Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2021, 16:38   #4
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Lekki uśmiech zawitał na jego ustach, gdy zobaczył Olkeaxankę. Dokładnie rodzaj odwrócenia uwagi od myśli których potrzebował. Nie było tajemnicą, że Kier miał pokaźną garderobę najdziwniejszych mundurów, strojów i przebrań, a tym w którym najczęściej poruszał się po statku na czas skoków był najbardziej nietypowy ze wszystkich i do tego przerażająco autentyczny…

- Oh, Gwen. - powiedział zaskoczony, a właściwie udawał zaskoczonego - Wybacz, o mało na Ciebie nie wpadłem.
- Uch… no… tak… - Pisnęła dziewczyna.
- Mmm… przejdziemy się? - zapytał cicho i łagodnie.
- A… gdzie? - Gwen szepnęła na granicy słyszalności, a rączki trzymające pudełko drgnęły.
- Gdzie chcesz… - szepnął cicho - ...to pudełko jest bardzo ważne, prawda?
- No… ja szłam do siebie… a to… to obiad - Uśmiechnęła się przelotnie, szybko, nerwowo.
Spojrzał na nią z lekko zaniepokojoną ciekowaością o uroczym, lekkim uśmiechu.
- Hmmm… - mruknął w namyśle - ...jak bardzo się podoba obiad przy muzyce? Zapraszam do mnie, zagram dla Ciebie.
- Uch… - Dziewczę przestąpiło z nogi na nogę - Ja… znaczy się, ty… nie chcesz być obok, jak jem… wierz mi… - Gwen poczerwieniała i wbiła wzrok w podłogę.
- Jadłem z Grnasozami, widziałem kulturę Norlków, piłem z Ashuri… - powiedział cicho łagodnie, lekko się przy tym ku niej pochylając - ...jeśli bardzo Tobie zależy… zamknę oczy. Umiem grać z zamkniętymi… stoi? Nasz mały sekret?
- Musiałbyśizatkaćuszy - Olkeaxanka wypaliła jednym tchem.

Kier patrzał na nią z wielką ciekawością… aż w końcu zaskoczyła mu po krótkiej chwili myśli i cwany uśmiech zawitał na jego twarzy. Rozejrzał się i powiedział cicho, cichutko wpatrzony w nią.
- Jesteś bardzo… agresywna kiedy jesz, prawda? To uczucie kiedy budzi się pierwotna natura i rzucasz się, spożywasz swoją bezbronną, niemogącą się wyrwać ofiarę… kiedy sycisz głód w akcie ostatecznego zwycięstwa i dominacji nad słabszym, nieprzystosowanym gatunkiem…
Na słowa Kiera, Gwen aż się zapowietrzyła. Usteczka zwężyły się w kreseczkę, i zamknęła mocno oczka. Dzieeczyna zadrżała na całym ciele, zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, po czym… pokiwała potakująco głową.
- Ciii… - wyszeptał cicho - ...jesteś sobą… to część Twojego dziedzictwa… i byłbym zaszczycony… móc ci towarzyszyć… być przy Tobie i poznać… Ciebie… bez oceniania w cichej fascynacji chwili… tylko naszej i nikogo więcej… pozwól Gwen… pozwól mi Ciebie podziwiać…
- Uuuuch… - Gwen aż się lekko zatrzęsła i zakiwała, bardzo po dziewczęcemu, jakby poddając się wszelkim namowom.
- No… dobrze… - Pisnęła, otwierając oczka i spoglądając w twarz Kiera.

Pokładowy “Negocjator” patrzył na nią przyjemnie pogodnie z delikatnym uśmiechem.
- Chodźmy… nawet nie wiesz jak się cieszę… tym bardziej, że wiem, że jestem przy Tobie całkowicie bezpieczny… jesteś cudowna, Gwen, wiesz o tym, prawda? - powiedział prowadząc ją przez korytarze dawnego krążownika do jego kajuty zerkając na nią z ciekawością. Droga nie była długa.
Wystukał kod w drzwi które się rozchyliły ukazując dość brązowe wykończenie wnętrza. Drewno i plastel… oraz skrzynie wojskowe sztuk kilka w jednym rogu i baliseta w kącie na stojaku.
- Może to nie jest dużo, ale jest spokojnie. Proszę usiądź… - powiedział łagodnie samemu siadając na krześle przy stoliku przy łóżku. Łokcie wsparte na kolanach, bródka na splecionych dłoniach - ...fascynujesz mnie Gwen… może nie jestem tu najdłużej ze wszystkich, ale potrafię zauważyć Musańską Perłę gdy ją widzę.
Olkeaxanka usiadła przy stoliczku, kładąc pudełko z obiadem na nim. Rozejrzała się po kabinie, po czym spojrzała na mężczyznę, i znowu poczerwieniała. I tak jak ludzkie(i w sumie i wiele nie-ludzkich) kobiet, zaczesałoby włosy za uszko, tak ona "zaczesała" tam jedną ze swoich mniejszych macuszek-niby włosów. Zachichotała.

- Mmm… - mruknął w zadumie Kier patrząc jej głęboko w oczy skupiając na niej całą swoją uwagę - ...mógłbym nawyknąć do tego cudownego dźwięku… podoba ci się… tutaj?
- No… jest czysto. Schludnie, tak - Gwen kiwnęła główką.
- Tak jak przystało na piracką łajbę. - odpowiedział z uśmiechem - Powiedz mi, co lubisz najbardziej?
- Yyyymmm… znaczy się… co? - Olkeaxanka zamrugała oczkami.
- Ja lubię na przykład posłuchać dobrej muzyki i ją tworzyć… albo potańczyć do niej… zdecydowanie jednak najbardziej lubię… dobre towarzystwo… kiedy mogę w spokoju spędzić czas z kimś wyjątkowym.
- No… ja lubię mojego Mecha - Gwen wyszczerzyła ząbki - No i… ale się nie śmiej... No lubię jak jest ciepło, i wodę… taka moja natura. I lubię zieleń, i lasy i jeziora - Dziewczyna tym razem tylko lekko poczerwieniała.
- To piękne… - powiedział - ...myślałem by wprowadzić tutaj trochę roślin… dość tęsknię czasami za powierzchnią. Za tym żywym, wibrującym powietrzem. Tak czystym i pełnym gamy zapachów… pełnym życia i uroku świeżości, a nie tego zamknięcia…
Uśmiechnął się pogodnie.
- Na szczęście mamy chociaż prysznic, prawda?
W odpowiedzi Gwen kiwnęła potakująco główką…
Mężczyzna mruknął cicho w zadumie i skinął głową na pudełko z… galaretką?
- Mam nadzieję, że jest to coś co lubisz? Wiem, że ciężko o dobry posiłek na pokładzie… gdybyś mogła wybrać, co by to było?
- Olkajoriańskie termity z wodnym mchem… - Gwen westchnęła - ...a właściwie to ich sztuczne odpowiedniki. Zjadłabym oryginalne…
- Hmm.. - zastanowił się wyraźnie nad tematem mężczyzna - ..brzmi na rzadki okaz. Mrożone w transporcie są zjadliwe?
- Rozpadają się na proszek po odmrożeniu - Dziewczyna pokręciła przecząco głową.
Kier pogładził się po brodzie…
- Suszone i gotowane na parze?
- Ummm… nie wiem? Ale tak mi Zombon mówił - Gwen się uśmiechnęła.
Negocjator odwzajemnił uśmiech.
- Wygląda na to, że czeka mnie z nim rozmowa… - powiedział w lekkim rozbawieniu i dodał z zaciekawieniem - ...a teraz? Co masz?
- Ummm… no powiedziałam? - Odparła Olkeaxanka i zachichotała, przysłaniając usteczka dłonią.
Kier uśmiechnął się głupkowato.
- No cóż… - stwierdził i uśmiechnął się szeroko - ...kucharz ze mnie żaden, ale wierzę w Zombona.
- Jeśli potrafi spełnić Twoje potrzeby w tej materii jestem szczęśliwy. - dodał i puścił jej oczko.
- Śmiało… - zachęcił łagodnie - ...pewnie jesteś głodna.
- No ale wiesz… już mówiłam… - Speszone dziewczę wbiło wzrok w swój posiłek.
Kier spojrzał na nią czule i wstał podchodząc do swojej balisety. Chwycił ją w dłonie i podchodząc do niej zaczął lekko szarpać struny.
- Jak myślisz, Gwen? Na co masz ochotę? Może…
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=nXTtA5bKHrM[/MEDIA]

- Piękne… - Szepnęła po chwili dziewczyna, przysłuchując się muzyce, i całkiem zapominając o jedzeniu. Wpatrywała się w Kiera wprost oczarowana tą grą.

Mężczyzna natomiast nie był zadowolony.. Nie był to jego najlepszy występ… ale widać Gwen miała mało do czynienia z balisetą. No i tak zwany urok tego instrumentu, nie?
- Zatem, będę musiał się bardziej postarać. Dziękuję. - powiedział ciepło siadając nieco obok środka łóżka i przystąpił do cichego nadawania rytmu muzyce powoli nadając mu brzmienia. Na spokojnie, z zamkniętymi oczami… i po kilku dłuższych chwilach, rozległo się w końcu ostre ciamkanie, siorbanie, mlaskanie, i parę dodatkowych, dosyć niestosownych odgłosów, gdy Gwen pożerała swój posiłek. W końcu więc się odważyła.
Kier nie przerywał gry. To był mały kawałek, mały kroczek… ale wielki zarazem. Postanowił jeszcze pograć jakiś czas i skończyć utwór nim otworzy oczy. Trzeba było przyznać, że maniery stołowe musiały być… ciekawe. Uśmiechnął się lekko na tą myśl.

Po kilku kolejnych, dłuższych chwilach, apogeum posiłku ustało… a gdy Kier w końcu spojrzał na Gwen, ta siedziała tam czerwona niczym pomidor. A w kąciku ust, miała coś jeszcze zielonego.
- Dziękuję… - powiedział cicho ignorując zieloną plamkę
- Chodź… - usiądź przy mnie. - powiedział łagodnie kładąc instrument na podłodze i opierając go o łóżko - Proszę.
- Ummm… ok - Gwen ruszyła się i usiadła niepewnie na łóżku, metr od Kiera. Wyraźnie była znowu lekko zakłopotana tą sytuacją…
- Gwen… - spojrzał na nią czule - ...co masz zamiar dzisiaj robić? Co robisz poza… akcją?
- Różnie tak… - Burknęła, spojrzała na Kiera, a potem przeniosła wzrok na podłogę - Zajmuję się Mechem… czasem nie sama… siedzę w Holonecie… albo w baseniku…
- Zawsze możesz przyjść do mnie. U mnie różnie, ale zawsze możesz ze mną porozmawiać…pobyć... posłuchać muzyki… jak myślisz?
- Ummm… ok - Olkeaxanka na moment zerknęła na mężczyznę.
- Gwen… - wyciągnął dłoń w jej stronę trzymając ją nisko przy łóżku -...śmiało. Chwyć moją dłoń… nie gryzę. Obiecuję…
- Uch - Sapnęła na taką propozycję dziewczyna - No ale… Kier… ojej…
- Na chwilę?
- A po co? - Gwen spojrzała na niego wyjątkowo podejrzliwie, ale powoli wysunęła swoją dłoń ku jego dłoni.
- Proszę… po prostu… dlaczego nie? Ufasz mi? - zapytał łagodnie.
- No… ten… - Mruknęła dziewczyna, i w końcu jej dłoń spotkała się z dłonią mężczyzny, a w oczkach Olkeaxanki coś "zatańczyło".
- Masz bardzo delikatną skórę Gwen… - powiedział ciepło lekko ściskając jej dłoń
- ...nie jest Ci zimno? Chodź… przytul się…
Dziewczę zachłysnęło się powietrzem, po czym spojrzało na niego z mieszanką strachu i szoku wymalowanego na twarzy.
- To wszystko pułapka… - Szepnęła. O dziwo jednak, nie drgnęła ani o centymetr, a jej dłoń wciąż spoczywała w dłoni mężczyzny.
Mężczyzna przechylił lekko głowę na bok.
- Pułapka? Zastawiasz na mnie pułapkę?
- Eeeemmmm… - Chyba nie wiedziała, co powiedzieć, a jej wzrok zaczął chaotycznie przesuwać się po Kierze. Twarz, tors, dłoń, twarz, dłoń… krocze(??), twarz, podłoga.
- Nie jest mi zimno… - W końcu z siebie coś sensownego wydusiła.
- Masz chłodną dłoń Gwen… - powiedział ciepło, a jego kciuk lekko gładził wierzch jej błoniastej dłoni - ...nawet jeśli zastawiasz na mnie pułapkę nie mogę mieć Ci tego za złe… jesteś drapieżnikiem… zdobywczynią… nie chcę by było Ci chłodno… nie w moim towarzystwie… chodź… przytul się…
- Mówiłam, że nie jest mi zimno… a to ty tu jesteś drapieżnikiem… - Szepnęła Gwen, po czym wyraźnie nad czymś chwilkę myślała - Chcesz się poprzytulać? - Dodała niepewnym tonem.
- Jestem drapieżnikiem… - uśmiechnął się - ...dziękuję za komplement. Tak, poprzytulać… na początek, chyba, że chciałabyś coś… bardziej.
- C...c...całować?? - Gwen była wprost zszokowana, i aż przystawiła wolną dłoń do swoich otwartych usteczek.
Kier skinął powoli głową wodząc wzrokiem po jej twarzy.
- No nie wiem… - Dziewczę powoli wyciągnęło swoją dłoń z jego dłoni, i obie położyła na swoich kolanach. Wyraźnie w zdenerwowaniu zaczęła palcami pocierać materiał swoich spodni.
- To bardzo przyjemne… - powiedział powoli pochylając się ku niej lekko - ...jesteś cudowna i delikatna… będę delikatny i czuły. Jeśli ci się nie spodoba… przerwiesz… zgoda? Po prostu… spróbuj…
- Ja… uch… ja bym… może… już sobie… poszła? - Wydukała Gwen, unikając wzroku Kiera.
Ten spojrzał na nią łagodnie i wstał podchodząc do niej by wyciągnąć zapraszająco rękę.
- Gwen?
- T...tak? - Zająknęła się dziewczyna.
- Chciałbym Ciebie o coś poprosić… - powiedział łagodnie - … zamknij oczy, dobrze?
- Ale… uch… no dobrze… - Olkexanka wyciągnęła ku Kierowi dłoń, po czym zamknęła oczka.
Mężczyzna ujął jej dłoń i powiedział cicho.
- Nie otwieraj oczu… dobrze? Wstań…
- Okeeej… - Powiedziała, i wstała.
Spojrzał na nią i pochylił się ku jej ustom. Palcami wolnej dłoni dotknął ich delikatnie otarł resztkę termitów w geście czułości, wciąż trzymając jej dłoń i złożył na nich lekki, muskający, czuły pocałunek. Dolna, a potem jej pełne wargi. Jego palce rozprowadzały substancję między sobą by następnie znacząc szlak delikatnej pieszczoty opuszkami na jej policzku zaczesać jedną z jej macuszek-niby-włosków. Na tym przerwał na chwilę, ale jego usta były nadal bardzo blisko jej. Bardzo… blisko. Tylko jego oczy były przez cały czas rozchylone i wpatrujące się w nią.

- Iiiik! - Pisnęła Gwen, baaardzo po dziewczęcemu, na owe pocałunki, i odskoczyła w tył. Miała ogromne, migoczące oczka, drżące usteczka, i wielkie rumieńce. Oddech również był przyspieszony. I nagle go spoliczkowała.
Cios był szybki, ale wyjątkowo słabiutki, ot ledwie skromne klepnięcie, i Kier w sumie niewiele poczuł. <1 siniak/stłuczenie>A na własne postępowanie, jakby zaskoczona samą sobą, Olkeaxanka przytknęła obie swoje dłonie do ust.



- Gwen… - powiedział cicho z nutą żalu i niezrozumienia dotykając nieznacznie obolałego policzka - ...dlaczego? Przecież obiecałem, że będę delikatny…
Cofnął dłoń z policzka j objął w pasie przyciągając do siebie i siebie do niej.
- Wybaczam Ci… - wyszeptał cicho i czule pochylając się ku niej… a dziewczyna starała się cofnąć , na co pozwolił jej Kier, na drodze było jednak łóżko. Efektem tego, pacnęła na nie, na swój tyłek. Mężczyzna zbliżył się do niej pochylając nad nią i kładąc dłonie po jej bokach. W jego oczach tańczyły iskierki, a na jego lekko rozwartych ustach malował się kuszący uśmiech.
- Przyciągasz mnie… Gwen… - wyszeptał gorące słowa o przyśpieszonym, ciężkim oddechu - ...pozwól nam wymienić się tym ciepłem które obydwoje czujemy… pozwól sobie poznać nowy wspaniały świat… będę Twoim przewodnikiem… zaopiekuję się Tobą… wystarczy… wystarczy, że zamkniesz oczy… a zabiorę Cię właśnie tam… gdzie wolniej płynie czas… gdzie szczęściu nic nie grozi…

Po tym jak się Kier ku niej pochylił, Gwen cofnęła tułów w tył, efektem czego, prawie leżała na łóżku na plecach, wsparta na łokciach. Główkę zwróciła w bok, i zamknęła oczka. Pojawił się przyspieszony oddech, i kolejna fala rumieńców na policzkach. A oprócz tego… materiał jej bluzeczki przesunął się nieco na boki, odsłaniając troszkę nagi pępek.
Paskudny uśmiech mignął przez twarz mężczyzny… był drapieżny i wyjątkowo wredny… nie było jednak możliwości by go widziała. Choć trwał zaledwie chwilę, a na jego miejsce szybko pojawiła się czułość i delikatność był już przy niej. Jego dłonie znalazły się obok jej łokci, gdy musnął oddechem i ustami linię jej żuchwy…
- Och! - Pisnęła cichutko dziewczyna, i zadrżała na całym ciele. Nie poruszyła się w sumie jednak ani o centymetr. Nie było protestów, nie było policzkowania, było więc… pozwolenie na dalsze postępowanie?
Kier się zaśmiał w duchu… pozwolenie czy nie…
Jego dłoń powędrowała do jej policzka i obrócił lekko jej twarz ku jego by złączyć ich usta w pocałunku. Kolano wprosiło się między jej nogi i je rozwarło, a ciało przylgnęło do niej z zamiarem położenia jej na łóżku. Dłoń którą opierał się jeszcze niedawno o miękki materiał materacu powędrowała do jej nagiej odkrytej skóry talii.
- Och… - Wydała z siebie Gwen, tym razem już zdecydowanie tonem świadczącym o przyjemności? I nawet raz poruszyła ustami wśród pocałunku, jednak wciąż miała zamknięte oczka. Kruszył ją powoli, zdobywał, choć dziewczę nadal pozostawało niezwykle bierne odnośnie poczynań Kiera.
Musnął językiem jej dolną wargę wśród pocałunku, a jego administracje nabrały nieznacznie na intensywności. Jego dłoń wsunęła się głębiej pod bluzeczkę gładząc jej ciało… napotykając gdzieś po drodze ku jednej z piersi, w wyższych okolicach żeber, dwie malutkie wypustki, jedna nad drugą, w niewielkiej odległości. Po krótkim dotyku samego cycuszka, Kier postanowił jednak, by w końcu się wycofać i zacząć rozpinać guziczki.
Gwen na poczynania mężczyzny zadrżała… i jakby słodko mruknęła? Czekała, co też zrobi dalej, a w kącikach jej ust czaił się cień uśmieszku.
Przez chwilę mężczyzna zmarszczył brwi gdy schodził pocałunkami w dół jej szyi i niżej na dekolt. Dłoń uwolniła jej tors z okowów tkaniny by okazać jej anatomię. Którą miał zamiar zająć się pieszczotą dłoni… i ust.
Po chwili okazało się, iż Olkeaxanka nie nosi stanika, i oczom Kiera ukazały się dwa małe, słodkie piersiątka, ze sterczącymi z podniecenia suteczkami. Ale było i coś jeszcze. Pod zwyczajowymi piersiami, po obu stronach wyższych partii żeber, Gwen miała… jeszcze po dwa sutki?? Jeden nad drugim, po każdej stronie, w niewielkiej odległości, i równie sztywne, co te zwyczajne. Wychodziło więc na to, że dziewczyna miała 3 pary sutków.
- Mmmmm… - Jęknęła cichutko, gdy usta mężczyzny zajmowały się jej piersiami, i złapała go nawet za kark, mocno do nich dociskając.
Człowiek o nieznanej przeszłości wessał się w jej sutek. Pieścił go językiem, oddechem, szturchał podgryzał i lekko szarpał, a wszystko na przemian bez widocznego wzoru… Dłoń chwyciła jej pierś ściskając i ugniatając. Drażniąc się z jej sutkiem kciukiem, aż w końcu jego usta oderwały się od jej piersi ku rozkoszy pozostałych sutków. Pieszczota stawała się z chwili na chwilę intensywniejsza. Po czasie dłonie chwyciły jej co trzymały jego kark i przygniotły je ponad jej głową do łóżka. Ochocze usta pochwyciły jej wargi w gorącym pocałunku kiedy jego wolna dłoń nie trzymająca jej za nadgarstki chwyciła ją za bioderko masując i gładząc na całej długości w górę i w dół uda. Przyciągając do niego.

Rozpalona wszystkim dziewczyna, zaczęła w końcu delikatnie odwzajemniać pocałunki, a gdy dłoń Kiera znalazła się na biodrze Gwen, ta objęła go nagle nogami. Wyraźnie chciała więcej, więcej bliskości, więcej… wszystkiego. Chyba pękły ostatnie bariery oporu.
- K… Kier… Kier… - Szepnęła w końcu.
- Gween… - ni to mruknął rozkosznie, ni lekko warknął w pożądaniu wywołany z imienia mężczyzna który złożył gorący, władczy, namiętny pocałunek na jej ustach. Dłuższy, by go po czasie przerwać i zacząć całować jej szyję i skórę w okolicach jej uszka.
- Gwen… - wyszeptał gorąco i cicho jej imię, a ciepły rozpalony oddech muskał jej delikatne ciało.
- Z… zrobimy TO? - Szepnęła łamliwym głosikiem, oblewając się kolejną falą rumieńców.
- Chcesz tego... - wyszeptał cicho i pochwycił jej usta w pocałunku, by wyszeptać przy nich czule pomiędzy pocałunkami - ...pragniesz... zaznać rozkoszy… chcesz… chcesz…?
- T...taaaaak… - Jęknęła Gwen.
Kier złączył ich usta w namiętnym pocałunku i wycofał się puszczając dłonie które trzymał nad jej głową. Jego ciepłe dłonie znaczyły ślad wzdłuż jej drobnego ciała. Ściągnął swój płaszcz i rzucił go w kąt, a pochylając się ku niej rozpinał guziki marynarki. Całował jej brzuch, pocałunkami schodząc niżej rozpinając przy tym jej spodnie. Jego język zagłębił się w jej pępku i znów niżej, powoli ściągając jej spodnie. Dłonie gładziły, masowały jej boki, bioderka i uda…
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline