Wątek: Scavengers
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2021, 08:27   #3
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
- Naturalnie te z większymi biodrami. Mogą urodzić w-w-więcej, zdrowszych istot dla mnie do skatalogowania. - Trosco ani na moment nie odrywał od niego wzroku. Był równie podekscytowany co wcześniej. - Jesteś gotów rozmawiać. Wspaniały okaz… - Trzeszczał nadal Trosco.
- Huh, czyli jednak się roboci. - mruknął Gkero pod nosem.
- A więc tym są dla ciebie kobiety? Rzeczami do produkcji?! - Karl odsunął się od lufy. - PRAWDZIWY MĘŻCZYZNA SZANUJE KOBIETY! - wrzasnął. - Chłopcy, chcę tę świątynię przodowników rozjebaną w drobny mak. Kolejna rasa gorsza od naszej. - na to polecenie akwarianie zaczęli szykować się do rozwałki.
- Jestem wdzięczny twojej r-r-odzicielce. Szkoda że jesteś chory i trzeba cię uśpić. - Przemówił robot celując w tors Karla pociągnął za spust.
Widząc zachowanie Trosco oraz słysząc wystrzelony przez niego pocisk, Gkero nacisnąć przycisk spustu kuszy, celując bełtem w okolice serca najbliższego pomocnika. Nie spodziewał się, że burmistrz przeżyje śmiertelny pocisk rewolweru robota, dlatego zaczął eliminować jego pomagierów. Łowca wiedział, że w tej sytuacji nie ma miejsca na świadków i trzeba pozbyć się wszelakich dowodów. Jaszczur w lesie nie raz przekonał się, że często miłosierdzie okazuje się poprzez szybką śmierć, więc nie zamierzał nikogo okaleczać, tylko wprowadzić ich wszystkich w wieczny sen.
Nie widząc lepszego wyjścia z obecnej sytuacji, Avitus uznał że w tej chwili jest najlepszy moment do ataku. Wyskoczył z łodzi z rogami do przodu i sztyletem w ręce z zamiarem pomocy Trosco w zneutralizowaniu burmistrza.

Cytat:
Trosco strzał 19+3(gun-fu) = 22
Avitus atak sztyletem: 3+12 = 15
Trosco wypalił pocisk prosto w odsłoniętą klatkę burmistrza. Kula weszła do środka bez większego trudu, wychodząc przez jego plecy. Karl zakiwał się w miejscu, ale w końcu zacisnął zęby i utrzymał się na nogach. Gdy tylko jego uśmiech wrócił na miejsce, nagle w bok jego ciała grzmotnął rogaty łeb Avitusa, który zaszarżował na prezydenta, odpychając go na szafkę z narzędziami i wbijając mu sztylet w ramię. -[i]Co Kurwa….TSSSS[.i] - zasyczał Karl gdy walnął łokciem w stalową ramę szafy.

Cytat:
Avitus unik 1d4(ciało) + 5(skrytobójstwo) = 9
- OY! - wrzasnął mięśniak zza pleców Avitusa i spróbował go złapać, ale kozioł zdążył mu odskoczyć.

Cytat:
Gkero strzał 1d20(precyzja) +2(celowanie) = 7
Mniej-więcej w tym samym czasie strzała opuściła kuszę Gkero trafiając karła-lizodupa w nogę, przez co ten zaczął skakać w miejscu na drugiej, skrzecząc pod nosem. Widzący to otyły akwarian zdenerwował się. - O ty kurwa! - i wziął szeroki zamach trójzębem, wbijając go w bok łodzi, po czym zmęczył się i zaczął zipać oparty o swój oręż.

Cytat:
Przeznaczenie 1d20 = 20
Wprowadzenie: w wielu scenach mogą mieć miejsce dodatkowe, losowe wydarzenia, zależne tylko od waszego (nie)szczęścia.

W środku tych wrzasków i pisków, z wody obok łodzi wyłoniły się oczka Kin. Dziewczyna zlustrowała ostrożnie sytuację i przemówiła onieśmielona. - Umm….Tato?
Zipiąc, Karl zebrał się nieco w sobie, wypluł sporą ilość krwi na ramię stojącego teraz przed nim dryblasa-obrońcę, po czym odparł. - ...Tak..haa...złota rybko?
- ...My się tu bawiliśmy w archeologów.
- ...Aha… - Patrząc w sufit, Karl musiał szybko coś przemyśleć. - ...To chodźcie chłopaki, wrócimy jutro. - zaproponował, odpychając dryblasa na bok i ustawiając się plecami do Trosco i Avitusa, tak, aby mówić skierowanym do swoich podwładnych.
Trosco schował rewolwer widząc, że sytuacja się uspokoiła. Jednak jego całą uwagę skupiła teraz Kin.
- Karl jest twoim O-o-ojcem? - Robot zeskanował dziewczynę, po czym kontynuował.
- Kuriozalne… jest m-m-mało podobieństw. Natura bywa dla mnie niezrozumiała czasami. - Dziwnym było ale od robota dobył się odgłos czegoś w rodzaju westchnienia. Zaraz po tym Trosco zapakował kostium do swojej torby i skierował się w stronę łodzi.
- Avitus, więc jesteś zdolny do ataku. T-t-t-rafnym stwierdzeniem byłby “szok”. - Oparł swoją wielką łapę na jego głowie. - Brawo. Tak trzyma-a-aj. -

- Przy twoich umiejętnościach to i tak nic - jeden strzał i burmistrz już ledwo zipał. - Avitus uśmiechnął się szeroko do Trosco, jednocześnie starając się nie ugiąć pod ciężarem jego ręki. Następnie spojrzał w stronę Kin i Karla, po czym szepnął do Trosco - Trochę niefortunnie się to wszystko ułożyło, no ale cóż, burmistrz nie dał nam wyboru. W każdym razie dobrze że obyło się bez ofiar śmiertelnych, a my jesteśmy cali. - Avitus spojrzał w stronę łodzi, próbując oszacować jak duże uszkodzenia zadał jej ten ułomny akwarianin.
Gkero wyszedł z łodzi z załadowaną kuszą, mierząc cały czas w wylot jaskini i kątem oka obserwując Kin. W pewnym momencie po prostu do niej pomachał i podszedł do towarzystwa, zagajając - Co teraz?
Kin wyszła z wody, kręcąc głową na boki, aby zrzucić z niej wodę. - Nyx zaraz tu będzie. Jest coś ciekawego? Co chcecie wziąć? - spytała. Zostawieni w spokoju, Karl i jego banda opuścili jaskinię.

Cytat:
Avitus: test wiedzy 1d20(mądrość) = 16
Patrząc na wychodzącego z groty Karla Avitus mimowolnie zauważył całość tatuażu na jego plecach. Dla niepozornych mógł on przedstawiać scenę walki wodnego smoka z grupą jakichś bestii. Avitus był jednak wyjątkowo oczytany. Szczegóły tatuażu zaczęły kojarzyć mu się z plotkami o demonach. Gdy tylko zdał sobie sprawę z tego, co ogląda, tatuaż zaczął falować i świecić się. Magiczny tusz przesłał w jego myśli obraz bitwy, jaką przedstawiał. Była to bitwa z demonami.

Cytat:
Avitus: test motywacji 1d4 = 3
Wszystkie zmysły satyra wyłączyły się na krótką chwilę, gdy jego ciało i umysł starały się odrzucić szok tego, co zobaczyły. Gdy Avitus doszedł do siebie, nie był już pewien, co zobaczył, wiedział tylko, że nie chce tego więcej widzieć.

Cytat:
Avitus stres: 4-3 = 1
Gkero wrócił się do jaskini, aby spojrzeć na jacht. Teraz gdy nie był zaaferowany wszystkimi wydarzeniami, przypomniał sobie o swoim celu. Szukał czegoś, co mogło przypominać pięcioramienną gwiazdę, mieniącą się wszystkimi kolorami tęczy. Kątem oka rzucił również na Kin, zastanawiając się, czy to ona mogłaby być wybranką jego serca. Oczywiście pod warunkiem, że łowca znalazłby tutaj swój przedmiot. W trakcie swoich poszukiwań Gkero daleko wybiegał myślami, co doprowadziło go do wniosku, że Kin byłaby dla niego idealną partnerką. Argument był prosty - z żadną inną samica nie zamienił tylu słów co z nią w odstępie tak krótkiego czasu. Jeśli to nie było przeznaczenie, to łowca nie wiedział, co nim miałoby być. Gdyby tylko znalazła się tutaj ta gwiazda…

Cytat:
Gkero percepcja (1d20) = 3
Przyglądając się akwariance i otaczającej ich grocie, Gkero nie dostrzegł niczego, co przypominałoby mu pięcioramienną, tęczową gwiazdę. Co prawda w jednym stalaktycie na suficie znajdowało się pięć, charakterystycznych pęknięć, były one jednak równie szarobure co reszta pomieszczenia.

Cytat:
Gkero motywacja (1d8) = 6
Sytuacja ta była na swój sposób tragiczna. Nie dało się przewidzieć, czy przyjdzie mu spotkać drugą kobietę, której poświęci tyle swojego czasu oraz taką, która odpowie na tę uwagę ze szczerością. Łowca miał jednak przed sobą jeszcze długie życie, więc nie było powodu rozpaczać. Los ma wciąż dla niego wiele niespodzianek, a jeżeli Kin jest mu pisana, być może nie jest to jeszcze moment, w którym miłość ma wypłynąć na wierzch.

Po otrząśnięciu się, Avitus szybko zdał sobie sprawę że trzeba jak najszybciej uruchomić łódź i się stąd zawijać. - Chodź Trosco, pomożesz mi wykombinować jak uruchomić to ustrojstwo - zwrócił się do robota.
Gkero widocznie zasmucony swoimi przemyśleniami zwrócił się do Avitusa - Po co Wam to? - zapytał satyra. Miał pewne wątpliwości co do ruszania aż tak dużego artefaktu pierwszych.
Trosco bez słowa podążył w stronę łodzi, kierując się w stronę gdzie powinno znajdować się coś w rodzaju mostka. Statki takie rzeczy mają to robot założył że te mniejsze też coś takiego posiadają albo chociaż coś na podobieństwo tego miejsca.
- Będziemy mieć m-m-m-ożliwość podróży morskiej z tym sprzętem. - Zakomunikował golem.

Avitus podrapał się po bródce. - W sumie to nie myślałem jeszcze co możemy zrobić z tą łodzią. Aczkolwiek, pewne jest to, że jest dużo warta i to jak dla mnie wystarczający powód, aby ją sobie przywłaszczyć. - odpowiedział jaszczurowi, po czym ruszył za Trosco.
- Ale to nie ma wioseł. - Gkero poszedł za nimi. Nie mógł się nadziwić jak ta łódź działała. Czym była napędzana? Co służyło za jej paliwo? Gkero spodziewał się zobaczyć kołowrotek w którym umieszczano kogoś i ten ktoś musiał biec, dzięki czemu statek mógł płynąć.

Kin weszła na łódź za resztą drużyny. Poruszanie się po niej było dla niej niewygodne z uwagi na materiał, którym wylepiona była podłoga. Woda łatwo po nim ściekała, a jednocześnie nie był on śliski.
- Może to nie jest jednak łódź, tylko jakiś domek, czy coś? - zaproponowała. Logicznym wnioskiem było, że wszystkie konstrukcje o wybrzuszonym kształcie unoszące się na wodzie służą do lokomocji. Nie znaczyło to jednak, że pradawni nie byli dziwakami.
Na krańcu mostka Trosco znalazł niewielkie koło, prawdopodobnie sterowne. Znajdowała się przy nim dziurka od klucza, jakieś dźwignie, guziki, oraz dużo szkiełek ze strzałkami wskazującymi jakieś symbole. Jeżeli były to zegarki, to najwidoczniej już nie działały.

Cytat:
Gkero test inwencji: 1d8 (mądrość) = 8
Rozglądający się za napędem Gkero nie znalazł żadnego kołowrotka. Było tutaj jednak wiele lin, niektóre nawet były już przywiązane do balustrad na zewnętrznej części okrętu. Być może ktoś miał przywiązać się do łodzi i pchać ją, efektywnie pozwalając całej załodze płynąć?
Jako wychowany w lesie i rzadko odwiedzający portowe miasto jaszczur z gatunku rodzimego pustynią, Gkero miał przeczucie, że rozgryzł zagadkę. Pchanie łodzi umożliwiałoby poprzednikom transport dobytku oraz osób na jej pokładzie bez wymuszania pracy wszystkich na raz, a robienie tego z zewnątrz zostawiało więcej wolnego miejsca, niż jak gdyby korzystali z wioseł. Ba, jeżeli poprzednicy byli tak zbudowani jak Karl, który dopiero co do nich skakał, to popychanie łódki nie stanowiłoby dla nich problemu. Gkero orientował się też, że podobno roboty chorują od kontaktu z wodą, a roboty to przecież dzieło poprzedników, którzy musieliby je przed tą wodą uchronić.
Prawdopodobnie napływ myśli zalewających jego głowę był bezsensowny, ale Salaman tego nie wiedział. Wiedział tylko, że ma powód do dumy.

Cytat:
Gkero stres -1
Robot przejrzał wszystkie wskaźniki, jedyne na co wpadł to wsadzić wcześniej znaleziony klucz do stacyjki i go przekręcić.
Światełka przy guzikach zapaliły się na biało.
Avitus poklepał Trosco po ramieniu, zadowolony z tego że udało mu się uruchomić jakiś mechanizm. Następnie podszedł bliżej i zaczął się przyglądać guzikom i symbolom, próbując ustalić do czego mogą służyć. Szybko jednak zdał sobie sprawę że wszystkie przyciski są opisane językiem pierwszych, których nie jest w stanie odczytać. W takim razie zostawała tylko metoda prób i błędów. Na tle masy podobnych do siebie guzików, dźwignia zdecydowanie się wyróżniała. Satyr spróbował ją przekręcić jako pierwszą.
W tym samym czasie Gkero obchodził statek, przypatrując się linom i potencjale napędu pchalnego. Doszedł do wniosku, że to strasznie nieergonomiczny pomysł. Jak bowiem by pchali? Większy sens miałyby długie tyczki, dzięki którym przywiązana osoba mogłaby kłaść większy nacisk. Z tego powodu Gkero wszedł do środka, szukając pomieszczenia do składowania takich tyczek.
Gdy Avitus spróbował przekręcić dźwignię, zorientował się, że można nią tylko pchać w przód, lub ciągnąć w tył. W tym czasie Gkero zaczął szperać pod pokładem. Zauważył, że pod rufą statku znajduje się ciasna przestrzeń - zbyt ciasna, aby ktoś mógł pod nią wygodnie przebywać, a co najwyżej upchnąć nogi, gdyby chciał spać na przylegających do ścian kanapach. To tutaj znajdował się długi drewniany kij, na oko trzymetrowy, zakończony tępym metalowym haczykiem.
Trosco podejrzewał że gdzieś blisko kierownicy musi być zapłon. Więc te przyciski zaczął kolejno, powoli wciskać.
Avitus popchnął dźwignię do przodu.

Gdy Trosco wcisnął jeden z guzików, grupa usłyszała lekkie burczenie. Rytmiczny dźwięk zaczął dochodzić z tyłu, a gdy Avitus popchnął dźwignię, łódź zaczęła płynąć do przodu.
Gkero pobiegł z naładowaną kuszą do miejsca z którego słyszał hałas. Był gotów wystrzelić w każdej chwili. Spodziewał się, że to jakieś mroczne zwierzę obudziło się w łodzi i postanowiło zapolować. Salaman nie zwrócił przy tym uwagi, że pojazd zaczął się poruszać.
- Avitus nie dotykaj nic i idź zobaczyć co wyprawia G-g-g-gkero - Zarządził robot cofając dźwignię do pozycji wyjściowej. Knot by na pewno miała wiele pomysłów jak ulepszyć łódkę, ale przekaże reszcie tą decyzję dopiero jak będą gotowi stąd wyruszyć.
Myśląc o Knot, Trosco zdał sobie też sprawę, że pod bunkrem dziewczyny znajduje się podobna grota, tylko pusta. Dzięki odpowiednim znajomościom drużyna nie będzie musiała bać się o przechowanie skarbu.
Śledząc dźwięk Gkero znalazł metalowe drzwi pod pokładem. Uchylając je, zobaczył w środku liczne rury. Jedne były masywne, sztywne, inne mniejsze, cienkie jak palec i giętkie. To tutaj odbywał się jakiś zastraszająco głośny proces. Jaszczur odniósł wrażenie, że znalazł się we wnętrzu przerośniętego robota i ogląda jego bijące serce.

Tymczasem Avitus i Trosco zobaczyli, jak faun z krzywym uśmiechem na twarzy wprowadza niewielką łódź do groty, odbijając się od dna dużym kijem. - I Co?! Żyją wszyscy? Strażnicy najpierw biją najgroźniejszych, więc pewnie Gkero nic nie jest, eh?
- Dawaj! - krzyknęła do niego Kin, wychylając się z łodzi. - Mamy dla siebie jakieś gadające pudełko!
Avitus rzucił ostatnie spojrzenie w stronę Trosco i stwierdził że nic się nie stanie jak go na chwilę zostawi samego. Robot może i był czasami trochę nieogarnięty, ale na ogół postępował logicznie, więc nie powinien zrobić w tej sytuacji czegoś głupiego. Co innego Gkero - tego to trzeba jak najszybciej znaleźć, zanim coś nieumyślnie zepsuje. Avi szybkim krokiem zszedł pod pokład, rozglądając się za jaszczurem.
Czyżby to było serce łodzi? Jeśli łódź pierwszych jest niczym Trosco? Gkero nie wiedział, czy traktować robota, jak żyjące stworzenie, niemniej bez powodu nie chciał go zabijać. Byłoby to marnotrawstwo oraz zwykłe morderstwo. To samo było z łodzią. Póki ta go nie zaatakuje, łowca nie przebije jej serca celnym bełtem. Gkero zrozumiał również, że może teraz mieć łódź, jako zakładnika, w końcu dostał się do jej serca. Dlatego odezwał się - Nie próbuj żadnych sztuczek maszyno. Nie skrzywdzisz nas to my nie skrzywdzimy Ciebie. - rzekła jaszczurka poważnym głosem.

Maszyna nie odpowiedziała jaszczurowi wprost, jednak hałas jej serca lekko ucichł na krótko po jego wypowiedzi. Chwilę później, z dołu zeszedł Avitus.
Avitus rozejrzał się po pomieszczeniu, jednak nie dostrzegł niczego godnego uwagi. - Znalazłeś tu coś ciekawego, Gkero? Zresztą mniejsza z tym, ja wracam do Trosco. Chcesz coś jeszcze tutaj zrobić czy możemy wypływać z groty? - zapytał Gkero, powoli odwracając się do wyjścia z pod pokładu.
Gkero odwrócił głowę do Serca Łodzi, mrużąc oczy wyszeptał w jej kierunku - Będę miał na Ciebie baczenie - po czym odwrócił się i ruszył za satyrem.
Trosco w tym czasie zdążył “wyczuć” łódkę, jak reaguje na przyspieszenia i skręcanie.
- Płyniemy do bunkra K-k-k-knot. Tam jest miejsce, gdzie możemy przechować łódź. Nie przyjmuję odmowy. - Zakomunikował robot.

- Eh, to ja was zostawiam i idę do swojej roboty. - postanowiła Kin, wyskakując ze statku przodowników.
- To ze mną nikt się nawet nie przywita?! - zdziwił się Nyx, widząc, jak łódź odpływa.

***

Trosco nie miał doświadczenia w pilotowaniu maszyn pradawnych, przynajmniej nie w tym momencie - może kiedyś, w otchłaniach pamięci, do których stracił dostęp, coś wiedział - obecnie musiał jednak polegać na swoich przeczuciach.
Łódź była w stanie osiągnąć zawrotne prędkości, które przewyższały możliwości przestarzałych okrętów fantazjan. Dodatkowo statek nie wykorzystywał ani żagli, ani wioseł. Było to coś, co nowi obywatele Ziemi byli w stanie osiągnąć tylko za pomocą magii, do której obecnie mieli bardzo ograniczony dostęp.

Płynąc we trzech, zebrani mogli też przyjrzeć się Bramie Akwarii od zewnątrz. Był to pierwszy raz gdy brnęli przez wodę na statku, tym bardziej przez sam ocean. Stąd, Brama wyglądała dumnie. Nawet ci, którzy byli świadomi jej sztuczności, nie mogli odmówić piękna makiety obrazującej potencjalną, złotą przyszłość, zarówno dla handlu jako takiego, jak i rozwoju samego społeczeństwa fantazjan na Ziemi. Być może wymagałoby to pewnego bohaterstwa, dozy inicjatywy i dedykacji, jednak nawet teraz wszyscy trzej czuli, jakby mogli zrobić wszystko. Nawet przyczynić się do rozkwitu tej niespełnionej jeszcze obietnicy świetlanej przyszłości.

Cytat:
Trosco, Avitus, Gkero -10 stresu.
Trosco, Avitus, Gkero +250exp (odzyskanie łodzi bez wywołania znacznych uszkodzeń).
Trosco +50exp (otwarcie szafy).
Trosco +25exp (“uruchomienie” łodzi).
Gkero +10exp (odnalezienie bosaka).
Avitus +10ex (przekonanie gwardzistów)
***

Grupa dotarła do groty Knot już po zmroku. Po drodze zdołali lekko zabłądzić, nie mogąc znaleźć niewielkiej szpary, która prowadziła w głąb przestoju pod bunkrem Knot. Szczęśliwie udało im się nie obić łodzi - głównie dlatego, że nie mieli okazji nic spartaczyć na otwartej wodzie.

W odróżnieniu od poprzedniej jaskini ta grota była wyłożona kamiennymi płytami. Znajdowały się tu też metalowe drzwi z podobnym panelem co szafka, którą przestrzelił Trosco. W tym wypadku zawiasy zostały zniszczone od drugiej strony przez samą Knot.
Drzwi te prowadziły do serii schodów, a te do największego pomieszczenia w bunkrze, o którym wiedział Trosco: zawalonej śmieciami nory Knot. Trio nie miało specjalnego wyboru. Jeżeli chcieli zostawić tu łódź i zobaczyć ją ponownie gdy do niej wrócą, goblinka musiała wiedzieć, że statek należy do nich. Szczęśliwie, mieli z nią dobre relacje, więc mogli spodziewać się wymiany zdań, która sprowadzi się do jednej samogłoski i jednej spółgłoski.

Goblinka była kontrowersyjną postacią w Bramie. Bardzo niewielu przedstawicieli jej gatunku pchało się do głównych miast fantazjan. Głównie dlatego, że ich królowa stworzyła już własną osadę, poza tym, mało kto chciał spędzać czas z goblinami. Rasa była niesławna przez posiadanie wielu niezrównoważonych przedstawicieli, których obsesje na przeróżne tematy prowadziły równie często do rewolucji w życiu i technologii, co do katastrof gwiezdnych rozmiarów. Tak było w przypadku dalekiego przodka Knot, który zniszczył jeden z trzech księżyców fantazji, używając ogromnej sterty magicznych zwojów, aby dosięgnąć jego powierzchni zaklęciem. Nie znając jednak ani elfiego alfabetu, ani podstaw teorii magicznej, stary Nott pomylił zwój teleportacji ze zwojem implozji, który poszybował na księżyc popychany przez mniejsze zaklęcia pod nim.

Ci, którzy byli w stanie połączyć Knott z legendarnymi członkami jej rodziny, wpadali w panikę za każdym razem, gdy właz od jej bunkra otwierał się od wewnątrz. Ci, którzy jej rodziny jednak nie znali, widzieli tylko młodą, zieloną postać, o wzroście około półtora metra i czarnych, niedomytych włosach roztrzepanych na szerokiej głowie zdobionej szerokim uśmiechem.
Tak też było dzisiaj, gdy - ubrana w skórzane buty, skarpetki dla minotaurów, i znalezione spodnie poprzedników - Knot radośnie prowadziła swoje badania nad artefaktami, które ciągle odnajdowała w zakątkach bunkru.
- HEJ, TROSCO! - krzyknęła, widząc jednego ze swoich robotów. - W SAMĄ PORĘ! ZOBACZYMY, CO W TYM JEST! - uśmiechnęła się, szykując swój obrotowy śrubokręt do penetracji czarnej kuli zakończonej knotem.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline