Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2020, 14:11   #6
Sepia
 
Sepia's Avatar
 
Reputacja: 1 Sepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputację
- Ja pierdolę… - wyrwało się kobiecie, sama nie wiedziała czy w reakcji na kostium obcego, czy na jego słowa. W jej głowie darł się alarm ostrzegający przed niebezpieczeństwem. Stała oto naprzeciwko świra przebranego za Cernunnosa, albo innego rogatego bożka bogatej mitologii wyspiarskiej. Gadającego jak nawiedzony klecha, bądź inny oszust żerujący słowem na ludzkiej naiwności. Do Nev doszło, że tamten może mieć broń, a ona jedynie nożyczki ratownicze gdzieś głęboko w torbie. Niby nie przyszła tu sama, jednak wątpiła że odsiecz zdąży dotrzeć zanim tamten nie wpakuje jej kulki między oczy. Zostawała też kwestia tego, po co tu przyszła.
- Zabieram Kiarę - zaciskając dłonie w pięści weszła na szczyt schodów. Przez suchość w gardle ciężko się mówiło, ale nie poddawała się.

- Nie możesz zabrać czegoś, co do ciebie nie zależy - mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem. Między wierszami dawał do zrozumienia, że Kiara była jego.

- Mogę - stanęła naprzeciwko, czując jak włosy na ciele stają jej dęba, gdy patrzyła w białe oczy - I to zrobię. Żyje?

- Czy ja wyglądam ci na eksperta od Życia? - rogacz wzruszył ramionami. - Uwierz mi, że specjalizuję się w kompletnie przeciwnych areałach. A nawet gdyby nie żyła… być może śmierć to jeszcze nie koniec - dodał. - Dla niektórych wszystko dopiero zaczyna się w jej momencie - uśmiechnął się lekko. Chyba był podekscytowany.

Dla Nevaeh wyglądał jak pojeb, jednak nie wypadało wariata o tym uświadamiać. Denerwowanie psychopatów jeszcze nikomu nie wyszło na dobre.
- Zajebiście… w takim razie idziemy - zaprosiła go gestem w stronę łazienki - Będziesz tak miły i wyjaśnisz co tu się do diabła dzieje? Tylko bez parafrazowania Nietzschego.

Mężczyzna zgiął się teatralnie w pół, jak gdyby uderzyła go z całej siły w brzuch.
- O nie… - zawiesił głos. - Jakże celne. Żadna moja myśl i wypowiedź nie jest oryginalna - powiedział. - Myślałem, że jestem taki wyjątkowy, mówiąc o mroku i ciemności. A tu okazało się, że ciągle kogoś przywołuję. Może zagramy w taką grę? Ja będę strzelał cytatami nihilistów, a ty będziesz rozpoznawała konkretnego autora? - rzucił. - Bez wątpienia wreszcie natrafisz na coś, czego nigdy wcześniej nie słyszałaś.
Zerknął w stronę łazienki. Nie ruszył się jednak ani na krok. Być może chciał tutaj zatrzymać Nev rozmową, podczas gdy Kiara się wykrwawiała.

- Wszystko już kiedyś się wydarzyło, albo zostało powiedziane… bla, bla,bla - pokręciła głową i po krótkim namyśle skierowała się do łazienki, wystawiając plecy na ostrzał wroga, przez co każdy kolejny krok ciągnął się w nieskończoność i był jak chodzenie po pękającym lodzie - Czy ja ci wyglądam na uczestnika Milionerów? Zamiast cytatów powiedz skąd mnie znasz. Moje imię.

Mężczyzna ruszył powoli za nią. Każdy jego krok był powolny, jakby leniwy. Chyba zdawał się lekko znudzony. Albo zirytowany rozmową z Hermansen.
- Twoje imię jest dla mnie dość ważne - powiedział. - To odwrotność Nieba. A czym jest odwrotność Nieba? Piekłem…? Nie, to trochę bardziej skomplikowane. Ale przyznam, że teraz już faktycznie zaczynam gadać jak potłuczony - uśmiechnął się lekko. - Bez wątpienia jeszcze się spotkamy. Choć wtedy pewnie twoje nastawienie względem mnie będzie zupełnie inne.
Zrobił krok do tyłu. Chyba nie chciał wejść do łazienki z Nev. Ta natomiast dotarła już do jej drzwi. Słyszała w środku szum wody…

- Jestem Piekłem? Kumplujesz się z moim byłym mężem, co? Ciągle mi wmawiał że to moja wina, zniszczyłam mu reputację, życie i zabrałam ubezpieczenie, a także połowę domu - Nev mruknęła ponurym tonem, świdrując wzrokiem drzwi. Jeszcze tylko parę chwil, parę minut i wyniesie Kiarę z tego pokręconego pierdolnika w towarzystwie zeschizowanego psychopaty - Czyli jeśli znajdę tajemniczy liścik na progu zapraszający na kolację to będzie od ciebie? Miło… powiedz jak ci na imię, jakoś mi umknęło.

Rogacz wzruszył ramionami.
- Ja odkryłem twoje imię bez twojej pomocy - rzekł. - Czy sugerujesz, że jesteś gorsza ode mnie, chcąc usłyszeć moje tak po prostu? Cholera, jeśli jesteś na niższym poziomie ode mnie, to chyba jednak nici z tej kolacji. Umawiam się jedynie z kobietami, które uważam za sobie równe.
Podniósł do góry dłoń i obejrzał paznokcie.
- Cóż za wielkie zaskoczenie, że nie jesteś - zagwizdał.

- Rozczarowanie rośnie w miarę istnienia - lewy kącik ust Nev uniósł się w uśmiechu, położyła dłoń na klamce.

- Buu… - mężczyzna mruknął. - To Schopenhauer, prawda? Jestem prawie pewien, że to Schopenhauer. To ja miałem rzucać cytatami, a nie ty - przewrócił oczami. - Chyba jesteś tak cholernie kiczowata, jak ja sam - westchnął. - Może jednak jesteśmy dla siebie stworzeni. Może jednak coś będzie z tej kolacji… - zamruczał pod nosem.

- Równam w dół abyśmy się dogadali, doceń to - odwróciła się przez ramię, do lewego kącika ust dołączył prawy. Nie miała pojecia co właśnie odstawia, prawdopodobnie serio wreszcie wywaliło jej korki i ześwirowała do końca… co za ulga.
- Brawo, pięć punktów dla Slytherinu. Sugeruję, że w dobrym tonie jest się przedstawić. Znasz Kiarę, Kiara zna mnie… jest tu masa moich zdjęć, maili. Chyba nawet podpisałam się jej na gaciach. Preferujesz pizze czy coś regionalnego, co Rogaty?

Mężczyzna przewrócił oczami.
- Gdziekolwiek się nie udam, nie jestem w stanie uciec od własnego seksapilu - westchnął ciężko. - Kobiety wolą ze mną flirtować na korytarzu, nawet jeśli ich przyjaciółki wykrwawiają się w pokoju obok. Co ja mam takiego w sobie? To, że zakrzywiam czasoprzestrzeń… to wiem. Ale że zakrzywiam również zdrowy rozsądek? Że rozpalam termostaty w głowach wszystkich pięknych kobiet, które napotkam? Czy to przez te rogi? Już od czasów starożytnych były symbolem płodności. I oczywiście, mam ogromnego penisa, ale z płodnością u mnie akurat kiepsko. Myślę, że zasługujesz na to, aby to wiedzieć - powiedział.
Ruszył w dół schodów. Chyba chciał skończyć rozmowę.
- Alioth. Możesz do mnie mówić Alioth - jego głos robił się coraz cichszy. - Przekonałaś mnie tym, że przedstawianie się jest w dobrym tonie. Jeszcze uznałabyś mnie za prostaka. I co wtedy? Co bym wtedy zrobił? - zaśmiał się lekko, aż ten dźwięk stopił się z ciszą.

Teraz to Hermansen przewróciła oczami, dyskretnie wydychając z ulgą powietrze. Nie strzelił jej w łeb, ani nie odwalił niczego czego by nie żałował w przeciwieństwie do niej.
- Musiałbyś z tym jakoś żyć, Rogaty - patrzyła jeszcze moment jak odchodzi - Alioth, ładnie. Tematy wielkości penisów przełożymy na kolację, dobrze? A teraz wybacz, że nie poświęcę ci tyle uwagi, ile byś chciał… mam coś do zrobienia. Na koniec jednak - parsknęła krótko - Jeżeli szatan nie istnieje, jeżeli go stworzył człowiek, to stworzył na swoje podobieństwo… czyj to cytat?

Mężczyzna przez moment nie odpowiadał.
- Kiara! - wreszcie Alioth krzyknął z dołu. - Nie zapominaj o Kiarze!
Chyba to był dla niego pierwszorzędny żart.
- Nie próbuj mnie zatrzymać, nie ja jestem twoim priorytetem…!
Zdawało się, że tutaj go zagięła. Nie znał autora tego cytatu.

- Jeden zero, misiaczku - Nev nacisnęła klamkę, pchając drzwi do łazienki barkiem. Dopiero gdy dziwny mężczyzna się oddalił wrócił rozsądek, a czas ruszył z kopyta. Zupełnie jakby rogaty przebieraniec zakrzywiał czasoprzestrzeń wokół siebie… może rzeczywiście chodziło o te rogi.

To z łazienki unosił się ten odór. Chyba z wanny. Wyglądała tragicznie. Wręcz nieprawdopodobnie, jak gdyby ktoś celową ją tak ucharakteryzował. Nevaeh odniosła wrażenie, że znalazła się na planie horroru, a nie w faktycznej łazience przyjaciółki. Na krawędzi wanny stały najróżniejsze buteleczki. Nev rozpoznała od razu kilka leków przeciwbólowych i uspokajających. Jeżeli Kiara je tutaj postawiła, to bez wątpienia chciała odejść wyciszona. Oprócz tego Nev dostrzegła szklaną popielniczkę, w której znajdowało się dużo niedopałków. Hermansen wnet uzmysłowiła sobie, że to był jej prezent na gwiazdkę dwa lata temu. Niedaleko znajdowała się również pusta butelka po winie.
Woda w wannie była kompletnie czarna. Wręcz smoliście. Ta sama substancja znajdowała się również na płytkach podłogowych i ściennych. W mrocznej brei tkwił zanurzony jakiś kształt…


Rozsądek wył, aby zostawić to w cholerę. Wykonać zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i zadzwonić po odpowiednie służby, albo chociaż zawołać Teagana. Nev jednak nigdy nie należała do rozsądnych osób. Z głuchym jękiem dopadła do obrzydliwie czarnej wody, zanurzając w nie dłonie, przedramiona i szukała. Na oślep, w panice i z rosnącym wewnątrz trzewi sprzeciwem próbowała wyciągnąć skryty pod atramentową powierzchnią skarb.
 
__________________
Nine o nine souls - don't do this
Nine o - no more pain now
Nine o nine souls - it's easy
I'm gonna take on all your battles
Sepia jest offline