Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2020, 14:58   #1
Corpse
 
Corpse's Avatar
 
Reputacja: 1 Corpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputacjęCorpse ma wspaniałą reputację
[Autorski/Horror] Resident Evil (18+)

Raccoon Police Department

Scenario 2

27 wrzesień 1998, budynek R.P.D.

Raccon City, niegdyś było to pełne życia miasto, aktualnie zaś gasło z każdą chwilą, coraz bardziej zmieniając się we własną, ponurą karykaturę. Niezliczone ulice wymalowane były krwistym szkarłatem i błyszczącą tęczowo benzyną. Teraz przemierzały je wyłącznie hordy nieumarłych mieszkańców. Kiedyś ich ciała tętniły wigorem a oblicza zdobił znamionujący życie rumieniec i błysk źrenic, teraz jednak stanowili zaledwie pozbawione ducha powłoki. Zreanimowane kukły, poruszające się wyłącznie dzięki mrocznej i niezrozumiałej energii. Chaos, którego trzy ocalałe kobiety doświadczyły zmierzając do tej oazy spokoju, jaką miał być bezpieczny komisariat, powoli zanikał na rzecz czegoś wyrazistszego kształtu. Przeradzał się w coraz ciemniejszy, lecz milczący spokój, przyprawiony jedynie słodkawym odorem śmierci.

Ostatnie spojrzenia w stronę bezwładnego ciała ich przewodnika i być może przyjaciela, który ocalił im życie, mogły już rzucić tylko zza zamykających się krat bramy komisariatu. Rozszalałe, zmutowane zwierzę przed którym uciekały ruszyło za nimi w pogoń, roztrącając po drodze żywe trupy które parły dalej w ich kierunku.

- Szybko! - krzyknął czarnoskóry policjant, wskazując podwójne drzwi prowadzące do wnętrza budynku.


Nie ulegało wątpliwości że to najlepsza możliwa opcja w tej sytuacji. Brama wyglądała co prawda na solidną, ale słoń już zdążył udowodnić że potrafi przestawić nawet ciężkie samochody, więc nie stanowiłaba dla niego zbyt wielkiej przeszkody. Wejście do budynku jednak było na tyle niewielkie, że zwierzę nie miałoby szans dostać się do środka.

Cała czwórka podbiegła do drzwi, w tle słysząc potężne uderzenie i odgłos gnącego się metalu. Drzwi stanęły otworem i znaleźli się w środku, a ich zamknięciu towarzyszył jeszcze jeden odgłos uderzenia. Ostatnie usłyszeli już po zaryglowaniu wejścia prowizoryczną deską, zakończone głośnym rykiem potwora. Później natomiast nastała już cisza, przerywana tylko drżeniem podłoża wywoływanym ruchami mutanta. Udało się, byli bezpieczni.

Komisariat przywitał kobiety dość niespodziewanym widokiem. Różnie można było sobie wyobrażać główny hol takiej instytucji, ale miejsce w którym się znalazły, przypominało bardziej muzeum niż placówkę policji.




Pomieszczenie było ogromne, przypominając rozmiarami i wysokością halę sportową. Całość utrzymana była jednak w klimacie neogotyckim. Marmurowe posadzki w jasnym odcieniu z gigantycznym logiem policji Raccoon na wejściu, błyszczały pewnie niegdyś jak lustro, teraz jednak pokryte były głównie brudem, krwią i łuskami po wystrzelonych nabojach. Recepcja znajdująca się na wprost wejścia zagracona była kartonami, a samotny włączony komputer wyświetlał to samo logo, które zauważyły na podłodze. Po prawej stronie dostrzegły pojedyncze drzwi, a kawałek dalej po lewej kolejne dwie pary. W głąb pomieszczenia prowadziły dwa otwarte korytarze po bokach, zakończone robiącą niemałe wrażenie kamienną statuą przedstawiającą kobietę z flagą w jednej dłoni i tarczą opartą o ziemię w drugiej. Od posągu, w obie strony rozchodziły się schody, prowadzące na galerię okalającą całe pomieszczenie w połowie wysokości, gdzie dostrzegły po bokach kolejne dwie pary drzwi oraz kolejną statuę znajdującą się na samym środku i przedstawiającą lwa z łapą podpartą na tarczy, podobnej do tej z dolnej statuy. Po za tym dość niezwykłym układem schodów i korytarzy oraz dekoracji, dostrzegły jeszcze z dołu trzeci poziom w formie balkonu otaczającego cały budynek, na który jednak nie dało się dostać z ich pozycji. Całość ekscentrycznego widoku dopełniało gigantyczne okno naprzeciwko wejścia, ciągnące się do samej góry pomieszczenia i z olbrzymim zegarem zamontowanym po środku.

Ich obserwację przerwał stłumiony jęk. Nauczone doświadczeniem z dziwnymi dźwiękami w tym mieście, od razu rozejrzały się w poszukiwaniu zagrożenia, jednak źródłem okazał się ich czarnoskóry kolega, który właśnie usiadł na taborecie koło recepcji. Dopiero teraz dostrzegły ranę na jego boku za którą trzymał się, wykrzywiając twarz w bólu.

- Porucznik Marvin Branagh - przedstawił się niepytany, podnosząc wzrok i przyjmując bardziej profesjonalną minę - Ten facet który był z wami... to Stackhouse? - zapytał, nie dając jednak po sobie znać co mu chodzi po głowie.
 
__________________
"No matter gay, straight, or bi', lesbian, transgender life
I'm on the right track, baby, I was born to SURVIVE
No matter black, white or beige, chola, or Orient' made
I'm on the right track, baby, I was born to be BRAVE"

Ostatnio edytowane przez Corpse : 18-11-2020 o 20:50.
Corpse jest offline