Sven nie miał za wiele do pogadania w tej sytuacji. Oczywiście niczym cyrulik mógłby pierdolić o jakichś tam swoich powodach chęci przebycia brodu, ale przecież takich powodów było tysiąc jeden w kolejce wozów formującej się na zewnątrz. Chuj kogo to obchodziło czemu ktoś chciał jechać na tamte tereny, a z kłapania dziobem to tylko kaczki mogły żyć. Zanim im ktoś łeb upierdolił. O nie. Sven nie był frajerem. Nie lubił jak marnowano mu czas, a i on starał się nie marnować czasu innym. Co prawda był trochę zawiedziony, że sama łapówka nie pomogła, ale nie dał tego po sobie poznać.
- A jakiż to sposób? - zapytał chwilę po tym jak cyrulik zaczął oferować pomoc jakby był zwykłą dziwką stojącą przed burdelem z cyckami na wierzchu, żeby ją każdy żul mógł sobie pomacać - a może który wejdzie i wyda swój grosz. Niestety w tej sytuacji i Sven zgodzi się na wiele, żeby pomóc strażnikom. Wiele nie znaczyło jednak wszystko. |