Wątek: Scavengers
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2021, 16:57   #4
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
- KNOT NIE! - Wrzasnął robot o dziwo tym razem jego głos się nie zaciął.
Jedyne oko Trosco zapłonęło czerwienią gdy puścił się sprintem w stronę goblinki. Miał zamiar pochwycić ją za nadgarstki do góry jak niesforne dziecko by nie spenetrowała czegoś co niemal napewno było bombą.

Gkero widząc zamieszanie, wycelował kuszę w obiekt w dłoniach goblinki. Cóż to za poczwara mogła czaić się w czeluściach tego przedmiotu, skoro przeraziła robota? Łowca nie zamierzał sprawdzać i gotował się do czystego strzału. Nie chciał bowiem trafić Knot, dlatego zwlekał tak długo, aż miał pewność, że jej nie trafi.
Widząc że zaraz wydarzy się coś niebezpiecznego, Avitus wskoczył za najbliższą rzecz, która byłaby w stanie zapewnić mu ochronę.
Cytat:
Trosco test ciała: 1d20 +2 (skupienie w walce) = 3
Trosco test reputacji (Knot): 1d12 = 11
Avitus test cwaniactwa: 1d20 = 18
Gkero test precyzji: 1d20+ 2(celowanie) = 6
Trosco o mało nie przewrócił się o zalegające na podłodze śmieci i znaleziska goblinki, gdy panicznie i nieopatrznie zerwał się biegiem. Szczęśliwie, Knot znała go na tyle dobrze, aby poświęcić jego wypowiedzi ułamek sekundy. - CZEGO NIE?! - spytała, dając robotowi dość czasu, aby podbiegł i uniósł jej ręce w górę.
To był moment dla Gkero.
Faun, ukryty za jedną ze stert śmieci, zauważył błysk w oku jaszczura, który miał przed sobą prosty, idealny cel: kula była unieruchomiona w górze dzięki asyście Trosco. Bełt opuścił kuszę z nagłym trzaskiem cięciwy. Zaraz, potem gdy bełt przebił się przez zardzewiałą powłokę bomby, rozległ się dużo głośniejszy dźwięk eksplozji.

Oczy i usta Knot poszerzały się w radości, gdy widziała, jak rozerwane wybuchem odłamki bomby rozlatują się we wszystkie strony, penetrując powietrze i wbijając się w otaczające sterty śmieci, wliczając w to samą goblinką, Trosco, oraz Gkero.

Cytat:
Trosco test ciała: 1d20 +2 (Nat. pancerz) = 12
Gkero test ciała: 1d6 = 3
Najgorzej ucierpiała Knot. Odlatujące jak żyletki odłamki starej bomby odcięły jej kilka palców i przebiły dłoń w wielu miejscach. Utrzymując jej ręce w górze, Trosco w rezultacie trzymał bombę na wysokości swojej twarzy, przez co kilka fragmentów wbiło mu się w metalowy odpowiednik policzka, a co gorsza jeden z odłamków przeleciał przez jego mechaniczne oko, zostawiając głęboką rysę idącą przez środek soczewki. Część odłamków poleciała również w tył. Bomba odwdzięczyła się Salamanowi za bełt, wbijając mu spory kawałek metalu w klatkę piersiową. Oddychanie natychmiast zaczęło wydawać się trudniejsze. Gkero miał jednak przeczucie, że przeżyje.

Cytat:
Wprowadzenie : Niektóre ataki mają szansę zadać ranę, jeżeli postać nie zda wyzwania odpowiedniej statystyki, zwykle ciała. Rany wprowadzają karę do statystyk gracza i wymagają kilku dni bądź profesjonalnej opieki medycznej, aby się ich wyzbyć.

Trosco: półślepy. -1 do wszystkich testów związanych ze wzrokiem. Stres +1
Gkero: Uszkodzone płuco. Postać nie może biegać. Stres +1
Oczywiście, to nie było wszystko. Odłamki są głównym zagrożeniem tworzonym przez materiały wybuchowe, nawet w przedawnionej i podrdzewiałej bombie, która wybuchła dużo słabiej, niż powinna. Poza tym, w pomieszczeniach takich jak przepełniona gratami komnata bunkra wojnnego, dźwięk nie ma gdzie się rozejść. To ogromny HUK wybuchu zatrząsł całym pomieszczeniem, przebijając się jednakowo przez ciała wszystkich zebranych i stresując nawet tych, którym udało się uniknąć ran.

Cytat:
Trosco, Gkero, Avitus, Knot +2 Stresu
Szczęśliwie, dźwięk ten również okazał się sygnałem dla ich wybawcy. Jedne z drzwi prowadzących do pomieszczenia odskoczyły, a zza nich wyszła przygarbiona i wychudzona sylwetka robota. - Beep-Boop. Zidentyfikowano dźwięk nieplanowanej eksplozji. Oczekiwania: ciało bądź ciała martwych debili. Skanowanie.. - maszyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Jej głowa stanowiła duży kwadrat z wypukłym szkłem w miejscu twarzy. Na tym szkle zawsze znajdował się pasek, który powoli zapełniał się mniej-więcej do połowy, po czym na kilka minut zastępował go niebieski ekran z literami w nieznanym alfabecie. Chwilę później znów pojawiał się pasek. Trosco zawsze odnosił wrażenie, że to niezdrowy stan rzeczy, choć nie był pewny dlaczego. Mimo tego Beep-boop wydawał się funkcjonować bez problemów. - Analiza zakończona. Zidentyfikowano ciała trzech rannych debili. Oczekiwania spełnione w 75 procentach. - dokończył wreszcie robot. - Oferuję opiekę medyczną.
- YOOOO BEEEP DAWAJ MNIE RĘKĘ ZSZYĆ! - wrzasnęła do niego wciąż rozbawiona Knot, jednocześnie wijąc się na ziemi z bólu.
Avitus wyjrzał zza sterty śmieci i rozejrzał się po pomieszczeniu, wypatrując kolejnych niebezpiecznych przedmiotów. Zadowolony z tego że nic mu się nie stało, schował się z powrotem, czekając aż cała sytuacja się uspokoi.
Trosco złapał się za twarz i zachwiał do tyłu.
- Sustained damage. R-r-r-running diagnosis… Sight receptors damaged, recalibrating… recalibration impossible mechanical damage detected. - Potrząsnął głową gdy chociaż częściowo odzyskał wzrok. - Knot! - Dopadł do goblinki i od razu ją uniósł na rękach. Przeniósł ją na wielki stół nieopodal, z którego brutalnym machnięciem zrzucił jakiś złom którego nie zmiótł podmuch bomby. Delikatnie przeczesał jej kosmyki włosów na boki i przemówił.
- Proszę cię nie baw się b-b-b-bombami więcej. - Zaraz po tym odsunął się od niej, i jego głowa zwróciła się w stronę Gkero.
- TY. - Warknął niemal, stąpając ciężko w jego stronę. Gdy był już przed nim jego oko mrugało nieregularnie czerwonym światłem.
- Jeżeli j-j-j-jeszcze raz wycelujesz w Knot to zrobię z ciebie kalekę. Czy moja wypowiedź była zrozumiała? Dobrze to przemyśl jest tylko jedna poprawna odpowiedź… dla ciebie. - Trosco uniósł rękę gotów do chwytu.

Strapiona jaszczurka była zszokowana tym, co się wydarzyło. Jeszcze bardziej zaskoczyła ją eksplozja czarnego jajka w dłoniach Knot, a już totalnie mózg Gkero odmówił współpracy, gdy zobaczył szarżującego robota. Jaszczurka wydukała tylko - Nie celowałem w Knot. Celowałem w czarne jajko i trafiłem. - nie dało się usłyszeć dumy w głosie Gkero, mimo, że ten ją odczuwał. Na wierzch bowiem wyszło oszołomienie z zaistniałej sytuacji. Nie zmieniało to jednak faktu, że łowca popisał się celnością i ocalił im wszystkim życie. Co by bowiem było, gdyby jajko eksplodowało przed twarzą Knot lub pośrodku nich?!
- EJ! - wciąż śmiejąc się, Knot krzyknęła do Trosco. - SKĄD MAM WIEDZIEĆ CO JEST BOMBĄ?! TE POPRZEDNIE BYŁY PODŁUŻNE! - zauważyła, przypominając Trosco o tym, jak kiedyś znalazła dynamit.
Beep-boop tylko wzruszył ramionami i podszedł do stołu z goblinką, po czym zaczął usuwać odłamki z jej dłoni. - Wysyłanie prośby o wsparcie. Trosco: proszę, pozbieraj palce z podłogi. - poprosił robot.

Avitus rozglądał się w tym czasie po pomieszczeniu. Większość rzeczy, które się tu znajdowały, prawdopodobnie były bezużyteczne same w sobie, ale mogły mieć wiele zastosowań w konkretnych sytuacjach. Trzeba było tylko dowiedzieć się, do czego służą i jak je wykorzystać. Prawdopodobnie Knot również była tego świadoma, albo po prostu zbyt leniwa, żeby posprzątać. Jedyną rzeczą, którą Avitus w pełni zidentyfikował rozglądając się, było małe pudełko, w którym znajdowały się jeszcze dwie bomby, tego samego typu co poprzednia.
W tym samym momencie Gkero ładował bełt do kuszy. Starał się nigdy nie zostawiać broni niezaładowanej, a do tego czerwone oko Trosco niebezpiecznie błyskało. Łowca zastanawiał się, czy może robot nie dostał wścieklizny? W dziczy zwierzęta często wpadały w szał i toczyły pianę z ust. Jeśli zatem robot może się robocić, to pewnie może się również… robościć.
Trosco już zaczął stawiać kroki w stronę jaszczura, lecz słowa Beep-Boop go zatrzymały. Koniec końców Knot była ważniejsza niż przetrącenie kręgosłupa Gkero.
- Już i-i-idę. - Robot jedynie wskazał dwoma palcami na swoją twarz, po czym na Gkero.
Posłusznie pozbierał palce goblinki upewniając się, że liczba ich się zgadza i zaniósł je do stołu przy którym stał Beep-Boop.

Gkero machinalnie powtórzył gest robota, niczego nie rozumiejąc. Spojrzał z niemym pytaniem w oczach na Avitusa, licząc, że satyr wyjaśni mu, co to miało znaczyć.
- Trosco chciał powiedzieć, że jeszcze jeden głupi ruch z twojej strony i zgniecie ci czaszkę. - odpowiedział satyr wzruszając ramionami - Ale nie martw się - mojego intelektu starczy na całą naszą trójkę, więc jak będziesz się mnie słuchał, zamiast samemu podejmować decyzje to wszystko będzie dobrze. - Avi zmarszczył brwi, przyglądając się Gkero - Chyba coś ci się wbiło z przodu. - Następnie wychynął głowę zza sterty śmieci i krzyknął w stronę Trosco, wskazując palcem w stronę pudełka - Ej Trosco uważaj, w tamtym pudełku są jeszcze dwie bomby! A ty nawet się nie waż strzelać w żadne jajka. - dodał w stronę jaszczura, jednocześnie zasłaniając swoje lewą ręką.
Gkero nie do końca rozumiał, o co chodziło satyrowi. Wiedział, że Trosco był o coś zły. Widział również, że Avitus niczym tchórz chował się, zamiast działać. Rozumiał też, że słabsze osobniki w stadzie zawsze kryją się za silnymi lub szukają schronienia. U zwierząt jednak te słabsze znały swoje miejsce, a nie mieliły jęzorem, dlatego panoszenie się satyra było dla jaszczurki kuriozalne. Przydał się jednak na coś - dzięki niemu Gkero nie strzelił do jajek, bo faktycznie to planował. Najwidoczniej wszyscy mają jakieś zastosowanie - taka myśl przeszła przez głowę jaszczurki. Salaman uznał jednak, że nie będzie wygłaszał swoich przemyśleń na głos, a zamiast tego je zapisze. W ten sposób mu nie uciekną, a na pewno nadarzy się okazja, aby podzielić się swoimi spostrzeżeniami z resztą. Dlatego przykucnął i zaczął sporządzać notatki z zajścia, starając się nadać im poetycki ton i kończyć każde zdanie rymem. Tak w końcu powstają wiersze, prawda?
- JAK WSZYSCY TU W KOLEKCJE DO LEKARZA, TO ZOSTAŃCIE NA NOC!! - zaproponowała Knot, o mało nie wyrywając ręki od Beep-Boop’a, który robił, co mógł, aby przyszyć palce prosto. - MAM GDZIEŚ PIWO W BUNKRZE. - obiecała.
Gkero tknęła nagła myśl. Uświadomił sobie, że jest… zwierzęciem. A dokładniej jaszczurką. Widział już jaszczurki na tej planecie. Nie przypominały jego, ale były jaszczurkami - zwierzętami. Nie potrafił zidentyfikować, czy to jego przodek, czy może jego młodszy brat? Ale rodzina jak w mordę strzelił. Widział również kozę niebezpiecznie podobną do Avitusa, więc nie ulegało wątpliwości, że byli zwierzętami. Ale skoro byli zwierzętami, to dlaczego zwierzęce zachowania, które Gkero tak dobrze znał, nie pasowały do nikogo z Bram Akwarii, czy w ogóle Nowej Ziemi? Coś tu nie pasowało Gkero, ale szybko stracił zainteresowanie tym wątkiem, gdy nagle uświadomił sobie, że zna takie słowo, jak “aglet”, które rymuje się z “pasztet”. Gkero zjadłby teraz pasztet. Nieświadomie powiedział na głos - Aglet to skuwka zakańczająca linę i rymuje się z pasztet. - po czym zamknął notes i skupił swoją uwagę na tym, co się działo dookoła.
Trosco rozejrzał się po tym bałaganie.
- Poszukam. Beep-boop zajmij się najpierw tymi z m-m-m-mięsa. - Polecił Trosco, gdy zaczął się kręcić po bunkrze. Słowa Gkero zignorował, czując, że jaszczur musiał zwariować od obrażeń, co się często zdarzało przy tych licho zbudowanych.

Avitus zaczął się zastanawiać co Gkero chciał przez to przekazać, ale szybko tego zaniechał, nie mogąc znaleźć żadnego logicznego wyjaśnienia dla słów jaszczura. - Myślę że zostanie tu na noc jest świetnym pomysłem. Odpoczniemy i pomyślimy nad kolejnym ruchem. - oznajmił satyr, po czym dodał - Tylko z góry mówię że ja śpię na łodzi. Nie chcę, żeby coś koło mnie wybuchło w nocy -
- JAKIEJ ŁODZI? - zdziwiła się goblinka z ekscytacją w głosie.
W tym samym czasie Trosco udał się do mniejszego pomieszczenia, który służył Knot za skład beczek. Bez trudu wyszukał w nim jedną wypełnioną pienistą cieczą.
Robot wziął beczkę na bark i zaniósł ją do głównego pomieszczenia. Podszedł do jednego z wielu blatów, ustawił na nim beczkę. Pogmerał ręką w stercie śmieci, z której wyciągnął metalową puszkę bez wieczka. Podstawił ją pod mały kranik beczki i go odkręcił, a złocisty i bardzo pienisty trunek zaczął się do niej wlewać. Gdy puszka się zapełniła zaniósł ją Knot, zaraz po tym zaczął grzebać za kolejnym naczyniem. Znalazł coś szklanego z dziubkiem u krańca, co też napełnił. Trosco przeszedł na drugi koniec pomieszczenia odgradzając ręką i nogami śmieci które odsłoniły stary podarty fotel. Robot na nim usiadł i pociągnął za dźwignię przy nim. Spod jego nóg wysunęło się oparcie na którym teraz spoczywały stopy robota, a gdy się już rozsiadł wydał z siebie coś na kształt głębokiego westchnienia. Paszcza robota się otworzyła, ukazując zazębiające się ostrza które zapewne służyły za młynek gdy Trosco spożywał jedzenie. Wyciągnięty na całej długości zaczął powoli popijać piwo, a jego jedyne oko pulsowało delikatnie niebieskim światłem.
- Łódź obejrzysz j-j-jak cię Beep-Boop poskłada. Ani mi się waż wstawać. - Przemówił robot.

Gkero zbliżył się do baniaka z piwem, zanurzył w nim palec po czym go oblizał i zapytał - Co to jest?- jaszczurka ewidentnie nie wiedziała z czym ma do czynienia. Jakoś tak się bowiem złożyło, że nie dane jej było pić piwa.
Avitus ostrożnym krokiem podszedł do fotela, patrząc cały czas pod nogi, aby nie nadepnąć na coś niebezpiecznego. Przycupnął na prawym podłokietniku fotela, co jakiś czas rzucając nerwowe spojrzenie w kierunku bomb. Następnie wyciągnął flaszkę ze swojego plecaka i wziął parę łyków.


Cytat:
Test Trosco na wzrok: 1d20(ciało) = 19
Wprowadzenie: Posiadanie ran może doprowadzić do testów, które w innym wypadku byłyby pominięte.
- DOBRA ALE JAKIEJ KURWA ŁODZI?! - Knot była nieokiełznanie podekscytowana. Był to jeden z tych goblinów, którzy w towarzystwie są wiecznie pijani, bo każde ‘wymówione’ zdanie doprowadzało do suchoty w gardle.
Jak wszyscy oprócz Gkero byli w stanie ocenić, napojem z beczki było piwo. Trosco szczęśliwie nie pomylił go ze stojącą obok beczką mydła.
- Dużej - odpowiedział Gkero tak, jakby to ucinało temat, zamykało wszystkie wątki i sprawiało, że nikt już żadnych więcej pytań mieć nie będzie. A przynajmniej nie powinien. Równocześnie wziął najbliższy, niepotłuczony słoik, wyczyścił go i nalał sobie do niego złocistego płynu.Nikt mu nie powiedział co w nim się znajduje, ale coś tak chmielowego nie mogło działać szkodliwie na organizm, prawda? Jaszczurka była jednak zaskoczona ilością piany, której było znacznie więcej, niż samego trunku. Smakowała jednak wyśmienicie, więc nie narzekał.
- Zbigniew posiadał jakiś p-p-p-prywatny składzik. Podobny bunkier do naszego. Zabraliśmy stamtąd łódź i to co mam w torbie. - Oznajmił robot, po czym zwrócił się do Gkero. - L-l-lej po ściance, nie będzie się pienić. -
Gkero spojrzał zaskoczony to na robota to na słoik, potem znów na robota i znów na słoik. Powtórzył gest, którym uraczył go wcześniej Trosco, a którego nie zrozumiała jaszczurka, ale patrząc na beczkę z piwem. Następnie nalał sobie trunku według instrukcji i wypił jednym haustem. Potem czknął. Głośno.

Gkero zakładał, że ma rumieńce na twarzy, a przynajmniej tak czuł. Raczej mógłby czuć, gdyby znał to uczucie, ale jego mózg wydedukował, że jaszczurka jest zarumieniona. W zasadzie czy widział ktoś kiedykolwiek zarumienioną jaszczurkę? Tak po prawdzie, czy ktokolwiek widział jaszczurkę pijącą piwo? W sumie… czy ktokolwiek widział Gkero? Chwila, to ja jestem Gkero!

Ta dzika autostrada pijanych myśli nie powstrzymała Gkero, aby wybąkał kulturalnie - Dziękuję - jaszczurka nie była jednak pewna, czy słowa wydobyły się jej z ust, czy ze szczeliny pomiędzy pośladkami. Dlatego w myślach podsumował to wydarzenie, jako “wybąkanie”.

- JAK ŻÓŁTE W SŁOIKU TO NIE PIJ! - niemożliwym było odróżnić krzyki Knot od jej wypowiedzi. - A, PIWO LEJESZ. TO PIJ. - zeszła niezgrabnie ze stołu, gdy Beep-boop wreszcie odstąpił. Jej palce nie były w stanie się zgiąć, robot nie miał mocy nadzwyczajnych. Na szczęście, fantazjanie mieli jeszcze choć trochę magii. Dziewczyna wskoczyła w jakieś kartony, rozrzucając je na bok i tłocząc kolorowe fiolki, aż znalazła czerwoną miksturę i wylała ją na dłoń. Place zrosły się w miejscach, gdzie były przyszyte. - DOBRA. - Knot wróciła do dyskusji, wstając znowu na nogi. - ALE JAK TO DUŻA. DUŻE SĄ KRASNALA. - Knot nie była głupia… no dobrze, była, ale przynajmniej kojarzyła jak funkcjonuje Brama Akwarii. - LEPIEJ, ŻEBY NIE WIEDZIAŁ. ILE TO MA WIOSEŁ NIBY?
- Aż tak duża jak Czarnozębego to nie jest. - wtrącił Avitus - Chociaż nie można zaprzeczyć że jest dość spora. No i nie potrzebuje wioseł, sama pływa! - satyr wziął kolejny łyk z butelki po czym dodał, bardziej do siebie niż do swoich towarzyszy - Ciekawe jak szybko gildia wyśle po nas swoich ludzi... -
- Jeżeli posiadają chociaż o-o-o-o-ochłapy instynktu samozachowawczego już nigdy tu nie przyjdą. Jeden akwizytor bardzo się naprzykrzał Knot, to dopiero język jaki zrozumiał był przemocą. - Robot pociągnął łyk piwa, po czym znów się odezwał.
- Gdy mu łamałem ręce wołał s-s-s-swoją rodzicielkę z jakiegoś powodu. Kuriozalne, wiele rozumnych istot tak robiło. - Wlał resztę piwa do siebie po czym wstał i zaczął się rozglądać po pomieszczeniu. - Knot gdzie jest smar? -

Gkero doznał olśnienia i przebłysku geniuszu na skutek działania alkoholu w organizmie. Jaszczurka uświadomiła sobie, że Trosco nie potrzebuje pić piwa. Właściwie, picie przez nią piwa nie miało sensu. Musiał być w tym jakichś większy cel i wtem Gkero rozejrzał się po pomieszczeniu, spojrzał na Knot i wszystko zrozumiał. Trosco w rzeczywistości był mobilną maszyną alchemiczną, służącą do destylowania substancji. Jeśli zatem piwo przeleci przez wszystkie trybiki w ciele robota, ciecz która się z niego wydostanie powinna być mocniejsza. Bardziej skondensowana.
Jaszczurka nie była jednak na tyle pijana, aby samemu podejść do Trosco, podstawić kubek w okolice, gdzie powinien znajdować się jego “zawór lub kurek”. Niemniej, taki plan w głowie Gkero był, ale na ten moment ograniczył się on do obserwowania sytuacji. Był bowiem przekonany, że prędzej czy później Knot zabierze robota na stronę, aby ten spuścił nieco z siebie życiodajnego trunku. Wtedy Gkero wyskoczy ze swoim słoikiem i naleje sobie czystej ambrozji wprost ze źródła.

- SZUKAJ NA PODŁODZE. - odpowiedziała Knot, dolewając sobie piwa. Zanurzyła usta w trunku, po czym go wypluła, uświadamiając sobie - JAKI AKWIZYTOR, COŚ TY ODJEBAŁ TROSCO. - wbrew pozorom gobliny nie były krwiożerczą rasą. Większość krzywdy i szkody wyrządzały innym przypadkiem, zwykle z bezmyślności. Szczęśliwie, przez ten fakt gildia musiała uznać, że nie może pociągnąć Knot do odpowiedzialności za działania jej eksperymentu.
- Naprawdę p-p-p-próbowałem rozmawiać. - Zaznaczył robot, gmerając przez sterty śmieci. Powoli zaczął sobie uświadamiać, że przydałoby się tutaj posprzątać.
Zauważając, że gdyby miała mieć z tego powodu konsekwencje, te już dawno miałyby miejsce, Knot wzruszyła ramionami i wdrapała się na stertę poduszek pod jedną ze ścian. - OBEJRZĘ WASZ STATEK JUTRO. - obiecała ze swojego leża, nie do końca rozumiejąc skrótowe tłumaczenia zgromadzonych.
- Beep-boop. Przyjmę następną osobę. - zakomunikował Beep-boop spod ściany.
- Karl nam się naprzykrzał, więc Trosco przedziurawił go kulą. Ten argument szybko go przekonał że lepiej dać nam spokój. - Avitus zwrócił się do Knot, podśmiechując się pod nosem - W każdym razie mi już wystarczy na dzisiaj wrażeń, wracam na łódź i idę spać. Jutro pomyślimy co dalej. - satyr wstał z fotela i skierował się w stronę miejsca gdzie była zadokowana łódź, ostrożnie stawiając każdy swój krok.
- BURMISTRZ? ON NIE JEST ABY NIEPEŁNOSPRAWNYM EMERYTEM? - zdziwiła się Knot.

***

- AAA, TO MA SENS - Następnego ranka wszyscy zebrali się na dole, aby pokazać Knot łódź. Goblinka była pod wrażeniem ich znaleziska. - ŁÓDŹ POPRZEDNIKÓW, DWA JEBANE SŁOWA. - Coś ją chyba kąsało, że nie zgadła po wczorajszych opisach, co drużyna miała na myśli. - TYLKO, NO… - kucnęła tuż przed nią i zaczęła przyglądać się wodzie…

W środku nocy, Avitus nie zobaczył niczego nadzwyczajnego. Sama łódź też wydawała się w porządku. Nie było żadnych hałasów czy nietypowych zapachów. Teraz jednak, w świetle słońca, ekipa widziała dużą czarną plamę na wodzie, wydobywającą się gdzieś z okrętu.
- JAK SIĘ ZESZCZAŁ, TO COŚ JEST USZKODZONE. - stwierdziła Knot, choć było to raczej oczywiste dla wszystkich zgromadzonych. - PEWNIE MOŻECIE NIM TROCHĘ POPŁYWAĆ, ALE JAKBY MIAŁ SIĘ ZESRAĆ DO KOŃCA, TO LEPIEJ BYĆ BLISKO LĄDU. - ostrzegła. - MOGĘ POPATRZEĆ ALE TO NIE MOJA BROSZKA. ZNAM ZA TO KRASNOLUDA, KTÓRY UWIELBIAŁ TE ŁÓDKI. - ujawniła Knot, wskakując na pokład. - PROBLEM, BO MIESZKA NA GÓRZE SKARBÓW. ALBO PO NIEGO IDZIECIE, ALBO WYSYŁAMY LIST. - zasugerowała.
- Niezgodność. List m-m-można łatwo zignorować, więc nie jest opcją. Jakie są twoje relacje z nim? - Odezwał się robot, kierując pytanie do goblinki.

Gkero pokiwał energicznie głową, przytakując robotowi.
Knot wzruszyła ramionami. - MIELIŚMY SIĘ SPOKO, ALE NA GÓRZE SKARBÓW NIE BYŁAM OD DAWNA.
- Fraza "spoko" jest mało opisowa Knot, reewaulacja składni… pending… Knot, ile procent pewności m-m-masz że nam pomoże naprawić łódź? - zapytał Trosco.
- Może najpierw ogarnijmy skąd wydobywa się to czarne. - Avi wychylił się za burtę, próbując znaleźć źródło czarnej plamy - Jak zakleimy tę dziurę tu i teraz, to oszczędzimy sobie mnóstwo zachodu. - dodał.
Gkero w tym czasie zaczął rozglądać się za czymś metalowym lub drewnianym, co można byłoby przybić do łodzi, aby ta nie przeciekała.
Knot wzruszyła ramionami. - ŻYJE TO POMOŻE. TE MASZYNY TO JEGO PASJA! - energicznie obiecała, po czym zwróciła się do Avitusa - CZYM CHCESZ KLEIĆ POD WODĄ? - spytała, zdziwiona. Przyglądając się wodzie, Faun miał trudności dojrzeć jakichkolwiek szczegółów za czarną mazią, odnosił jednak wrażenie, że jej źródło musi być na samych tyłach łodzi.

Cytat:
Test Gkero na znalezienie narzędzia: 1d10(Mądrość) = 9
Pod ścianami groty, tu i ówdzie znajdowały się pozostawione, przypadkowe przedmioty. Pośród nich Gkero dojrzał zwiniętą linę, jakąś zmechanizowaną wędkę z haczykiem i bardzo cieniutką linką, oraz podrdzewiałą włócznię, podobną do tej, której używał Karl.
Gkero złapał za włócznię i podał Avitusowi, mówiąc - Trzymaj, przyda się. - po czym postanowił znaleźć drewniane deski lub cokolwiek drewnianego. Nawet patyk.
- Góra skarbów… Spora odległość, m-m-musielibyśmy wynająć jakiś transport. - Zaproponował Trosco.
Avitus obrócił w rękach podrdzewiałą włócznię, po czym wrzucił ją do łodzi. - Wynająć transport? Przecież naszym celem jest naprawienie łodzi, więc chcąc nie chcąc musimy nią popłynąć. - zauważył.
- Chcesz popłynąć uszkodzoną ł-ł-łodzią na górę skarbów? Łodzie nie poruszają się po lądzie. - Trosco przechylił trochę głowę. - Masz jakieś uszkodzenia m-m-m-mózgu? -
- A jakby dokręcić koła? - rzucił pozornie w eter Gkero. Słowa te były skierowane do Knot, ale jaszczurka zajęta szukaniem desek nie położyła odpowiednio nacisku na wypowiadane słowa. Ba, nawet sobie nie zdawała, że tego nie zrobiła. Dlaczego? Zajęta była wyobrażaniem sobie łodzi z kołami, która poruszałaby się siłą odpychania się tyczkami od podłoża. Nazwałby ją… łodziochodem.
- Nie znacie mapy Nowej Ziemii, czy udajecie idiotów? - spytał satyr z wyraźną irytacją w głosie - Góra Skarbów leży nad jeziorem, można do niej bez problemów dopłynąć rzeką. -
Trosco podszedł do satyra i przemówił. - Jak mówiła Knot, ta plama oznacza że coś jest uszkodzone, więc możemy t-t-tylko zgadywać kiedy się kompletnie wyłączy. Może inaczej. Przestrzelę twoją tętnice udową, jak myślisz po ilu krokach się wykrwawisz i znikną w tobie wszelkie funkcje życiowe? -
- Ale to go przecież zabije. Na śmierć. - Gkero słysząc słowa robota porzucił swe poszukiwania i wycelował kuszę po czym wodził nią od robota do satyra. Musiał być ostrożny. Pozwolił sobie na brak czujności i już ktoś za jego plecami mówi o zabijaniu. A od słów do czynów tylko jeden krok. Sentencja ta tak bardzo spodobała się jaszczurce, że ta nie wiedziała, czy by jej nie zapisać. Gkero toczył ze sobą wewnętrzny konflikt w efekcie czego przestał celować w towarzyszy i skierował kuszę w dół.
Avitus zrobił krok do tyłu, lecz jego ego nie pozwalało mu się teraz zamknąć, tym bardziej że robot nie miał racji. - Po co ta bezsensowna agresja? Przecież Knot sama powiedziała że możemy nią trochę popływać, tylko musimy na wszelki wypadek trzymać się blisko lądu. Z resztą jakie mamy alternatywy? Wybrać się do Góry i zabrać krasnoluda ze sobą do Bramy? To byłaby strata czasu, już lepiej wysłać list. -
- Zapamiętuje… nie używać porównań w r-r-rozmowie z “Avitus”. Mylnie zrozumiane jako agresja. - Rzucił do siebie Trosco, po czym spojrzał na Knot.
- C-c-co proponujesz? -

Goblinka roześmiałą się czekając, aż przedziwna kłótnia ustanie. Zapytana, rozsiadła się na łodzi i zastanowiła. - JEŻELI WYŚLECIE LIST, NIE WIADOMO KIEDY DOJDZIE ALE TO BEZPIECZNE ZAGRANIE, ZWŁASZCZA, JEŻELI ŁÓDŹ NIE JEST WAM WYBITNIE DO NICZEGO POTRZEBNA. - stwierdziła. - JAK ZABIERZECIE ŁÓDŹ DO NIEGO, TO RACZEJ JĄ NAPRAWI, ALE NIE MA GWARANCJI ŻE CAŁĄ DROGĘ PRZEPŁYNIECIE. BĄDŹCIE GOTOWI JĄ NIEŚĆ KAWAŁEK. - wzruszyła ramionami. - PÓJŚĆ PO NIEGO I WRÓCIĆ TO NIE NAJGORSZE ZAGRANIE. U MNIE NIKT WAM ŁODZI NIE ZACHĘDORZY, A JEST TU SPORO CZĘŚCI DO ZABAWY. - zapewniła. - JAK CHODZI O DOSTANIE SIĘ DO GÓRY, MOŻECIE PO PROSTU PÓJŚĆ, JAK STAĆ WAS NA PROWIANT. JAK NIE, MOŻECIE DOŁĄCZYĆ DO JAKIEŚ KARAWANY JAKO OCHRONIARZE. JAK ŻADNA NIE IDZIE DO GÓRY, TO ZAPISZCIE SIĘ NA PODRÓŻ DO KRASNOLUDÓW I WYJEBCIE SIĘ NA PRACODAWCÓW W POŁOWIE DROGI. - zaproponowała. - TYLKO WTEDY DRUGI RAZ OCHRONIARZAMI NIE BĘDZIECIE. - zapewniła.
Rozglądając się, w tym czasie Gkero znalazł zepsutą drewnianą ławkę w kącie groty. Wyglądała, jakby ktoś chciał ją stąd zabrać, zepsuł i wyrzucił.
- Byłabyś w stanie oszacować jak długo łódka jeszcze wytrzyma? - Avitus spytał się Knot. - Bo jeśli nie mamy pojęcia czy będą to dwa tygodnie czy jeden dzień, to wolałbym nie ryzykować i poprostu wysłać list. -
- M-M - pokręciła przecząco głową Knot. - JAKBYM WIEDZIAŁA TAKIE RZECZY, TO SAMA BYM JĄ NAPRAWIŁA. PIERWSZA TAKA ŁÓDŹ NA KTÓRĄ MAM WSTĘP.
-[i] Mam napisać list? [i]- zapytał Gkero. Lubił konkrety. One niekoniecznie lubiły jego. Niemniej jaszczurka była w stanie żyć z tą platoniczną miłością, samemu szukając konkretów. List brzmiał dla niego jak każdy inny pomysł, ale był przynajmniej działaniem. A lepiej działać, niż nie działać. Chociaż brak działania też był rodzajem działania. Gkero rozważał przez chwilę tę myśl, po czym uznał, że jednak drewniana ławka jest ciekawsza. Postanowił spróbować ją podnieść.
- Jak dla mnie list to jedyna sensowna opcja. Pozostałe są zbyt czasochłonne i ryzykowne. - oznajmił Avitus.

-SPOKO, TO JASZCZÓR ZOSTAJE. - przytaknęła Knot. - CO Z WAMI? JAKIEŚ PLANY NA DZISIAJ?
- Ja zamierzam się rozejrzeć po mieście. Wstąpię do Mokrego Ogona i Klubu Dżentelmeńskiego i spróbuję się dowiedzieć czy gildia czegoś nie planuje. - mówiąc to, Avitus zaciągnął sobie na głowę brązowy kaptur z dwoma dziurami na rogi i mową ciała dał do zrozumienia, że najchętniej zaraz by już wychodził.
- Ja bym zapolował, jak napiszę list - rzekł Gkero. Już chwilę nie polował, a nie chciał wyjść z wprawy. Do tego chciałby nauczyć się zachowania cieniostwora w końcu kiedyś trzeba będzie się z nim rozprawić. Czym szybciej, tym lepiej, więc przykucnął na ławce i zaczął pisać list. Słowa jakoś same spływały na papier i jaszczurka odruchowo ubierała wszystko w rymy:

Łódź spierdolona, ma zostać naprawiona.
Problem z nią mamy, pieniędzy nie posiadamy.
Wynagrodzimy ci pracę, ale nie licz na płacę.
Niemniej ładnie prosimy, od Knot przychodzimy!

Gkero wiedział, że stworzył małe dzieło sztuki i odczuwał dumę. Robił się w tym coraz lepszy!

- Dobrze… Pójdę z tobą. M-m-m-oże uda mi się coś nowego dopisać do archiwum. - Trosco brzmiał na podekscytowanego, w oczekiwaniu na Gkero przeglądał swój rewolwer. Był gotów gdy tylko jaszczur skończy.

-[i] Napisałem. Co dalej? [i]- zapytał Gkero. Tak po prawdzie to nie wysyłał nigdy listu, więc nie wiedział co trzeba zrobić jeszcze.
- DAJ MNIE TO, PODPISZĘ I WYŚLĘ. - obiecała Knot, nie patrząc nawet na list. - JAKBYŚCIE COŚ CHCIELI, WIECIE GDZIE MNIE ZNALEŹĆ.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline