Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2021, 11:50   #8
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację

Zgadzanie się z Glitchem było w tym momencie dość przyjemne... o ile zapomniało się, że on możliwie ekscytuje się na myśl o nakopaniu Pająkom Wzorca.
A może cieszyło go, że teraz będzie coś ciekawego...

- "Jak z dzieckiem..."

Mervi oparła się łokciami o blat stołu, przy którym siedziała, patrząc w ekran laptopa. Wszystkie informacje o sektorze były jedynie mdłymi faktami wydobytymi z oceanu danych Pajęczyny podsycającymi ciekawość... a Mervi właśnie z jej opanowaniem miewała problemy. Glitch musiał na to mieć nadzieję, walnięta cholera.
- To co, wycieczka? - Mervi szepnęła na głos uśmiechając się półgębkiem, jednocześnie patrząc w stronę walizki, w której schowany został zestaw VR i włączając w tle procesy analizujące zakodowane dane - Wiedziałam, że czekałeś na to.

***

Mervi w swojej wirtualnej formie obserwowała jak piksele na skórze jej ręki pojawiają się wraz z oddaleniem od twarzy, gdy rozpikselowana forma technomantki zachowywała się jak raster. Nieświadomie uśmiechnęła się, gdy jej myśli uciekły w stronę wejścia w nowy sektor.
Czemu była tak... podekscytowana tym?

Ciekawość...

Arch1T3h kierowana jakąś resztką logicznego ubezpieczenia się przed częścią tego, co znajdzie na nieznanym terenie, stworzyła firewall mający zabezpieczyć jej umysł oraz włączyła tryb anonimowy, w którym jej obecność miała zlewać się z resztą danych. Mistyk by o niewidzialności mówił pewnie.

Pierwsze wrażenie jakie towarzyszyło wirtualnej adeptce wizytującej nowy sektor było… sztywność. Mogła otworzyć terminal w swoim umyśle i sprawdzić odczyty, lecz nie było takiej potrzeby. Niemal czuła jak ten sektor naciska na nią, wtłacza w sztywne ramy, utwardza granice tego co możliwe, a tego co jest kompletnie awykonalne. Było to zabawne uczucie, człowiek na ziemi przywykł do uścisku statycznej rzeczywistości, lecz tutaj, w Pajęcznie, nawet statyczne sektory, mimo, iż pozwalające w swym paradygmacie na więcej, wydawały się Mervi nieznośnie ograniczające. Czy może wydawały się jej i Glitchowi.
Kolejny wniosek - podróż przez ten sektor będzie mordęgą. Widziała jakieś ruiny, kolumny, ściany, budynki, chyba z oknami, drogi, drzewa? Trudno było jej powiedzieć, gdy wszystko lśniło. Jeden blask gęstej pajęczyny oplatającej wszystko, tworząc wielkie sieci, tunele, mosty, wnęki i plątaninę srebrzystych, mieniących się barwami nici. Nie widziała pająków, poza drobnymi pająkami wzorca nie większymi od małych, europejskich pająków z ziemi, lecz nie wątpiła, że gdzieś w głębi czają się duże pająki, być może ogromne, wewnątrz gniazda.
Najgorsze było to, że przez sieć nie można było przejść… to znaczy, przejść bez niszczenia jej. Była gęsta i pozbawiona, przynajmniej od tej strony, tuneli, a nawet gdyby Mervi znalazła tunel, wolałaby raczej nie zapuszczać się do wnętrza z lokatorem. Pozostawało wyrąbywanie się przez pajęczynę maczetą jak w tropikach i założenie, że tak mały ruch nie niepokoi pająków - co było na krótką metą prawdą, ale nie była pewna czy systematyczne wycinanie sobie drogi jednak nie zwróci uwagi lokatorów. Może jednak będzie musiała poszukać stworzonych przez pająki tuneli?

Plątanina pajęczyny miała też jeszcze jedną, bardziej podstępną właściwość. Chociaż zwykle sieć o takim wyglądzie traciła lepkość po złożeniu, przypominając raczej stalowe, ostre żyłki i grube, chropowate druty, to odpowiednio duże i stare pająki potrafiły kontrolować lokalną sieć, zmieniając jej naprężenie, lepkość czy posyłając po niej wyładowania elektryczne.
Mervi była niepewna. Mogła od razu iść na żywioł lub najpierw małe badanie przeprowadzić... a po tym iść na żywioł.

- "Zawsze dylematy..."

Wybrała najpierw mniej... żywiołowe podejście.
Pora być wirtualnym wieszczem... znaczy sprawdzić pozostałą historię tego miejsca ograniczając wyszukiwania do czasu, gdy Biały Dom utulił ten sektor, do czasu jego... zniszczenia? Ustawić oczywiście trzeba też filtr oznaczający wydarzenia godne uwagi, jakie tu zaszły w tym okresie, głównie mające skojarzenie z magami Domu... a przynajmniej z tymi, o których jej przekazano.
Po chwili wahania.... uznała, że na tę chwilę wystarczy skupić się na końcowym okresie póki nie ma kogoś, kto zrobi za żywą tarczę na okres potrzebny do przeprowadzenia tego badania temporalnego. Po krótkiej chwili, którą mogła odczekać w towarzystwie wyświetlanego na dolnym skraju pola widzenia, paska postępu którego bieg umilała jej skoczna muzyka midi (musiała być naćpana gdy się jej to podobało, rzecz trafiła do listy - zmiany w nowym, trzeźwym życiu) filtry predykcji wstecznej wyświetliły jej obraz sektora sprzed dwóch lat, może i wcześniej prezentowała się znośnie, lecz był to najstabilniejszy obraz prezentujący to miejsce w posiadania Białego Domu.
Pomiędzy krętymi, brukowanymi jasnoszarą kostką wyrastały niezbyt duże budynki, o kształtach fasad pofalowanych tak, aby idealnie wypełniać przestrzenie między ścieżkami. Styl architektoniczny bazował na współczesnej, europejskiej architekturze z wyraźnym, silnym wpływem dawnej myśli arabskiej i odwołań do starożytności. Wielkie, szklane okna w białych, podłużnych budynkach, zbudowane z kolumn altany, skwerki zieleni i ogrody, jeszcze więcej kolumn, arabskich mozajek, dużo zieleni, w tym zwisających z góry bluszczy i kwitnących pnączy. Błękitne niebo rozświetliło się własną luminescencją, bez jednego słońca. Całość wygląda bardzo gustownie, ten kto projektował stronę wizualną, a nawet użytkową, na ile mogła to ocenić, ewidentnie znał się na swej pracy.
Brakowało struktur obronnych, widocznie Biały Dom stawał na defensywę poza sektorem. W przeszłości to miejsce zapewne służyło odpoczynkowi. Oczywiście, nie łudziła się, iż odpoczynek byłby wakacjami, raczej przez odpoczynek należało rozumieć skrajnie wygodną i dobrze wyposażoną bazę wypadową do dalszej eksploracji Pajęczyny.
Dla lepszego ogarnięcia przestrzeni technomantka zmieniła widziany obraz przeszłości, obserwując go "z lotu ptaka"... a raczej z lotu drona.
Powinna poczekać na innych, z resztą "zwiedzać" sektor, ale... to będzie dopiero jutro, a gdzieś tu są wskazówki. Co złego może się stać? To tylko mała wycieczka, jedynie zajrzy...
Spojrzała na pajęczyny.
Jak tym się zajmie... Przynajmniej miała mapę przeszłości przed oczami, no i w razie co zrobi emergency exit. Zero zagrożeń.

Absolutnie.

Mervi obejrzała najbliższy zlepek pajęczyny. Cóż... statyczne pajączki mogą nie docenić artyzmu w rozbijaniu spoiw danych, z których była stworzona pajęczyna, ale...
...to ich problem.
Przy wykorzystaniu programu przeznaczonego do usuwania niechcianych elementów, Mervi miała zamiar przebić sobie drogę. Przemnożenie ciągu danych na wprost od Mervi przez macierze entropii zaskutkowało zwyczajowym skutkiem - kompletną anihilacją przewidywalnych wzorców. Mervi miała przed sobą długi na kilkadziesiąt metrów tunel w pajęczynie. Ściany tworzyły luźno zwisające druty odciętej jak gorącym nożem sieci, resztki stalowych linek pociętych jak konfetti leżały na suchej trawie, mchu i płytach brukowych. Wnętrze było ciemne, acz odbijało mocno promienie światła. Tunel wieńczyła biała ściana budynku, trzeba będzie poszukać wejścia. Z bocznych ścian tunelu niekiedy wychodziły wylotu uciętych tuneli, zazwyczaj małych, acz widać było od środka konstrukcji, iż nad jej tunelem biegły inne, równie duże i większe.
Powinna dać sobie spokój, nie iść dalej sama, nie ma co ryzykować...
...
Nah.

Mervi podchodziła bliżej w poszukiwaniu wejścia czy sposobu dotarcia do niego. Wędrówka przez tunel napawała Mervi niepokojem, jakby wchodziła do jaskini lwa. Niepokoiło ją też zachowanie jej avatara. Czuła w głębi serca, że on idzie razem z nią w nastroju “idę wam wszystkim skopać odwłoki”. Gdy doszła do ściany budynku, zobaczyła, iż po prawej stronie znajduje się luka z pajęczyn, na tyle duża, iż kucając mogłaby tamtędy wędrować obejść budynek wzdół ściany.

-"Wiesz, że mogą być problemy, prawda? Jutro będzie nawet ciekawiej, ale..." spojrzała na drogę "...idziemy!"

Technomantka bez wahania ruszyła dalej, acz ostrożnym, wolnym krokiem, w poszukiwaniu wejścia przez lukę w pajęczynie. Wędrówkę Mervi opłaciła sporą ilością krwawiących zadrapań i rozcięć skóry, o dziwo nie z powodu drobnych żyłek pajęczyny, lecz grubych, chropowatych jak papier ścierny lin. Po krótkim czołganiu się dotarła do czegoś, co wyglądało jak zamknięte drzwi, szklane, oblepione pajęczyną.
I miała bardzo złe przeczucia.
Mervi zawahała się. Z jednej strony chciała sprawdzić wnętrze. Z drugiej zaś przeczucia chciały ją odgonić od pomysłu.

-"A cholera z tym."

Nie mogła teraz spietrać! Tylko zajrzy...
Ustawiła koordynaty za drzwiami przy suficie zależne od miejsca, w którym była łącząc tym samym obie przestrzenie, aby móc przez szparę w przestrzeni zerknąć co jest w środku. Niemal zamarła. Tuż za drzwiami siedział, niczym, w jamie ptaszników drzewnych, wielki pająk wzorca. Trudno było objąć jednym spojrzeniem cały jego obraz. Wewnętrzne piętra budynku zostały zburzone, a część tylnej ściany tworzyła z gruzem oraz pajęczynami klapkę, znaną znowu z ptaszników. Zwykle nie widywała tego typu gniazd u pająków wzorca. Zawsze coś nowego…

- "A ten na co poluje... na niestatyczne dane czy magów?" - skrzywiła się lekko - "Jutro damy im wpierdol... Widzisz jaki wielki?"

Przed dalszym planem trzeba było udokumentować znalezisko, co też zrobiła ... poprzez printscreen. Później zmiksuje te 2D może uda się z nich zrobić obraz 3D... Pająk Wzorca jako Ptasznik!
Mervi zamknęła dziurę, którą zrobiła do podglądania. Powinna już wracać, ale... tylko jeszcze chwila...
Zawahała się. Czy to dobry pomysł samej...?
Z irytacją zdecydowała, że poczeka na kawalerię tarcz... przynajmniej ma trochę fot do pokazania... i ranek...
Niech będą wdzięczni.

***

Nocą do trójki magów z Kabały przyszła na ich telefony jedna wiadomość wysłana przez nadawcę bez numeru... czy żadnego podpisu oraz bez możliwości jakiegokolwiek nawiązania kontaktu. Jedynym co zostało zawarte w przejazie było zdjęcie przedstawiające ruiny pomieszczenia prawie całkowicie przesłonięte przez srebrne pajęczyny. Pośród nich, ukryty pomiędzy błyszczącymi drutami pajęczyny, znajdował się ogromny pająk jakiego ledwo w całości zawierał kadr.

Pająk Wzorca oplatający informacje siecią statyczności w Wirtualnej Pajęczynie.

 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 19-02-2021 o 23:47.
Zell jest offline