Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2021, 00:12   #2
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Lewko siedział w karczmie z diablim uśmiechem na ustach. Otoczony gwarem i wielce osobliwą kompanią, młody czart biesiadował ochotnie spełniając liczne toasty. Było co świętować. Połacie ziem zdobyte po kampaniach wojennych na wschodnich rubieżach, z Moskwicinem pokój, ze Szwedem rozejm, brać szlachecka zjednoczona. Obce siły piekielne, nie miały dostępu do Rzeczpospolitej, pludrackie i zdradzieckie nasienie nie zatruło szlacheckiej krwi. Dusze panów braci należały jedynie do polskich czartów i Pana z Łęczycy, którego Lewko wielce szanował. Tylko Ukraina - wyrodna siostra Korony i Litwy, targana częstokroć niepokojami, domagała się daniny z krwi, by nasycić pragnienie i użyźnić swe ziemie, rodzące obfite plony. Na wieki przeklęta ziemia, rozpacz i śmierć sprzyjały jednak polskim diabłom, które przekuwały je w grzech, by umacniać swoje wpływy i kusić tamtejszych okrutników do złego.

Tego wieczora Mazur nie był nawet skory do bitki, mimo że wokół roiło się od znanych potępieńców, charakterników i infamisów. Miód lipiec słodyczą rozlewał się po trzewiach i tłumił zapędy do bójek. Nie wypadało też czynić burd, niczym pospolici zawalidrodzy czy łotry. Wszak ten karczemny sabat miał szlachecki rodowód i zebrał czeredę wielu znamienitych gości.

- Zatem brankę mamy przynieść w darze Asmodeuszowi? - rzekł zaskoczony, jakby upewniał się jeszcze powtarzając echem to, co usłyszał od diablich posłańców. - Czarna kompania, a nie pośledniejsi banici czy klienci? Musieć cudna persona owa dziewuszka, skoro nas do tego weselnego orszaku zawezwano! - mlasnął, smakując miód, czarne oczy roziskrzyły się, choć sam zwykł tylko rozkazów Boruty słuchać, by jednak diabłów nie rozsierdzić dodał pojednawczo. - Takiej łaskawej prośbie nie lza jednak odmówić, ino żal tracić uroki biesiady. Młody czart powiódł wzrokiem po współtowarzyszach oceniwszy, czy żywią podobne uczucia. - Nic to, weselisko nam je jednak wynagrodzi, bo wasz książę w swym pysznym zepsuciu pewnikiem zaprosi nas na te sakramenckie gody! - Lewko łypnął na Wielgusza i wychylił kielich do cna, po czym stłukł go na z lekka wystającym spod czupryny rogu.

- A z ciotuchną, co opiekę sprawuje nad sikorką , cóż mamy uczynić? Wedle własnej fantazji, czy też udzielny los jej jest wyznaczony? - dodał kiedy tylko kolejny kryształ objawił się w jego dłoni.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 24-03-2021 o 07:13.
Deszatie jest offline