04-05-2021, 21:22
|
#107 |
| Orion przed walką spodziewał się, że może pójść im dużo ciężej, niż wcześniej, nawet pomimo ognia pewności, który płonął w jego sercu. Jak się okazało, nie było najgorzej. Udało mu się ranić dwa stwory a potyczka dość szybko się zakończyła. Puck został ranny, więc paladyn podszedł do niego i przyłożył dłoń do wyglądającego na martwe przedramienia. Wypowiedział kilka słów, spod dłoni błysnęło jasne światło i przedramię było prawie jak nowe. - Jakbyś potrzebował kolejnej dawki, to powiedz. Mam jeszcze co nieco w zanadrzu - rzucił do towarzysza.
Nie znaleźli w tym pokoju już nic ciekawego, więc trzeba się było udać na spoczynek. Orionowi też się zdecydowanie przyda, bo chciał być w pełni gotowy, gdy zejdą poniżej poziomu piwnicy. * * *
Wypoczęty i w dobrym nastroju, pomimo całej tej mrocznej otoczki domostwa, zszedł z kompanami do piwnicy. W sercu wciąż miał tę nadzieję, że uda im się położyć kres złu, które zalęgło się w budynku i jego korzeniach. Lathander im w tym pomoże, był tego pewien. Bo to miał być nowy początek dla tego spaczonego złem budynku i lochów pod nim. Pan Poranka zawsze wyznaczał nowe drogi przy pomocy swoich wyznawców.
Gdy dotarli do kolejnego pomieszczenia z sarkofagami, Orion na chwilę zatrzymał się przy pustej trumnie Waltera. - Nie macie wrażenia, że coś tutaj nie pasuje? - zapytał, patrząc na pozostałych. - Jeśli Walter nie żyje, a raczej nie mamy powodu, by w to wątpić, skoro odnaleźliśmy szczątki Rose i Thornbalda, to co się stało z ich braciszkiem?
Miał jakieś swoje podejrzenia, ale nie chciał o nich mówić głośno. Przynajmniej na razie. Nie cierpiał, gdy ginęły dzieci, które nikomu nic nie zawiniły, a jedynie - w większości przypadków - wmieszały się w jakieś sprawy dorosłych. Bez słowa poszedł za pozostałymi do kolejnej komnaty, gdzie odnaleźli dwie szafy. W jednej sporo złota i innych błyskotek, w drugiej rzeczy, których nie powstydziłby się zwichrowany, wypaczony umysł. - Kultyści jakiegoś parszywego boga - mruknął, krzywiąc się. Ni to do siebie, ni pozostałych, przypatrując się przerzucanym przez Kaladina stronom dziennika. Wyraz twarzy miał spięty i skupiony. Zgodził się ze słowami Cahnyra. - Mam nadzieję, że po wszystkim to zrobimy. To siedlisko zła, nic więcej.
- Sprawdźmy ostatni pokój, a potem w dół, do tych śpiewów. Mam ich już dosyć i z chęcią je ukrócę. Trzeba wyplenić stąd całe zło. Pozwolić umęczonym tu duszom odpoczywać. - mruknął ponuro, marszcząc brwi. |
| |