Młody elf delikatnie, opuszkami palców, dotknął cienkiej blizny przecinającej jego policzek. Swędziała go, co należało zrzucić na karb chłodnego wiatru, który objął jego i Chloe, kiedy wracali z obiadu w „Płonącym kominku”. Zdążył się do niej przyzwyczaić, ale bynajmniej nie polubić. Aż strach pomyśleć, co by było gdyby Vardamir nie użył swojej magii, z pewnością zajmowałaby pół twarzy… - pomyślał. Jego skórzane, zapinane na wiele klamer buty uderzając o podłoże wydawały głuchy stukot. Pod skórzną, czarną kurtką ukrywał kolczą koszulkę, ot na wszelki wypadek. Odgarnął do tyłu ciemne, odrobinę kręcące się włosy i spojrzał swoimi zielonymi oczami na Chloe. Był szczęśliwy, że ją poznał, szczególnie w tych trudnych, ogarniętych wojną czasach, kiedy ludzie spoglądali na siebie nieufnie. Pyszny obiad, smakowało Ci? Może skoczymy na kieliszek dobrego, czerwonego wina? Co Ty na to Chloe? - zaproponował z uśmiechem. Nagle w uliczce obok usłyszał stłumiony krzyk. Przystanął i złapał za rękę Chloe – Słyszałaś? Cofnij się, nie chcę, żeby cos Ci się stało… Przez chwilę bił się myślami – iść dalej, czy sprawdzić co się dzieje. Nie musi zgrywać bohatera, przecież i tak wiele zrobił już dla mieszkańców Middenheim… Spojrzał jeszcze raz na towarzyszkę i powiedział niespokojnym głosem – Poczekaj tu, zaraz wrócę…Wyjął miecz i idąc wolnym krokiem, ostrożnie zbliżał się do źródła krzyku.
[wybaczcie, że włosy na rysunku są inne, niz opisałem, ale lepszego nie mogę znaleźć]
Ostatnio edytowane przez 3killas : 28-08-2007 o 23:11.
|