Wątek: Scavengers
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2021, 23:07   #5
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
29.1.20
Środek łagodnej zimy: śnieżny dzień
Jest chłodno, pada lekki śnieg. Alkohol jest zimny, a jedzenie się nie psuje.

Trosco i Gkero udali się przez miasto w stronę bramy głównej, kierując się w stronę lasów. Po drodze zobaczyli na ulicy olbrzymią sylwetkę. Była to Grzmotomiła, kapitan straży gwardii miejskiej w Bramie Akwarii. Gdy dwójka się do niej zbliżyła, kobieta nieporadnie przybijała listy gończe do kamiennego ogrodzenia domu jakiegoś nieszczęśnika. Między jej przerośniętymi naramiennikami a dyndającymi wymionami, wydawała się mieć trudności we wbijaniu gwoździ. Mimo tego wydawała się mieć oczy dookoła głowy. Szybko zwróciła uwagę na robota i jaszczura, ignorując tego pierwszego i przyglądając się dogłębnie Gkero.
Cytat:
Test opanowania Gkero (cwaniactwo) 1d6+3 = 5.
- Nie wyglądasz mi na fauna. - zaśmiała się, wracając do pracy. - Dużo niebezpieczeństw na ulicach w ostatnim czasie, ale nie martwcie się, gwardia zadba o wasze bezpieczeństwo. Wstrzymujcie się tylko od chodzenia po mieście późną nocą.

Przyglądając się ogłoszeniom, para szybko zauważyła skąd wzięło się zainteresowanie Grzmotomiłej.
POSZUKIWANI
ŻYWI LUB MARTWI
PRZEBRZYDŁY ROBOT I POTWORNY SATYR
Za kradzież dóbr miejskich, bezczeszczenie historii pradawnych i podszywanie się pod pracowników Czarnozębnego.
500 Kolibrów od głowy.


Na szczęście rysunki były mocno przesadzone, najpewniej za sprawą bojaźliwości elfa, którego Avitus i Trosco zastraszyli ostatniej nocy. Dwójka musiała jednak mieć się na baczności.
Dla szukających wrażeń, a przynajmniej zarobku, wisiały też trzy inne ogłoszenia:


ZAGINĄŁ KOT
Wabi się Musk. Wygląda trochę jak pies.
100 Kolibrów dla znalazcy. Ostatnio widziany w okolicach lasu.
- Drwal Kazik.


ZAGINĄŁ
Książe CASPER NIEODPOWIEDZIALNY
Ostatnio widziany w okolicach Padołu.
1000 żetonów za sprowadzenie żywego do Nowej Fantazji.
- Rada królewska.




POSZUKIWANA
ŻYWA LUB MARTWA
KALINA POTWORNA
1000 żetonów za głowę.
2500 żetonów za żywą.
- Gildia magów Nowej Fantazji.

Trzy ogłoszenia wydawały się być porozrzucane po mieście losowo. Zwykle na wysokości dwóch metrów, tak jak Grzmotomile było wygodniej, choć przez to wiele osób nie zwracało na nie uwagi.
Gkero wskazał na plakat z Muskiem i rzekł do Trosco - Patrz, ktoś zgubił psa. .
Trosco spoglądał na wszystkie plakaty, skanując je wiązką lasera, by je zapisać obrazowo w pamięci.
- On tylko w-w-wygląda jak pies. Tu jest napisane że to kot. - wskazał palcem na plakat, po czym znów się odezwał.
- Interesuje mnie ta istota o imieniu Kalina Potworna, chce ją dodać do b-b-bestiariusza. Polecam niezwłocznie udać się do gildii. - zakończył wypowiedź, nawet nie wspominając o plakacie z robotem i faunem. Bo raz, nie było podobieństwa, a dwa Gkero by coś mógł głupiego wypalić.

- Kalina Potworna…?- mruknął Gkero pod nosem, rozglądając się po plakatach. Nikogo takiego nie widział, ale co on się będzie z robotem sprzeczał. Najwidoczniej nie opanował sztuki czytania, a jaszczurka była ostatnią osobą, aby szydzić z niepełnosprawności innych istot. Zwłaszcza mechanicznych. Przytaknął zatem Trosco, przy czym o minutę za długo zawiesił oko na plakacie robota i satyra…
...dochodząc do wniosku, że nie zna tej pary. Satyrów w mieście nie brakowało,a ten wyglądał iście diabolicznie. Gkero był przekonany, że nie chciałby spotkać się z nim sam na sam w ciasnej alejce. A do tego ten robot. Mógłby robić jako strach na wróble - działałby tak skutecznie, że nawet Wielki Axolot nie zbliżyłby się do farmy.

- Oj radzę się nie porywać na takie rzeczy. - odezwała się Grzmotomiła słysząc Trosco. - Można przeżyć za żeton dziennie, a oni oferują nagrodę, za którą własne miasto mógłbyś założyć. Kimkolwiek jest ta kobieta, musi być naprawdę niebezpieczna.
- Tym bardziej chcę ją z-z-z-zobaczyć. - Robot brzmiał na podescytowanego. Zdarzały się nierzadko jednostki ucywilizowane, które były znacznie groźniejsze od fauny fantazji. To je czyniło wspaniałymi okazami do skatalogowania.
- Możemy wziąć po jednym egzemplarzu o-o-ogłoszeń? - Zapytał Golem.
- Pewnie! - zgodziła się Grzmotomiła, odwracając się do Trosco. Wyciągnęła do niego rękę z kolekcją ogłoszeń, po sztuce każdego. Mając w ręku ogłoszenie o Trosco i twarz robota w zasięgu dłoni, zmróżyła oczy, przyglądajć się mu uważnie.

Cytat:
Trosco test opanowania (cwaniactwo) 1d4 = 2
Trosco Stres +1
- Poleca gogle - poklepał się po okularach Gkero, uśmiechając się do Grzmotomiłej. Jaszczurka wiedziała, że trzeba dbać o wzrok, zwłaszcza w tym zawodzie. Nie umknęło jego uwadze, że minotaurka mrużyła oczy, a to zawsze początek objawów problemów z oczami. Być może szkodził jej nadmiar bieli, a jej gałki były wrażliwe. Jakby miała odpowiednie gogle to problemu by nie było!
Jedyne oko Trosco świeciło niebieskim światłem, gdy zaciekawiony wpatrywał się w Grzmotomiłą.
- Czy coś nie t-t-tak? Zgaduje, że widzisz podobieństwo w mojej aparycji do tego z plakatu. Zrozumiałe, jest mało takich jak ja… ale… czy nie jest to trochę uprzedzone do mojej rasy? - Robot przechylił głowę na bok. - Nie jestem przebrzydłym r-r-robotem. - Dodał, wyglądało na to, że robot kłamał równie naturalnie, co strzelał.

Gkero popatrzył na Trosco, na plakat na Grzmotomiłą, znowu na Trosco, plakat i Grzmotomiłą, powtarzając tę czynność parokrotnie, trawiąc tym samym to, co usłyszał. Jak można było pomylić tego robota z tym z rysunku? Dziwił się takiemu pomówieniu, więc zdjął gogle i podał je przedstawicielce służb porządkowych, mrucząc pod nosem do siebie, ale tak, że zarówno robot, jak i minotaurzyca usłyszeli - Oskarżenie o rasizm to nie przelewki - słychać było napięcie w głosie jaszczurki.


Cytat:
Trosco test kłamstwa (cwaniactwo) z przewagą 2d4 = 1, 4 = 4
- Nie mamy ustaw o rasizmie. Burmistrz zanegował. - Grzmotomiła odpowiedziała Gkero, oddając ulotki robotowi. - Masz jednak rację, pewnie wszystkie roboty mają po jednym oku, tak jak reszta ras ma po dwa. - prawdopodobnie Trosco był pierwszym robotem, jakiego widziała. Z tego co ten wiedział, oprócz niego przebywał tu tylko Beep-Boop, który nie opuszczał bunkra Knot.
Do Trosco zaczęło docierać, że to kwestia czasu, zanim go z tym zajściem powiążą. Już kiedyś miał epizody, w których używał niepotrzebnej (ale bardzo skutecznej) ilości przemocy.
- Gkero, chcesz od czegoś zacząć? Możesz w-w-w-wybrać kolejność, ale musimy poszukać Kaliny potwornej. Moje procesy zaczynają się grzać, gdy o niej myślę. - Dało się słyszeć ekscytacje w głosie robota.

Gkero był już pewny, że roboty uprawiają seks, w końcu się “robocą”. Nie wiedział jednak, czy mogą z nie-robotami. Po ostatnich rozmowach był niezwykle ciekaw, jak to jest “robocić się”, dlatego jaszczurka uznała, że trzeba zacząć od Kaliny. Skoro Trosco tak się grzał do tego, to głupio byłoby zmarnować okazję, aby zobaczyć go w akcji - Kalina nie może czekać! - niespodziewanie zakrzyknął Gkero z promienistym uśmiechem. Nie mógł się bowiem doczekać na cimcirimci w wykonaniu robota!


***

Para udała się do jedynej w Bramie placówce Gildii Magów. Była to wysoka wieża odgrywająca rolę ambasady dla interesów całej Nowej Fantazji. Niewiele się tu jednak działo, biorąc pod uwagę, że poza handlem dwa miasta nie uprawiały żadnych stosunków, a sam handel był w całości oparty na warunkach Gildii Handlowej.
Wciąż było wcześnie, więc wewnątrz dalej nie było żadnych gości. Pojawiali się tu co prawda handlarze z okazjonalnym interesem czy pytaniem na temat sytuacji w bramie, nie miało to jednak miejsca często. Z tego powodu, siedzący za stołem recepcjonista był równie zdziwiony co zafascynowany wizytą dwóch, nietypowych gości.

- Witam, witam. Proszę. W czym mogę pomóc w naszym bezpiecznym i nieprowadzącym groźnych eksperymentów przybytku? - spytał elf noszący nietypowe, ogromne okulary.

Cytat:
Trosco i Gkero, test cwaniactwa (1d6) = 6
Zdanie to zadudniło w głowach robota i jaszczuroludzia, brzmiąc dla nich nietypowo i niebezpiecznie.
- Hazardous environment, exercising caution. Dzień dobry, my w sprawie l-l-l-listu gończego odnośnie Kaliny Potwornej. Chciałbym uzyskać informacje, wpierw ogólne - takie jak lokacja, powód, rasa, dieta, czy jest cywilizowana. Następnie chciałbym się dowiedzieć czy ktoś już ją spotkał i może mi opowiedzieć o jej tendencjach bitewnych. Po nagrodzie wnioskuje, że jest bardzo wspaniałym okazem, który muszę skatalogować. Muszę. - Trosco nawet nie spauzował swojego słowotoku. - I jeszcze chciałbym, byś mi powiedział, czego się mogę tutaj spodziewać. Twoje natychmiastowe wspomnienie o "nic niebezpiecznego" jest wskazówką, że jest dokładnie odwrotnie. - Trosco w idealnym bezruchu wpatrywał się w elfa świecącym na żółto okiem.
- Stojąc w recepcji naszego przybytku, nic Panu nie grozi. - zapewnił elf, niewzruszony pytaniem. - Ah! Pewnie chodziło panu o to, jak groźna jest Kalina. Na pewno nie tak jak Pan. Proszę ją dorwać i zatrzymać. To czarodziejka, która sądzi, że w nowym świecie nie ma miejsca na stare prawa. Prawdopodobnie porwała księcia. Jeżeli ten dalej żyje, możecie wypełnić dwa listy gończe na raz! - elf wyrzucił ręce zza stołu, rozsypując w powietrzu podarte, kolorowe papierki. - Oh, przepraszam. Mam to robić dopiero, jak ktoś odbierze u nas jedną z nagród. Czuję, że pana towarzysz sam jest magicznie uzdolniony, jak koń! Konie są bardzo magiczne, proszę pana. W każdym razie, na pewno sobie poradzicie. Ostatnio widziano ją w okolicy Padołu.
- Ihaha? - Gkero zaimitował rżenie konia bez przekonania. Dużo słów na sekundę zarówno ze strony robota, jak i elfa sprawiły, że jaszczurka lekko się zagubiła. Kalina stoi w niebezpiecznym przybytku, który trzeba skatalogować, bo książe sobie tego życzy? To zadanie brzmiało dziwnie.
Robot zerknął na Gkero, potem na elfa.
- Dobrze że porwała księcia, oszczędzi to sporo czasu. Nie powiedziałeś mi j-j-jej rasy. Dlaczego? - Robot nie ustępował.
- Ah! Przepraszam, jest elfką. - poprawił się recepcjonista.
Oko Trosco przybrało niebieski kolor.
- To… bardzo rozczarowujące. Elf z magią to nadal elf… elf… - Robot spuścił głowę.
Miał głęboką nadzieję, że to jakaś potwora, strzyga, banshee, albo może mityczny wampir. Elfy są kruche, ale była jeszcze nadzieja.
- A potrafi przywoływać jakieś p-p-potwory? -

Elf poprawił okulary i pochylił się przez blat, po czym zaczął szeptać do Trosco. - Każą nam zmyślać, bo nikt z mózgiem nie zgodziłby się na nią polować. Widzę jednak, że roboty nie mają mózgów, a przynajmniej ty masz jakiś fetysz na niebezpieczeństwo… - wyjaśnił się elf. - ...Ona nawet nie nazywa się Kalina, bo nie możemy dać ludziom się poznać. To ex-bohaterka, teraz mroczna czarnoksiężniczka. Ze świecą szukać tak potężnych magów. Nie obiecuję, że wyjdziesz z tego żywy. - ostrzegł elf.
-[i] Ale on nie jest żywy [i] - zwrócił uwagę Gkero, słysząc nieudolny szept elfa.
- Gkero jestem tak samo żywy jak ty… Choć nie, myślę z-z-znacznie sprawniej od ciebie. Zastanawiam się czy ty żyjesz w ogóle. - Zwrócił się do jaszczura robot. - Czy ktoś się z nią widział? Wie do czego jest zdolna? Będę musiał się przygotować. Skoro to elf, uszkodzenie ośrodka nerwowego powinno ją zneutralizować. Z drugiej strony nie wiem za dużo o magii, a ona bardzo często przeczy prawom fizyki. - Robot myślał na głos. - Ale to wszystko tylko dodaje powodów by ją skatalogować! Takie monstra nigdy nie dają się złapać żywe. No i ktoś się na pewno ucieszy gdy zobaczy swoje młode z powrotem. - Oko Trosco ponownie świeciło na żółto. - Gkero idziesz ze mną? -
- A umiesz tak? - rzekł Gkero, wyciągając nóż obiadowy i dźgając się nim lekko koniuszek palca, tak, aby spłynęła kropla krwi. Jaszczurka pokazała ją Trosco z dumą mówiąc - Twoja kolej. Pokaż jakiś żywy to pójdę! - po czym podał nóż robotowi, rękojeścią w jego stronę.
Trosco nie miał żadnych protokołów na samookaleczanie się. Utwierdziło go to w przekonaniu że Gkero jest… Gkero. Nie było żadnych określeń w bazie danych robota na tę istotę.
- W takim razie poszukaj kota. Jak nie w-w-wrócę w ciągu tygodnia, przeproś ode mnie Knot, że nie mogłem być z nią dłużej. - Stwierdził robot, po czym znów odezwał się do elfa.
- Czy żyje ktoś, kto na własnej skórze odczuł j-j-jej magię? -

Gkero posmutniał. Stanął w kącie i zaczął delikatnie kopać ścianę. Był bowiem przekonany, że Trosco pokaże mu jak krwawi. Jaszczurka nie przewidziała takiego obrotu spraw. Chciał zobaczyć robocenie się, a teraz wyszło na to, że nie zobaczy. Nie chciał jednak wyjść na gołosłownego, więc intensywnie myślał, jakby tu obrócić sytuację na swoją korzyść. Przez myśl przeszło mu, czy aby nie dźgnąć robota lekko, ale to byłoby bardzo niekulturalne i ten mógłby to odebrać za atak. Dlatego spojrzał na niego oczami jak paciorki i wyszeptał - Proooszę? Knot też chciałaby wiedzieć - spróbował uderzyć w te stronę.

Póki co, mężczyzna w recepcji ignorował Gkero - Jestem w tej dziurze od piętnastu lat. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania. - odparł przepraszającym głosem. - Wiem tylko, że jej specjalność to telekineza.
Robot kiwnął głową. - Dobrze rozumiem, zanim pójdę niech pan mi powie jak się ona naprawde nazywa. O-o-o-ostatnia rzecz i sobie idziemy. - Obiecał Trosco.
Ignorowany Gkero dał za wygraną. Bycie łowcą nauczyło jaszczurkę, że trzeba wiedzieć, kiedy sobie odpuścić i wycofać się, wykonując strategiczny odwrót. W ten sposób można ponownie wrócić ze zdwojonymi siłami. Gkero zatem wyszedł przed drzwi na zewnątrz i postanowił czekać na Trosco. Dalej planował bez słowa podążać za nim. Był bowiem przekonany, że w ten sposób jego duma na tym nie straci. W końcu PRZYPADKIEM będzie podążał za robotem w tym samym kierunku! I w chwili trwogi pomoże mu, jak dobry przyjaciel, a wtedy Gkero będzie mógł oczekiwać, że Trosco dobrowolnie dźgnie się w palec LUB NAWET LEPIEJ pozwoli mu patrzeć na robocenie się. Tak, to był dobry plan.
- Eh...emm...Niszczyciel Odbytów, Pani Twojej Mordy, Alice Corax, Twoja Stara, Najzajebistsza Zajebistość… - elf grzebał w jakichś dokumentach - Nie jestem do końca w stanie panu odpowiedzieć. Ta konkretna elfka ma tendencję do zmieniania swojego imienia i tytułu zależnie od poczucia humoru. Gdyby rozmawiał pan z kimś z Fantazji, wiele z tych imion mogłoby dla nich coś znaczyć. - wyjaśnił.
- Telekineza… to zmienia wszystko. Dziekuję d-d-dowidzenia. - przemówił robot, po czym opuścił pomieszczenie. Na zewnątrz skierował się do najbliższej ławki, na której usiadł. W kompletnym milczeniu patrzył w ziemię. Wyglądało, jakby się nad czymś zastanawiał… albo zawiesił - ciężko było stwierdzić.
Gkero przycupnął na końcu ławki i UDAJĄC wielkie zainteresowanie, zaczął przeglądać ilość bełtów do kuszy. Sprawiał wrażenie wielce zaaferowanego policzeniem ich ilości, niemniej co chwile strzelał oczami w kierunku robota. Gdyby ten po dłuższej chwili dalej pozostał w tej samej pozycji, to jaszczurka planowała go czymś przykryć. W taką pogodę warto było mieć nakrycie głowy.
Trosco odezwał się w końcu spoglądając na jaszczura. - Wiesz co to jest t-t-telekineza?
- Pytasz o anomalną perturbację, zwaną inaczej psychokinezą lub interakcją świadomości i materii? Nazwa telekineza to archaizm, który nie jest używany w fachowych pojęciach parapsychologicznych. – zauważył Gkero, recytując tak długie zdanie bez zająknięcia, czy nawet mrugnięcia, po chwili dodając – Nie, nie wiem. - po czym ze smutkiem spuścił głowę. Niewiedza nie była niczym złym, ale głupio tak się do niej przyznawać, kiedy chciało się pomóc.
Robot wyraźnie westchnął. Nie żeby miał taką potrzebę, tylko ustawił swoje podzespoły wokalne tak, by wydać z siebie głośne westchnięcie. Takie żeby Gkero zrozumiał jak mocno robot westchnął.
- Telekineza jest to szkoła m-m-m-magii polegająca na kontrolowaniu obiektów w obu osiach zdalnie, bez potrzeby kontaktu fizycznego z obiektem. Nowincjusz podniesie jedynie kamień który może utrzymać w garści. Arcymistrz tej szkoły wyjmie z ciebie cały szkielet, organy, mięśnie, ścięgna i rozciągnie dookoła miasta i na końcu zawiąże w kokardkę. I wszystko to zrobi jedząc kanapkę. - Robot spojrzał w dal. - Dlatego rozmyśliłem się z tego z-z-z-zadania. Miałem kontakt z bestiami które potrafiły używać magii. Ale to zawsze było coś co widziałem i mogłem zareagować. Z telekinezą to inna sprawa… kompletnie. Postanowiłem poszukać tego kota. Licha bestia ledwie godna wspomnienia. Ale jak to mówił jeden poszukiwacz przygód: “AAAARGH BOGOWIE MOJE NOGIII!!!” - Trosco zerknął na Gkero, po czym dodał. - Zły zapis, ten jest w-w-właściwy: “Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma” - Skinął sobie głową znajdując odpowiedni wpis. - Chodźmy wpierw poszukać Avitusa, na pewno znajdą się jednostki które będą miały n-n-n-nadzieję że byle jaki satyr się nada. - Z tymi słowami Trosco się podniósł.

Gkero pokiwał głową, nie rozumiejąc jakiego kota mają szukać, ale nie wyjawił swoich obaw na głos. Może ta cała telekineza namieszała mu w głowie? Zapytał jednak - Nie boisz się, że Was pomylą? -
- I tak jestem na celowniku, I-I-Ile robotów widziałeś poza mną? - rzucił przez ramię Trosco, kierując się w stronę miasta. Robot zdawał sobie sprawę z ryzyka, ale też zdawał sobie sprawę że potrzeba trochę więcej niż parę bandziorów czarnozębnego.
Gkero zastanowiło to pytanie. Faktycznie, nie widział zbyt wielu. Właściwie to widział jednego u Knot. No i Trosco. Tak poza tym to nie widział żadnego. Wniosek z tego był prosty, więc jaszczurka nie wychylała się, aby nie wyjść na idiotę. W końcu mówienie rzeczy oczywistych, kiedy wszyscy o tym wiedzą, to szczyt debilizmu. Jak np najpierw lanie mleka, a potem wsypywanie owsianki. Zachował zatem dla siebie oczywistą oczywistość, że brat bliźniak Trosco był w mieście. Gkero zamierzał chronić towarzysza, więc cicho, ale czujnie powędrował za nim.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline