Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2021, 17:06   #39
Sorat
 
Sorat's Avatar
 
Reputacja: 1 Sorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputacjęSorat ma wspaniałą reputację
- Mam chude nogi - Abigail popatrzyła na krótką spódniczkę - Wykałaczki... są brzydkie. Mogę… spodnie? Może spodnie… nie wiem. Żeby się nie bał że mnie połamie. Trochę… mało jadłam i widzisz - popatrzyła na wychudzone ciało.

Aoife zerknęła na nią.
- Przecież ty wyglądasz jak modelka - powiedziała. - Trochę niezdrowo jak na standardy normalnych ludzi i naprawdę warto, żebyś przytyła. Jesteś bardzo blada. Ale na wybieg mody to by cię wzięli w bikini. Myślę, że naprawdę nie powinnaś mieć kompleksów w tym względzie - dodała. - Jesteś śliczna. Jeżeli słyszysz, że powinnaś przytyć, to dlatego, bo ludzie nie chcą widzieć cię osłabionej. Ale jeśli chodzi o atrakcyjność, to tu się nie martw. Sądzisz, że Logan… facet, który mógłby mieć każdą… zainteresowałby się tobą, gdybyś była naprawdę brzydka i pokraczna w jego oczach? Wiele osób marzy o takim ciele jak twoje. I niesłusznie. Nie zamierzam gloryfikować anoreksji. Ale bez przesady. Nóg zasłaniać naprawdę nie musisz.

Szarowłosa miała odmienne zdanie, uciekła spojrzeniem na lustro i skrzywiła się. Widziała tam upiora, wet po prostu się zlitował nad kundlem wyglądającym jakby od lat błąkał się po pustkowiach.
- To nie farba - powiedziala cicho, biorąc do rąk spódniczkę. Z wyrazem rezygnacji zaczęła ją zakładać - Nie farbuję włosów… a to tylko jeden z wielu… problemów. Ty masz piękne włosy, zazdroszczę ci.

- Przecież ty również masz śliczne. Jeszcze lepsze ode mnie. To bardzo modny kolor, taki srebrny. Przy młodej twarzy dodaje jej wyrazu. To teraz bardzo modne. Szczerze to zastanawiałam się, czy nie przefarbować się na taki kolor jak ty, ale ja bym nie wyglądała w nim dobrze. A tobie się nie podoba? - zmarszczyła brwi. - Naprawdę masz taki naturalny kolor i nie jesteś dumna? Totalnie mogłabyś zrobić karierę modelki. Masz wszystko, nawet dodatkowo ten wtręt, srebrny lisie.

Abigail milczała przez resztę ubierania. Po spódniczce przyszedł czas na bluzkę i potem rozpinany sweter. Popatrzyła w dół i westchnęła. Miała wrażenie, że spod krótkiego, czerwonego materiału w kratkę wystają dwa patyki obleczone w nylon. Długie, chude, bez kobiecych krągłości. Do tej pory jej to nie przeszkadzało. Pewnie dlatego, że nosiła jedynie spodnie.
- Miałam czarne, jak m...moja mama - przyznała wreszcie, smutne oczy zwracając ku Aoife - Osiwiałam… chyba w wieku 10 lat. Za dużo… - zagryzła wargę i otrząsnęła się - To teraz... makijaż i już? Dzięki, jesteś dobrym człowiekiem.

- Dostałam już piękną broszkę, a mam obiecaną opowieść erotyczną. Nikt nie nazwałby mnie dobrym człowiekiem, a bardziej wynudzonym… - mruknęła. - Tak, makijaż. Chodź do kuchni, tutaj ci go nie zrobię. Jest tam stół z krzesłami, usiądziemy na jego rogu.
Przeszły do kolejnego pomieszczenia. To również wyglądało w bardzo babciny, staromodny sposób. Nawet na ścianie były wywieszone chusty z wyhaftowanymi hasłami. “Nie mów nikomu co się dzieje w twoim domu” wisiało nad kontuarem, gdzie ustawiono imbryk z filażankami. Biała para unosiła się z dziubka naczynia.
- Oczywiście nie ja byłam designerką wnętrz - mruknęła. - Jakby ktoś dowiedział się, jak mieszkam, pewnie by mnie obśmiali tak, że z mostu bym skoczyła - westchnęła. - Tak długo, jak babcia żyje, nie zamierzam zmieniać wystroju chaty. Z drugiej strony nie planuję się wyprowadzać, bo ktoś musi opiekować się babcia. A na dodatek nie zanosi się, aby babcia długo… - nie dokończyła. - Usiądź tu, proszę - wskazała krzesło.

Szarowłosa posłusznie wykonała rozkaz, obciągając spódniczkę trochę nerwowym ruchem. Każdy krok czuła bardzo wyraźnie w sobie. Samo siadanie też chwilę trwało, bo wierciła się żeby korek w odbycie uwierał jak najmniej.
- To twój dom, nikomu nic do tego. Ważne abyś się w nim dobrze czuła - odpowiedziała melancholijnie - kiedyś też… miałam taki. Znaczy jak byłam mała… dom. Zielone ściany w herbaciane róże, domek dla lalek i masę pluszaków. Łóżko z pościelą w Atomówki... kiedyś. Teraz przynajmniej - parsknęła krótko - Nie muszę się martwić czynszem. Pustostanom się ich nie nalicza, ale trzeba uważać na ćpunów, policję i zboczeńców. - znów parsknęła - Uważać na zboczeńców po prostu. Albo złodziei. Z drugiej strony kiedy nie ma co ukraść ci drudzy się nie pojawiają.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=mngtcfcaVrI[/media]

Barmanka zaczęła nakładać na jej twarz makijaż. Najpierw jednak zaczęła przemywać ją jakimiś wacikami, dopiero później zaczęła nakładać podkład.
- Wszystko ma plusy w życiu i minusy. Rodzinny dom, pustostany, mieszkania z babcią, mieszkanie we własnym mieszkaniu, wynajmowanie pokoju, apartamentu… W życiu spróbowałam kilku z tych opcji… zawsze marzyłam o czymś innym. Zadowolenie to chyba po prostu stan umysłu, a nie faktyczne miejsce, w którym znajdujesz się w życiu. Sama nie wiem. Może to po prostu ja zawsze pragnę czegoś innego. Mam chaos w sercu i nie mogę zbyt długo ustać w jednym miejscu - mruknęła. - Mam nadzieję, że ten odcień współgra z twoją karnacją. Mamy tu słabe światło i nie widać dobrze. Ale ty jesteś dużo bledsza ode mnie. Na szczęście ja nie jestem murzynką - mruknęła pod nosem. - Będziesz wyglądała trochę zdrowiej może. Ale będę musiała wyjść na twoją szyję, żeby nie było widać różnicy. Chyba że w ogóle zrezygnujemy z podkładu. Jak myślisz? Masz chyba całkiem gładką skórę… - mruknęła pod nosem.

- Zróbmy same oczy - dziewczyna poruszyła się na krześle przez co musiała szybko przełknąć ślinę i zacisnąć uda - Nie wiem czy mam alergię, nie malowałam się do tej pory, a to by było...przykre, gdybym nagle dostała plam i krost. Bez tego już - sapnęła - Oczy będą ok. Chyba.

- Tak, może trochę różu… ale nie na tyle dużo, że wyglądałabyś jak klaun. Twoja twarz potrzebuje nieco wigoru, ożywienia. Chyba że chcemy pójść w stylówę gotyckiej księżniczki. Ale masz tego już na co dzień dość. Dzisiaj trochę odmiany. I kredka. Dziwkowa czerwień, czy tajemniczy fiolet? Normalnie polecałabym czerwień, ale widzę cię w fiolecie.

Brzmiało jakby Aoife warzyła wiedźmią miksturę. Fiolet w uszach szarowłosej brzmiał jak oko traszki, dziwkowa czerwień niczym skrzydła nietoperza.
- Loganowi podobają się… widma - szepnęła zmieszana - Co zrobisz będzie dobrze. Fiolet jest kolorem żałoby, będzie pasował.

Kobieta kredką przesunęła po linii warg Abby.
- A za kim rozpaczasz? Czyją śmierć wspominasz? - mruknęła.
Dziwnie uśmiechała się do de Gillern. To było osobliwe uczucie, kiedy ktoś patrzył na twoją twarz jak na przedmiot do ozdobienia. Aoife chyba była zadowolona ze swojego dzieła i stąd kąciki jej ust ruszyły do góry.

Abigail zamarła, czekając aż kredka odsunie się od jej ust.
- Ja jestem śmiercią - wyszeptała ledwo słyszalnym głosem, patrząc rudzielcowi w oczy z bardzo zmęczoną miną - Tych wszystkich, którzy przyszli do mnie aby… pokazać. podzielić bólem i pustką. Strachem… tych, którzy próbowali mnie… naprawić. Umarli, większość cierpiała i krzyczała. Żyliby, gdybym nie weszła im w drogę. Wtedy - westchnęła, z oczu spojrzała zimna pustka - Teraz...nie chcę o tym myśleć. Dziś czuję jakbym żyła i proszę, nie budź mnie. Jeszcze nie teraz.

- Na te pierdolenie właśnie mamy przygotowanego dla ciebie kutasa. Wybije ci z głowy te wszystkie nihilistyczne nonsensy. Czasami na skomplikowane problemy są proste rozwiązania. W tym przypadku jeśli rozwiązanie będzie nieco zagięte, to też dobrze. Ważne, aby było sztywne.
Zabrała torebkę z przyborami.
- No już. Pięknie. Przejrzyj się i sama zdecyduj. Kiedy ostatni raz byłaś pomalowana? - zapytała.

Kutas będący panaceum na całe zło i obłęd obu światów. Wizja miała w sobie coś urzekającego: prostego, nienaznaczonego chaosem i mrozem.
- Nigdy - przyznała, spoglądając w lustro i aż westchnęła. Ze szklanej tafli wielkimi szarymi oczami spoglądała lalka. Porcelanowa cera, ciemnofioletowe usta i oczy z długimi rzęsami barwy węgla.
- Mówiłam ci, nigdy się nie malowałam. Nigdy nie byłam z mężczyzną. Nigdy nie... wyglądałam tak ładnie. Jesteś aniołem? - spytała, odwracając do barmanki głowę.

Aoife uśmiechała się.
- Nie, ty jesteś - powiedziała. - Jesteś takim białym, marmurowym aniołkiem, który płacze na cmentarzach. Tak cię kojarzę, jako taką posągową piękność. Ha, dosłownie posągową.
Wyciągnęła telefon i zrobiła jej zdjęcia. Pewnie chciała uwiecznić tę metamorfozę.
- Ale na serio, jakbyś wyszła bez makijażu, to też byłoby dobrze, bo jesteś naturalnie ładna. To ubrania zrobiły największą robotę. Już nie wyglądasz jak menel. Bez urazy. I jeszcze świadomość tego korka… którą mam na razie tylko ja i ty… Hmm - zamruczała. - Czy dostanę pocałunek w nagrodę? - zapytała, krzyżując dłonie na piersi.
Spoglądała na nią może nie z pożądaniem, ale na pewno z ekscytacją. Istniała duża szansa, że będzie z lornetką stała przy oknie domu Logana.

- Posągi są zimne i martwe. Też je lubię - de Gillern wysiliła się na dowcip, widok w lustrze poprawił jej humor, że prawie się zapomniała.
- Proszę, zachowaj zdjęcia dla siebie, nie udostępniaj ich nigdzie - poprosiła, wstając powoli z krzesła - Dokonałaś cudu… to tylko twoja zasługa. Dziękuję - wychyliła się, całując krótko piegowaty policzek. Pod wargami czuła ciepłą, miękką skórę. Żywą i pachnąca kwaśnymi żelkami.
- Opowiem ci wszystko ze szczegółami, bo teraz...chyba sama chcę mu pokazać tę niespodziankę. Jeśli będzie chciał. - dodała speszona.
 
Sorat jest offline