Wszystko zależy od okoliczności, mój Dragunow (później Dragoon) był radzieckim spadochroniarzem, który pod koniec II WŚ miał z kolegami oczyścić austriacki zamek, w którym miała być siedziba szkopskiego wywiadu. Pech chciał, ze spał tam również potężny Tzimisce. Przemiana nie byłą ani miła, ani spodziewana. Myślę, że początkowo otarłbym się o szaleństwo, może spróbował bezskutecznie zabić Ojca? Dla radzieckiego sołdata, to sytuacja kompletnie niezrozumiała. Z jednej strony zabobonny, z innej ateista, któremu od małego wpajano w ZSRR materializm marksistowski
. Tu musiałoby ostro w psychice zazgrzytać.
Znowuż inna postać była gitarzystą i frontmenem industrialowej ekipy. Kompletny dekadent, biseksualista, poszukujący kolejnych rozrywek. Znudzony i zmanierowany. Przemiana była dla niego czymś nowym i oczekiwanym, ale mimo wszystko zaskakującym. On pewnie początkowo by się przestraszył, ale potem w pełni oddał nowemu życiu. Sprawdzał możliwości. Nie oddycha, nie ma pulsu? I co z tego? Przecież i tak nigdy nie czuł, że oddycha, czy po prostu żyje. A teraz każdemu może skopac tyłek
Pozdr