Tabat czuł się, jakby bogowie postanowili zrobić mu ogromną przysługę. Minęło zaledwie parę tygodni, odkąd skończył kompletować ekwipunek potrzebny do rozpoczęcia wypraw i badań na własną rękę, a zaczęła się istna seria fortunnych zdarzeń. Najpierw wpadł na
Linn, co samo w sobie było przyjemną niespodzianką – przez ostatnie kilkanaście lat, od czasu ich ostatniego wspólnego wypadu, nie miał okazji się z nią zobaczyć, słyszał jedynie plotki o tym, że służyła samemu radży. A teraz? Wyglądała jeszcze piękniej niż dawniej, a do tego sama poruszyła temat powrotu do młodzieńczych eskapad! Potem było jeszcze lepiej: wspólna wizyta w „Zębie i Sziszy” zaowocowała poznaniem
Bahadura i jego towarzyszy, przybyszy także zainteresowanych eksploracją nekropolii. W ciągu jednego wieczora doszli wspólnie do wniosku, że warto połączyć siły i wyruszyć tam razem. Więcej czasu zajęło im nadanie nazwy swojej drużynie, ale ostateczny wynik podobał się Tabatowi.
Pustynne Skorpiony… brzmi groźnie, jak któryś z gangów w dokach. Tylko że my prędzej obronimy tą nazwę – pomyślał z rozbawieniem. Zaoferował się też zgłosić ich do loterii – bywał nie raz w świątyni Pharasmy i znał kilku tamtejszych kapłanów.
Następnego dnia rano, gdy wracał do gospody, roznosiła go ekscytacja. Jeśli los im dopisze, a musiał, przecież bogowie nie byliby aż tak złośliwi, lada moment będzie mógł legalnie wejść do nekropolii i odkryć wszystkie zagrzebane w niej sekrety!
W sumie trochę skarbów też się przyda. Zwrócę pieniądze Safiyehu, może ją to udobrucha - zadumał się przez moment.
***
- Ciekawe, czy udałoby nam się zbadać Archiwa Ibisa? Na pewno zostały tam jeszcze jakieś ukryte zwoje… - tiefling nie dokończył, widząc zbliżającego się Faarhana. Uśmiechnął się do gospodarza, rozbawiony jego teatralnymi, chociaż w pełni szczerymi gestami
- Trochę wina to chyba dobry pomysł, prawda? – zapytał pozostałych
- Ja na pewno poproszę jeszcze porcję harissy - dodał, wskazując pustą miseczkę po ostrej paście, którą dość szybko opróżnił. Poranna ekscytacja powoli przeradzała się w niecierpliwość, Tabat zastanawiał się, czemu ta loteria trwała tak długo. Niby wiedział, że skoro groby czekały tam setki lat, to poczekają i kilka godzin dłużej, ale i tak chciał wyruszyć jak najszybciej. Zerknął na
Linn i pozostałych, ciekaw, czy podzielają jego podekscytowanie.