Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2021, 16:53   #25
Sorat
 
Sorat's Avatar
 
Reputacja: 1 Sorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputację
- Abigail de Gillern… ale to już wiesz. Miło cię poznać - szarowłosa wysiliła się na kurtuazję, wzrok uciekł jej na moment dużo poniżej twarzy blondyna, ale zaraz wrócił na właściwe miejsce - Znałeś matkę Amandy, prawda? Czym jest Iter? Co tu się dzieje? Kim jestem? Jak mogę wrócić do domu? Kim jest Dubhe? Dlaczego… - przełknęła ślinę - Dlaczego ja? Są inni, lepsi. Pomożesz mi wrócić? Da się z tobą… jakoś skontaktować? Znasz Rhysa Wooda z Irlandii? Albo… - westchnęła, obejmując się ramionami. - Prosze, pomóż mi wrócić. Pierwszy raz odkąd pamiętam n-nie chcę umierać. Nie z… z nim - wskazała brodą na swoją pierś.

Kirill patrzył na nią przez chwilę. Następnie przykucnął na skale, choć jego wzrok nadal był skoncentrowany na niej. Objął swoje kolana. Wyglądał na dużo bardziej wrażliwego w tej pozycji, choć jego twarz nie okazywała delikatności. Przez zmianę pozycji Abby miała szansę dostrzec, jak niezwykle poranione były jego plecy. Jeszcze bardziej niż tors. Tak właściwe ciężko było jej znaleźć centymetr kwadratowy zwykłej, czystej skóry. Blizna na bliźnie. Obraz, który nie śnił się nawet Goyi.

- Znałem samą Amandę. Choć była jeszcze dzieckiem. W młodości dużo czasu spędzałem w szpitalach psychiatrycznych - powiedział. - Byłem wtedy innym człowiekiem. Nie drastycznie innym, ale dużo młodszym. Potem zostałem księdzem. Ale to szczegóły, które teraz cię nie interesują. Iter to inny wymiar, który jest jednak ściśle powiązany z naszym światem. Wszystko co się dzieje w naszej rzeczywistości, wpływa na Iter. Z drugiej strony Iter wpływa również na nasz świat. Iter to po łacinie “droga” albo “przejście”, z tego co pamiętam. Od długiego czasu atakowały cię stwory z Iteru. Tak nazywam byty, które tutaj mieszkają. Zazwyczaj ciężko im przechodzić tak… chamsko… do naszego świata, ale ty byłaś latarnią, która wskazywała im drogę. I twoje światło zwabiło również mnie. Stąd ciebie znam. Podglądałem niektóre twoje sny, gdyż większość działa się właśnie w Iterze. Byłem tobą zainteresowany również przez twoją znajomość z Amandą - rzekł. - Planowałem wkroczyć i ci pomóc… nie spodziewałem się jednak tego, że dokonasz cudu. Więc tylko obserwowałem. Boli mnie głowa. Czuję obezwładniające emocje - rzekł głosem perfekcyjnie wypranym z wszelkich uczuć. Robotycznym. Tak jak jego twarz. - Jakie były inne pytania?

Pokonawszy odrętwienie, Abby przysiadła obok nagiego mężczyzny. Wpierw kucnęła, potem przysiadła na piętach, a wreszcie klapnęła tyłkiem o ziemię, podwijając kolana pod brodę.
- Skoro widziałeś moje sny czemu wcześniej nie zareagowałeś? - w jej głosie pojawiło się zmęczenie. Pomyśleć że korowód szaleństwa przez jaki bała się zmrużyć oczy mógł się skończyć. Ale się nie skończył. Pokręciła głową - Pomożesz mi stąd wyjść? Spotkasz się w naszym świecie? Znasz Rhysa Wooda? Brunet, lubi garniaki i wygląda jak japiszon… kto ci to zrobił? - odkleiła od siebie jedną dłoń, zawisajac nią na pokrytym bliznami przedramieniu blondyna. - Co tu się dzieje? Jaki cud?

Kirill był przez cały czas nieruchomy. To chyba nie było najwygodniejsza pozycja ze wszystkich możliwych, ale nawet nie drgnął. Koncentrował się.
- Nie zareagowałem dlatego, bo nie miałbym jak zareagować. W gruncie rzeczy jestem specjalistą od Iteru, ale nawet ja nie mógłbym zmienić tego, kim jesteś. Poza tym potrafię jeszcze cofać czas, bardzo rzadko go zatrzymywać - dodał. - Na dodatek jestem zajętym mężczyzną, którego ciągle coś dręczy i ma mnóstwo swoich własnych problemów - rzekł. - A osób takich jak ty jest niezwykle mało… ale są. Nie mógłbym zbawić was wszystkich. Nie zrozum mnie źle. To nie jest tak, że obserwowałem cię co noc. Po prostu zwróciłem na ciebie uwagę i dzisiaj też przypadkiem się natknąłem. To coś więcej, niż tylko sen. Tutaj mogłabyś naprawdę zginąć i na dodatek wywołać w prawdziwym świecie eksplozję energii duchowej… Fluxu… czy jak zwał tak zwał. Różni ludzie różnie nazywają - mruknął. - Przepraszam, jeśli czujesz względem mnie żal - dodał. - Co tam jeszcze pytałaś? Nie znam żadnego Rhysa. A to, co się tutaj stało? Amanda była zmorą, która już od wielu lat za tobą podążała. Oczywiście, przyciągałaś wszelkie możliwe. Ale takie główne w swoim życiu miałaś dwie. Do Bostonu Andy’ego, od Bostonu Amandę. Przez lata karmiła się twoją energią. Rosła w siłę do tego momentu, że aż była w stanie przed tobą się zmanifestować. A to z kolei wyzwoliło u ciebie reakcję zwrotną… i przeniosło cię tutaj, do Iteru. Obserwowałem całą scenę ze szpitala w Bostonie, rozegrała się tutaj w Iterze. Twoja duchowa świadomość wzrosła przez to, jak bardzo Amanda tobą szargała. Ale wracając do tematu… Postanowiłaś wykorzystać swoją nowo odkrytą energię duchową do zniszczenia tak silnego ducha jak Scarlett. De facto byłaś od niej silniejsza. Skończyłoby się tak, że wyzwoliłabyś wielką eksplozję, tworząc drugi astralny Czarnobyl… ale odkryłaś w sobie dodatkową chęć. Chciałaś pochłonąć tego ducha… Skonsumować go.
Kirill zamilkł na moment.
- Wasza walka była wielka. A twoje pragnienie telegrafem przebiegło praktycznie… cały kosmos. Nie przesadzam. W ten sposób natrafiłaś na Gwiazdę konsumowania. Na Dubhe. Gwiazdę Energii. Przybyła na twoje wezwanie i wraz z nią skonsumowałaś Amandę. A potem jeszcze splotłaś ją ze swoją duszą. To niebywałe. Jesteś więc moją siostrą. W Wielkim Wozie znajduje się siedem Gwiazd, przy czym znam do tej pory sześć. W tym mnie.
Kaverin zamilkł na moment.
- Twoje pojawienie przywróci nadzieję wielu NAPRAWDĘ potężnym ludziom. Nawet nie wiesz, w co się wpakowałaś. I z jakich powodów to jest aż takie wyjątkowe. Zrobisz wielu ludziom wielki emocjonalny szok i musisz liczyć się z tym, że wiele osób, których nie znasz… już w tym momencie czuje do ciebie nieskończoną miłość, a inni nienawiść. Nawet jeśli o tym nie wiedzą.
Kirill zagryzł wargę i to był chyba jego jedyny gest od początku.
- Sam nie wiem, co czuję - dodał ciszej. - Ale na pewno muszę cię zobaczyć. Nie wiem jednak, gdzie mieszkasz - to już powiedział głośniej.

Powiedzieć, że Abigail czuła się nieswojo było naprawdę kosmicznym niedopowiedzeniem. Patrzyła w napięciu na blondyna, nie mogąc pozbyć się wrażenia zatopienia w kolejnym koszmarze, chociaż ten konkretny nie wydawał się aż tak mroczny i duszący. Wciąż też słyszała dobiegające z oddali psie piszczenie, przypominające o zobowiązaniach w świecie żywych. Charon mógł wciąż oddychać, albo ogień spalił go doszczętnie i stał się kolejną zjawą w nieskończonym korowodzie cieni podążających śladem de Gillern. Ona zaś tkwiła w… innym wymiarze? Walącej się bańce pozostałej po duszy Amy - zabitej po raz drugi, tym razem definitywnie i własnoręcznie. Pierwsze świadome zabójstwo powinno wywołać w szarowłosej gniew, wstyd lub żal. Zamiast nich pojawił się spokój sączony z głębi klatki piersiowej, gdzie zagnieździła się Gwiazda. Druga siedziała tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło podnieść dłoń, przemieścić ją dwadzieścia centymetrów do przodu i już spotkałaby nagie, pobliźnione przedramię. Nie zrobiła tego.
- Mnie nie da się kochać… dobrze zrobiłeś trzymając się z dala i nie podchodząc. Jeszcze zrobiłabym ci krzywdę, a nie chcę… nie chciałabym tego, ani wtedy, ani teraz. Nie przepraszaj Kirill, nie masz za co. Jesteś tu w tej chwili, to więcej niż mogłabym oczekiwać. Dziękuję - cichy szept zawisł melancholią między mężczyzną z kamienia, a dziewczyną z lodu.

Kaverin pokręcił głową.
- To najmniej, co mogę uczynić dla ciebie - powiedział. - Ale chcę więcej. Dużo więcej.
Mówił cicho, a wnet dziewczyna kontynuowała.

- Nigdzie nie mieszkam, pozostaję poza systemem. Nie złapiesz mnie na żadnym portalu społecznościowym, nie podam ci numeru telefonu, ani żadnego stałego adresu. Oficjalnie nie istnieję, zginęłam w tamtym pożarze w Bostonie - podjęła po chwili przerwy tylko po to, żeby westchnąć z rezygnacją i zacisnąć usta. Trwała tak póki nagle nie przełamała stuporu - Ukrywam się od… nie wiem, sześciu albo siedmiu lat. Kradnę, włamuję się, śpię po śmietnikach i pustostanach, uciekam. Przed obłędem, wspomnieniami, strachem. - skrzywiła się - Karą śmierci za zabójstwo pierwszego stopnia. Zamknięciem w wariatkowie, bo sam widziałeś jak to się ostatnio skończyło. Aktualnie przebywam w Irlandii, w Milltown pod Dublinem. Amanda podpaliła moją wieżę… nieistotne.
De Gillern wzruszyła ramionami.
- Nie mam pojęcia ile tu zostanę, jeśli policja zacznie węszyć zwijam się od razu. Przyczaję gdzieś w lesie, albo czyjejś piwnicy. Muszę jeszcze trochę wytrzymać - prychnęła smętnie - Nie pochodzę stąd, znaczy z Europy, tylko ze Stanów. Przyleciałam osiem dni temu z Detroit, bo... spotkałam kogoś dziwnego. Znalazł mnie w jednym z opuszczonych domów na przedmieściach kiedy dostałam ataku. - oparła policzek o kolano i objęła nogi ramionami, spoglądając na Kirilla pustymi oczami.
- Teraz wiem, że to bestie z Itheru postanowiły mnie dopaść. Nie udało im się, bo ten koleś, Rhys, im przeszkodził. Odpędził, albo zablokował, nie mam pojęcia. Mówił, że coś ściga, albo kogoś, że nie jest tu bezpiecznie…. krwawił. Powiedział, że wie z czym się zmagam i jak mi pomóc. Że poza naszym światem istnieje też drugi, niewidzialny. Obiecał nauczyć jak z tym żyć i kontrolować. Oddał mi to dla ochrony - odchyliła się, wyjmując spod koszulki złoty łańcuszek z zawieszonym nań równoramiennym krzyżem. - Wyciagnął portfel i wszystkie pieniądze które tam miał. Pięć tysięcy osiemset trzydzieści dolarów. Kazał obiecać, że polecę do Irlandii. Wcisnął forsę i kartkę z adresem, a potem wziął za fraki i wyniósł z budynku. Tyle go widziałam. Dam mu jeszcze tydzień potem ruszam dalej. Co mi szkodzi dostać się do Rosji? Byłoby naprawdę miło... - zacięła się, uciekając wzrokiem na sypiące się w oddali góry - Też chcę cię zobaczyć, choć wiem że się rozczarujesz. Żałosny bezdomny jako naczynie dla kogoś tak cudownego jak Dubhe, Gwiazda Energii… brzmi niczym ponury żart, wiem. Kim są pozostali? Inne gwiazdy, wspomniałeś o jeszcze czterech które znasz.
 
Sorat jest offline