się. Właściwie to Feliks również przestraszył się, ale właściwie czego? Pojawienia się Wieśka jakby znikąd? A jaka była pewność od kiedy on tam stał i kiedy przyszedł? Feliks nie pamiętał, żeby odwracał się, a i Aaliyah nie odwracała się.
Po chwili Wiesław wstał ściskając swoją czarną torbę podróżną.
- Nie bardzo lubię siedzieć bez oparcia. - powiedział do Feliksa i Aaliyi, choć ci jeszcze nie powiedzieli do niego jeszcze żadnego słowa. Wiesiek jakby nigdy nic postanowił zacząć od nowa:
- Witajcie.
- Witaj. - wydusił z siebie Feliks, a Aaliyah wciąż miała zwieszony wzrok na swój laptop. Feliks nie podał ręki Wieśkowi, a i on nie podał jemu ręki. Właściwie Wiesiek nie witał się podaniem dłoni, choć czasami jak ktoś mu podawał to odwzajemniał - skończyło się to jednak jakoś tak w pierwszych tygodniach pierwszej klasy liceum. Po tym czasie mało kto rozmawiał z Wieśkiem, mało kto siedział z nim przy jednej ławce i w ogóle mało kogo obchodził jego los (czy to pozytywnie, czy negatywnie). Był ogólnie dobrym uczniem w szczególności z języka angielskiego, historii, geografii i matematyki. Język hiszpański zdawał jedynie z uwagi na swoje umiejętności z łaciny - nauczycielka narzekała, że Wiesiek nawet nie próbuje. Z resztą z języka angielskiego pomimo znajomości gramatyki, ortografii i słownictwa Wiesiek również nawet nie starał się imitować akcentu angielskiego. Chemia dobrze mu szła, fizyka gorzej, a najgorzej biologia - no z wyjątkiem genetyki.
Nikt z osób z liceum nie miał wcześniej do czynienia z Wieśkiem. Jego wygląd był kwintesencją przeciętności. Przeciętna fryzura, przeciętny wyraz twarzy, przeciętny sposób ubierania się, przeciętna sylwetka ciała - przeciętność tak wielka, że doprowadzała do złudzenia niewidzialności. Kolejny numer w dzienniku klasowym, kolejna osoba zajmująca miejsce w klasie, kolejna osoba na wycieczce klasowej. Jakby Wiesiek nagle zniknął to nikt nie tęskniłby za nim, a część odczułaby ulgę. Ulgę właściwie bez jakiegoś konkretnego powodu.
Nikt nigdy go nie spotkał poza szkołą, nikt nie wiedział nawet gdzie mieszkał (nie to że kogoś to obchodziło - zresztą łatwo to było sprawdzić śledząc Wieśka albo zaglądając do dziennika klasowego) i kim byli jego rodzice.
Z uwagi na ustne ćwiczenia z języka angielskiego można było jedynie wysnuć podejrzenia, że Wiesiek aspiruje do bycia prawnikiem. Jednocześnie Wiesiek wiedział dużo o wszystkich w szkole. Zupełna odwrotność tego co wiadomo było o nim. Nikt nie widział jak stał obok dwójki ludzi zwierzających się sobie nawzajem, nikt nie zwracał na niego uwagi, gdy działo się coś ważnego w szkole, a on był tego świadkiem. Zapytany odpowiedziałby, że swoje informacje czerpie od „ptaszków śpiewających na korytarzach”.
Ale wracając do teraźniejszości. Pani Bernadeta pojawiła się na parkingu. Miała ponad dwa metry wzrostu i ciężko jej było nie zauważyć. Była ubrana w swój strój trenera. Widząc papierosa w dłoni Feliksa ruszyła prędko w jego stronę. Chłopak zbladł i zgasił go, ale było już za późno.
- Pięćdziesiąt pompek! - Dąb-Słonicka wydarła się na niego.
Feliks nie miał wyboru. Wiedział jak skończyłoby się pyskowanie. Rozpoczął swój niespodziewany trening pomimo ogromnego upału. Aaliyah natomiast podniosła wzrok i teraz patrzyła martwo w przestrzeń. Wiesiek postanowił wykorzystać okazję i zagadać do dziewczyny:
- Krótkie są momenty. Powinnaś bardziej uważać, ale mi możesz zaufać. - dziewczyna spojrzała na niego mrużąc oczy. Światło słoneczne powodowało jakby postać Wieśka była otoczona aurą. Chłopak widząc to dał krok do przodu i swym cieniem osłonił oczy Aaliyi.
- Czego chcesz? - zapytała niemal szeptem, na co Wiesiek odpowiedział:
- Prawdy.
Wówczas nauczycielka Dąb jakaśtam krzyknęła:
- Rozmawiałam przez telefon z kierowcą i będzie lada moment!
A po chwili nauczyciele Turlecki i Królik ogłosili swoje zaręczyny jakby kogokolwiek wśród zebranych powinno to interesować. Z pewnością nie interesowało to Wieśka, który nie klaskał. Aaliyah wciąż zastanawiająca się nad konsekwencjami swojej nieuwagi również nie klaskała. Właściwie niewiele co do niej dotarło z przemowy nauczycieli.
Turlecki po zebraniu oklasków odezwał się jeszcze:
- W Rowach będziemy świętować nie tylko okrągłą rocznicę pięćdziesięciu lat w zawodzie pana Sylwestra - rzekł, patrząc na śpiącego nauczyciela. - Ale również nasze zaręczyny. Czuję, że to będzie wspaniała wycieczka pełna najlepszych momentów w naszych życiach. Musicie tylko odpowiednio zachowywać się.
Wiesiek wyłapał, że Mateusz i Agata pokiwali jednocześnie głowami. Uśmiechnęli się szeroko do siebie. Był to uśmiech przepełniony złem tego świata. Jakby to nie były takie cwele to Wiesiek mógłby nawet pomyśleć, że planują doprowadzić do czyjego zgonu albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wchodził w grę również gwałt, prawdopodobnie na nauczycielce Królik. W klasie był taki natłok chorych umysłowo, że niewiadomo było kto i ile osób pomoże tym demonom w ludzkich skórach.
Później wszyscy zapakowali się do autobusu. Wiesiek za bardzo nie wybrzydzał i zależało mu jedynie, żeby usiąść przy oknie ewakuacyjnym i położyć nogi na siedzeniu obok. Miał ze sobą swoją torbę. To oznaczało, że nie chciał z nikim siedzieć, no i nie chciał siedzieć w pobliżu żadnej Marty, Mateusza, czy Agaty. Jeżeli musiałby siedzieć obok kogokolwiek to usiądzie jak najdalej od wyżej wymienionych, a najlepiej obok: Adriana, Aaliyi, Feliksa albo Jacka. Wiesiek nie usiądzie obok Adama.
Później padły słowa, które zaalarmowały Wieśka. Wypowiedział je nauczyciel Turlecki:
- Wszyscy na miejsca! Nie zapomnijcie o zapięciu pasów. Bezpieczeństwo najważniejsze!
Wiesiek jako obywatel znający swoje prawa doskonale pamiętał § 11 ust. 1 pkt 7 lit. b rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia (Dz. U. z 2003 r., nr 32, poz. 262 ze zm.), który wymagał wyposażenia autobusów (bez miejsc stojących) w punkty kotwiczenia pasów bezpieczeństwa przy miejscach pasażerów dla autobusów zarejestrowanych po raz pierwszy po dniu 20 października 2007 r. Innymi słowy jakiś kutas był hej ho do przodu i wyposażył w punkty autobus, choć nie było takiej potrzeby. Prawdopodobnie nie były to punkty fabryczne, a przeróbka konstrukcyjna pojazdu, która mogła zwolnić z odszkodowania producenta jakby ktoś zginął w związku z pasami bezpieczeństwa (nawet jakby to była wina fabryki to będą tłumaczyć się, że to te zmiany konstrukcyjne i tyle z gwarancją). Obowiązek zapinania pasów ma charakter warunkowy, gdyż jego istnienie uzależnione jest od wyposażenia pojazdu w pasy bezpieczeństwa. Kolejny punkt tego paragrafu głosił między innymi, że jak siedzenia są wyposażone w punkty zakotwiczenia to muszą mieć pasy bezpieczeństwa jeżeli autobus był zarejestrowany po raz pierwszy po dniu 31 grudnia 1993 r. Ten autobus nie wyglądał jak złom. Z pewnością był rejestrowany w okresie wskazanym w przepisach. Niestety to wszystko sprawiało, że zgodnie z prawem każdy powinien zapiąć pasy i dalej: Wiesiek nie powinien siedzieć bokiem do kierunku jazdy z wyciągniętymi nogami na drugim siedzeniu. Ogólnie Wiesiek nie bardzo przejmował się przepisami prawa, ale prawdopodobnie cholerny kierowca autobusu przypulta się o wyciągnięte nogi, bo zobaczy je w lusterku. Najwyżej Wiesiek położy swoją torbę na miejscu obok siebie. No chyba, że będzie musiał siedzieć obok kogoś to wtedy to tylko rozważania akademickie. Zapnie te pieprzony pasy w cholernym autobusie.
Ostatnio edytowane przez Anonim : 17-11-2020 o 12:26.
Powód: dodałem słowo "ewakuacyjnym"
|