Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2021, 21:52   #6
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Gdzieś w kosmosie

“Harpia” wciąż przemierzała lata świetlne w nadprzestrzeni, a jej załoga zajmowała się własnymi sprawami, gdy w końcu kapitan Webster poinformował wszystkich przez liczne głośniki statku, o nadchodzącym dużymi krokami kolejnym wypadzie:
- Za trzy godziny spotkamy wycieczkowy jacht z paroma bogatymi facetami, i garstką napalonych panienek na pokładzie.

I tylko tyle. A może aż tyle? W każdym bądź razie, owy komunikat był krótki i… na temat? W końcu załoga wiedziała, co i jak, nie trzeba więc im niczego tłumaczyć.


Kapitan, poinformowany o stanie zdrowia Wexa, zniszczeniu jednego z robotów naprawczych, i minimalnych uszkodzeniach panujących w feralnym korytarzu statku, z jednej strony odetchnął, z drugiej zazgrzytał zębami. Niech no tylko technik w pełni odzyska siły, już on mu da popalić za takie leserstwo… chwilowo jednak były inne sprawy na głowie.


***


Ophelia na dobre ocknęła się dopiero w swojej kajucie, we własnym łóżku. Nie, nie była pijana, nie miała “urwania filmu”, nic z tych rzeczy. Ale ostatnią godzinę pamiętała jakby przez mgłę… jak to się zwało? Pomroczność jasna, czy jakoś tak to zasłyszała chyba od Kajii.

Młoda inżynier leżała we własnym łóżku, i to nawet wykąpana. Golutka, ale co prawda zawinięta w pościel, zauważyła własne odbicie w pobliskim, wyłączonym ekranie, i… szczerzyła ząbki. Złapała samą siebie, na cieszeniu rogala. A było się chyba z czego cieszyć. Ojej, co ona z nimi wszystkimi wyprawiała…

Kapitan nadał komunikat o nadciągającym wypadzie odnośnie piracenia.

- Jeszcze chwilkę - Mruknęła sama do siebie Ophelia, nie mając ochoty opuszczać przytulnego miejsca. Chciała jednak, czy nie, w końcu musiała się ruszyć. Będzie potrzebna na tym jachcie snobów, a powodów były tuziny…

~

Jej buty leżały porzucone niedbale na podłodze, podobnie jak kombinezon. Nigdzie jednak nie było rozdartej koszulki… a tak, chyba używała ją do wycierania się… majtek również brakowało, podobnie jak skarpetek. Czy ona wracała do własnej kajuty w niekompletnym stroju? I co się stało z brakującymi rzeczami? Nie umiała sobie przypomnieć. Ale było cudownie.

Zerżnęli ją we wszystkie dziurki wielokrotnie, finałowo spryskali z góry do dołu… tu i tam ją to i owo trochę bolało, ale musi to powtórzyć!

Musi.

Ja pierdolę, gdzie jej narzędzia??


***


Kajia poskładała do kupy Wexa w mniej niż 20 minut. Ot jedynie małe oparzenia, parę siniaków, wstrząs mózgu, i inne takie, banalne sprawy(banalne w sensie braku wyzwania dla niej, jako lekarza).

Technik pozostał w ambulatorium na jednym z łóżek, wciąż znajdując się w sztucznej śpiączce, a de Vegt sprzątała właśnie kilka rzeczy, których przy nim używała, gdy rozległ się komunikat kapitana. Kolejny napad, kolejna zapewne strzelanina, być może wybuchy, i inne takie… należało się przygotować do nadchodzącego zadania od strony medycznej, a później i od strony osobistej.


Lekarka brała bowiem udział w wielu wypadach pirackich, opuszczając pokład łajby. Prosto za pierwszym szeregiem, by leczyć i ratować życie współzałogantom prosto na polu walki. Bosot zostawała na “Harpii” i mało kiedy ją opuszczała, Kajia z kolei wprost przeciwnie.


***


Kier leżał nagi w swoim łóżku, wpatrując się w sufit z założonymi pod głowę rękami. Na jego twarzy co chwilę pojawiał się cień uśmiechu… zdobywcy. A pościel wciąż pachniała Gwen. Zrobił z nią na co miał ochotę, zrobił jej na co miał ochotę, brał w każdej możliwej pozie, na różne sposoby, dłonią, palcami, językiem, penisem. Wymęczył ją przez godzinę, i zdobył nie tylko jej ciało, ale i umysł. Taaak, był tego pewien. Jeszcze się spotkają, i to nie raz…

~

Chwile relaksu przerwał komunikat nadany przez kapitana. A więc kolejna robota tuż tuż. Wypadało się więc ogarnąć, odświeżyć, przygotować swoje manele, i być w gotowości. W końcu w takich zadaniach… ups... napadach, jak nic przydaje się przecież i jego niewyparzona gęba. Od czegoś w końcu tu jest owy “Negocjator”, nie?

Czasu w sumie było jeszcze dużo, i nie musiał się spieszyć. Mógł jeszcze zajrzeć to tu, to tam na pokładzie, odwiedzając… kolejną parę cycuszków?


***





Zemus System

“Harpia” wreszcie zakończyła swój skok w nadprzestrzeni, i wśród ostrzegawczego alarmu statek znalazł się gdzie trzeba. A wszędzie w przestrzeni, dokąd mogły tylko sięgnąć czujniki, panował spokój i cisza. Dobrze…

W systemie Zemus główną gwiazdą był Czerwony Karzeł M3 V, a najbliżej sąsiadującą planetą Zemus 1. Niebiesko-zielona, całkiem przyjemna, średniego rozmiaru planeta. Lasy, góry, oceany, zwyczajowa grawitacja, atmosfera zdatna do oddychania… słowem - normalka. Na niej z kolei kolonia, zbudowana blisko ruin jakiejś starożytnej cywilizacji, którą tam studiowano. Nic specjalnego.

Zemus 2 i 3 były z kolei małymi planetami kamiennymi, na których nie było absolutnie nic.

Zemus 4 i 5 zaś to planety lodowe, jedna z minimalną atmosferą, druga z jeziorami Metanu. A więc również totalny badziew…

~

Snoby pewnie więc tu wpadną swoim jachtem w odwiedziny Zemusa 1, innej możliwości nie było. Wypadało więc się ukryć obok Zemusa 2 i czekać na frajerów.

….

Minutę po czasie, gdy miał niby wyskoczyć z nadprzestrzeni jacht bogaczy, Donna spojrzała na kapitana z minimalnie zmarszczoną brewką.

Dwie minuty po czasie, na Travisa zerknął i Jerald.

- A słyszeliście ten kawał o… - Zaczął Rocco, przerywając niezręczną ciszę na mostku, gdy dokładnie 2:30 po czasie, wśród typowego rozbłysku, w końcu ten cholerny jacht wyskoczył z nadprzestrzeni.

No to zaczynała się zabawa.








***
Komentarze jutro.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline