Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2020, 09:19   #1
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
[Maska Mumii I] Półmartwe miasto





Miejsce: Wati, Osirion, Wewnętrzne Morze, Golarion
Data: 4 dzień miesiąca Gozran 4714 AR
Godzina: 11:50 lokalnego czasu
Pogoda: słonecznie, bezchmurnie, bardzo ciepło.
Temperatura: 26 stopni.

W ostatnich tygodniach leżące nad rzeką Sfinksa miasto Wati było na ustach wszystkich. Wiadomość o tym, że faraon Khemet III postanowił otworzyć tamtejsze nekropolie obiegła cały Osirion i inne krainy niczym Plaga Szaleństwa, która w zamierzchłych czasach zdziesiątkowała ludność Wati. Odgradzając znaczną część pierwotnego miasta, kapłani Pharasmy przekształcili opuszczoną osadę w ogromną nekropolię, poświęcając ją na cześć zmarłych. W ciągu następnych stuleci ludzie powrócili, aby wybudować nowe siedziby sąsiadujące z wymarłymi, a Wati nazywano “półmartwym miastem” właśnie ze względu na graniczącą z nim nekropolię.

Z całego Osirionu i sąsiadujących krain ciągnęli do Wati kupcy, awanturnicy i poszukiwacze przygód chętni zmierzyć się z opuszczonym od wieków świętym miejscem, by odnaleźć pogrzebane przez czas skarby lub własne przeznaczenie, gdyż mówiło się, że po cichych, piaszczystych alejkach nekropolii wciąż wałęsają się istoty, których nie zabrała śmierć. Wśród takich podróżników była półelfka Lavena, która przybyła do Wati prosto z Sothis, szukając tu swojej okazji na zdobycie niewyobrażalnych bogactw. Ifryt Bahadur, człowiek Jasar i krasnolud Jabbar dotarli do miasta wraz z karawaną kupiecką ciągnącą z miasta Kalit. Mury Wati wiły się niczym kamienne rzeki, oddzielając stare miasto od nowego. Niskie budynki pobielone wapnem, by odbijały światło słoneczne skupione były przy sobie wzdłuż szerokich, gęsto zaludnionych alejek. Ponad ich dachami można było zobaczyć Wielkie Mauzoleum - świątynię bogini śmierci Pharasmy a nieopodal zrujnowany posąg sfinksa w rzece. Od wschodniej strony miasta wznosiło się wzgórze, na którym rozciągały się piękne posiadłości, spoglądające z góry na tętniące życiem ulice.

Lavena, Jabbar, Jasar i Bahadur zatrzymali się w polecanej przez lokalnych gospodzie "Ząb i Szisza", która dodatkowo zlokalizowana była nieopodal murów odgradzających żywą część miasta od martwej. Karczma słynęła między innymi z tego, że w ulokowanej po środku głównej sali studni mieszkał mały krokodyl zwany pieszczotliwie Ząbkiem. Oprócz tego, miejsce to przypominało bardziej niewielki targ, niż gospodę - różnokolorowe poduszki w kształcie półksiężyców otaczały niskie, okrągłe stoły. Pośrodku każdego stołu stały fajki wodne z emaliowanego mosiądzu. Z sufitu zwisały gliniane miski wypełnione świecami. Stare książki wylewały się na stół obok kontuaru pokrytego tanio wyglądającymi naszyjnikami, bransoletkami i kolczykami. Na wieszaku w rogu wisiały cienkie bandany ozdobione drobnymi lśniącymi monetami. Prawie wszystkie stoliki były zajęte przez lokalnych i przyjezdnych, wiele osób podpierało też ściany. W powietrzu unosił się gryzący dym z fajek wodnych a pod jedną ze ścian dwie apetyczne tancerki wykonywały taniec brzucha podrygując w rytm skocznej, orientalnej muzyki wygrywanej przez dwóch lokalnych bardów.


Tabat i Linnify doskonale znali to miejsce; wiedzieli, że tutaj znajdą odpowiednich ludzi do swoich celów. Bahadur przy każdej możliwej sposobności rozgłaszał, że z chęcią przyjmie pomoc przy eksploracji ruin, więc spotkanie diablęcia i undine z ifrytem było naturalne i oczywiste. Tropiciel zapoznał ich z Laveną, Jasarem i Jabbarem i po krótkiej rozmowie stwierdziliście, że weźmiecie udział w loterii jako drużyna. Jednym z warunków było wymyślenie nazwy dla własnego składu, więc po dłuższej chwili namysłu każde z was zaproponowało takową. Ostatecznie, po burzy mózgów stanęło na "Pustynnych Skorpionach" a Tabat z samego rana zaniósł wasze zgłoszenie do świątyni Pharasmy, gdzie zostało przyjęte i dopuszczone do loterii.

Losowanie miało odbyć się dzisiejszego popołudnia i wydawało się, że wszyscy w gospodzie czekali na to wydarzenie. Wśród gości dostrzegliście kilka trzymających się ze sobą dobrze uzbrojonych i przygotowanych grupek, które prawdopodobnie również miały zamiar zmierzyć się z tajemnicami nekropolii. Na zewnątrz było gorąco, na szczęście główna sala karczmy zapewniała przyjemne, chłodne powietrze. Racząc się chłodnym napitkiem i rozmawiając, niemal nie spostrzegliście, gdy przy waszym stoliku pojawił się żylasty, śniady mężczyzna - był to Faarhan, wesoły i wiecznie uśmiechnięty właściciel gospody, którego Tabat i Linn całkiem nieźle znali.


Faarhan - właściciel "Zęba i Sziszy"

- Cóż za wspaniała, podniosła atmosfera, prawda? Coraz więcej ludzi oczekuje na chwilę, kiedy wrota nekropolii otworzą się dla was, śmiertelnych - powiedział we wspólnym, rechocząc pod nosem i zatarł dłonie. - Czy w związku z tym życzycie sobie czegoś jeszcze przed wyjściem do Mauzoleum? Może jeszcze trochę zimnych napojów dla szanownych niewiast? Fajka wodna, dzban chłodnego winka? Tabat i Linn wiedzą, że o klientelę to ja dbam jak o własną mamusię, której nie ma już niestety pośród nas, świeć Pharasmo nad jej duszą. Jak coś potrzeba, jestem do dyspozycji. - Ukłonił się lekko i machnął teatralnie ręką, niemal zamiatając nią o podłogę.

 

Ostatnio edytowane przez Umbree : 25-11-2020 o 18:09.
Umbree jest offline