Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2021, 19:30   #7
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Wszyscy znali Skierkę z widzenia, także i Kluas… Ta wysoka na prawie dwa metry brunetka wraz ze swoją siostrą zebrała bandę dzieciaków i przekuła w gang w dość szybkim tempie. Nieobce jej były trudne decyzje, chyba największą z nich było sprzymierzenie się z Triadami. Dało to jej potężnego sojusznika i bogactwo, ale też… uwiązało na smyczy z Azjatown. Póki co Skierka utrzymywała niezależność, ale Dimitri nie wątpił że to tylko kwestia czasu, aż jej się noga podwinie. “Zbyt niecierpliwa była”- tak twierdził Dimitri. Ale za to punktualna. Gdy Klaus wchodził do Złotego Żmija już siedziała z boku i ćmiła fajkę wodną z magicznym hełmem pod pachą. Całkowicie rozluźniona, wszak Oleg “Kostucha” Orłow siedział niedaleko niej. Rudobrody mężczyzna nonszalancko opierał dłoń na mieczu[/url] rozglądając się dookoła spode łba. I sprawiał, że wszyscy odwracali oczy. Oleg był prawą ręką Skierki i jej ochroniarzem. Był też szermierzem… jednym z tych którzy toczyli honorowe i niehonorowe pojedynki na uliczka Małej Slavii. Był też najlepszy. Ponoć nikt kto stanął z nim do walki nie przeżył, ponoć nie dało się go zabić, ponoć przeżył więcej zasadzek na siebie niż miał palców u obu rąk, ponoć… “Kostucha” był legendą i to jedną z tych, którymi straszy się dzieci.

Klaus wszedł do karczmy nie do końca wiedząc czego się spodziewać. Wiedział, że będzie robota i na pewno nie legalna… Nie wiedział natomiast na ile Skierka w tym zadaniu będzie skłonna do ryzyka. Bo samej skłonności mógł się domyślić. Podchodząc do szefowej gangu skinął głową Kostuchowi i powitał potencjalną pracodawczynię.
- Witaj Skierko - przyłożył rękę do serca i skłonił głowę w geście szacunku.
- Jestem Klaus. Słyszałem od Gorana, że macie pewne trudności i związaną z tym propozycję. - uśmiechnął się. Skierka spojrzała na mężczyznę i stwierdziła ironicznie.
- To zależy… od tego czy będzie z ciebie jakiś pożytek. Mój mag jest w tej chwili niedysponowany. Potrzebne jest zastępstwo… kompetentne zastępstwo. Potrzebny jest mag, który… dysponuje odpowiednimi możliwościami. Po prawdzie nie wymagam niczego specjalnego i pewnie każdy z odrobiną wiedzy na temat magii i rzucania czarów się nada, ale wolę uniknąć niespodzianki. Ty zostałeś wybrany, bo cóż byłeś najbliżej i twoja banda miała ostatnio mały incydent. Nie myśl jednak że jesteś ostatnią deską ratunku i zwróciła się do Orłowa.
- Trzy miodowe piwa.

Mężczyzna wstał i ruszył do kontuaru.
- Nie pomyślałem tak. - zakomunikował Klaus i spojrzał pytająco czy może zająć miejsce przy stoliku. Delikatnie wodząc oczami za wolnym i odpowiednim miejscem. Tak by mieć widok na wejście i ścianę za plecami. Złota zasada której nauczył go Wuj. Klaus trzymał się jej zawsze nawet gdy uważał, że nic mu nie grozi. Wiedział, że nie jest jedynym czarodziejem w okolicy i bez słów Skierki. Natomiast tych którzy coś sobą reprezentują było znacznie mniej niż innych profesji.
- Jakimi to minimalnymi umiejętnościami powinienem zatem dysponować? - zapytał z uśmiechem.
- Prostymi. Wykrycie magii to minimum. Identyfikacja byłaby przydatna. I to wszystko…- wzruszyła ramionami.- Biegłość w magicznym rzemiośle też by była przydatna, ale z tego co wiem… takimi talentami nie dysponujesz.
- Znam ludzi od rzemiosła więc jeśli określimy potrzeby zrobią nam co trzeba. Identyfikacja i wykrycie magii to żaden problem. Potrzebujecie mnie rozumiem na akcji bezpośrednio, opowiedzcie coś o niej. Obiecuję dyskrecję ale chce wiedzieć na co się piszę. Ułatwi mi to też dobór zaklęć do zadania. - Klaus wyjaśnił, że nie kieruje nim tylko ostrożność ale konieczność dobrania środków do oczekiwanego celu.

- Nie ty jeden znasz. - stwierdziła kobieta wzruszając ramionami i wyjaśniła. - Robota jest prosta. Szykuje się transakcja. Sześć wojskowych skrzyń z amunicją. Magiczną amunicją. Trzeba potwierdzić, czy rzeczywiście będzie magiczna i to twoja rola podczas tej misji
Klaus pokiwał głową.
-Zadanie proste, acz okoliczności niosą pewne ryzyko - powiedział zgodnie z prawdą. Handel wojskową amunicją zawsze się do takich zaliczał. Choćby Skierka zapewniała, że jest inaczej zważywszy na jej protektorów. Gdyby zapewniała… bo jakoś nie wspominała o tej kwestii w ogóle.
- Przydałoby się wiedzieć co to za amunicja. Jaką ma aurę i jak silną…. Przyszykuje kilka zaklęć sprawdzimy losowe sztuki z różnych skrzyń dokładnie identyfikacją a całość obejrzę wykryciem magii. Nigdy nie da to gwarancji na wszystko ale zwiększy szansę. Kiedy i jaka jest stawka za mój udział ? - czarodziej tłumaczył pewne aspekty i zadawał rutynowe pytania.
Kobieta wydawała się mało zaangażowana w tyradę Klausa, tymczasem Kostucha przyszedł z trzema piwami. Postawił kufel przed każdym i przysiadł się.

- Pięćset za wykonanie roboty, a ta jest jutro wieczór.- stwierdziła krótko Skierka.
- Dziękuję - powiedział Klaus gdy wziął swój kufel. Pociągnął łyk i zadał kolejne pytanie.
- Te skrzynie.. Gdzie one będą w momencie gdy mam je sprawdzić? Macie je u siebie, to będzie podczas jakiejś wymiany… - wymieniał okoliczności w które raczej nie wierzył.
- Czy może dalej są w magazynie lub podobnym miejscu i chcecie potwierdzić cel zanim go zwędzicie? - czarodziej upił kolejny łyk piwa.

Czekając na wyjaśnienia i wymieniając najbardziej prawdopodobny dla siebie scenariusz.
- Oczywiście, że podczas wymiany. Gdyby miała je w swoim magazynie to nie byłbyś mi do niczego potrzebny. - odparła kobieta upijając piwo.- Reszty dowiesz się na miejscu.
- Gdzie mam stawić? - Klaus wiedział, że kolejne pytanie nie przyniosłyby odpowiedzi a jedynie irytację Skierki. Piwo zaczął popijać nieco szybciej i jedyne o co zapytał na koniec to miejsce spotkania.
- Ktoś po ciebie przyjdzie.- odparła kobieta krótko i upiła nieco piwa.
- Nie wiem ile będzie jutro czasu żeby pogadać. Więc powiem rzeczy najważniejsze, potrzebuje wiedzieć co te pociski robią lub jaką szkoła jest w nich zaklęta. To po to żeby móc je łatwiej rozpoznać a jeśli po teście powiem "Są dobre" znaczy fałszywe. Będziecie mieli jednak element zaskoczenia nad drugą stroną wymiany. Każde inne określenie tego, że są w porządku będzie prawdziwe. - przedstawił prosty pomysł dodatkowego zabezpieczenia.
- To są magiczne pociski z zapasów wojskowych, standardowe kule do karabinów i rewolwerów. Nie robią nic. Są tylko magiczne. - odparła Skierka i dodała ze śmiechem. - Takiej amunicji z efektami pewnie nigdy nie widziałaś na oczy. Co nie jest dziwne. Wzmocnioną efektami amunicję robi się na zamówienie.
- Rozumiem - pokiwał głową Klaus. - Prawda, nie widziałem. - uśmiechnął się. - Nie miałem potrzeby trochę inna branża. - wypił kolejne łykiem piwa.
- Dobre, miejmy nadzieję jutro pójdzie również dobrze. - Klaus miał nadzieję na brak komplikacji i szybki zarobek. Kolejny łyk piwa przerwała głośna eksplozja, która przeszła wstrząsem przez cały budynek. Coś wybuchło, nie dość że mocno, to dość blisko nich. Skierka i Kostucha zerwali się na nogi. Po prawdzie inni bywalcy w gospodzie też. Muzyka przestała grać.

Klaus również się zerwał. Spojrzał pytająco na rozmówców i zapytał:
- Mogło wybuchnąć coś potencjalnie waszego? - głos był ledwo słyszalny i nieśmiały na pewno ginął w gwarze zamieszania. Na tyle jednak słyszalny by trafić do dwójki adresatów.
- O czym ty… - tyle usłyszał w odpowiedzi, bo w przeciwieństwie do niego ani Skierka, ani jej ochroniarz nie pozostali na miejscach… tylko wybiegli z karczmy. Zresztą uczynili tak niemal wszyscy bywalcy karczmy. Przez okna przybytku można było dostrzec dym unoszący się nad budynkami, gdzieś w okolicy w której Klaus mieszkał.

Klaus ruszył za resztą do wyjścia. Spodziewał się eksplozji bliżej gdy zorientował się, że to blisko jego domu. Zrobiło mu się cieplej… szansa, że sprawa dotyczy sklepu była minimalna. Jednak niepokój to uczucie irracjonalne. Gdy go czujesz chcesz upewnić się, że wszystko jest w porządku.
- Widzimy się jutro. - krzyknął do Skierki i Kostucha gdy mijał ich przed karczmą.
- Ta eksplozja to w mojej okolicy. Idę sprawdzić… - idę było pewnym niedopowiedzeniem. Klaus na początku szedł. Szybko jednak zaczął biec. Chciał się upewnić co się stało, że nie oberwał nikt kogo znał. Był człowiekiem pełnym sprzeczności. Jednego dnia mógłby uratować sierotę z płonącego budynku innego zabić ją jako zbędnego świadka gdyby od tego zależało jego życie. Teraz po prostu biegł…

Tym razem zapowiadało się, że nie zrobi ani jednego ani drugiego. Na miejscu były już wozy strażackie i miejscowi stróże porządku odcinający ciekawskich od gaszonego pożaru przez brygadę strażaków wspomaganych przez jednego elementalistę lodu. Budynek poniekąd był znany Klausowi, w środku pracowało kilku kuśnierzy którzy wynajmowali mieszkania na poddaszu podejrzanym typkom. I to sprowadziło na nich tragedię. Budynek został wysadzony, profesjonalnie i bez litości. Malunek na murze obok był podpisem sprawcy. Czarna ręka. A więc zabito magów. Terroryści co prawda najchętniej polowali na nich w Uptown, ale od czasu do czasu atakowali i miejsca w Downtown.

Nie były to dobre wieści. Atak Czarnej ręki tak blisko domu mógł być zagrożeniem. Z drugiej strony zapewne przyciągnie to uwagę służb porządkowych i raczej nie pokażą się w okolicach miejsca zbrodni drugi raz by dalej siać spustoszenie. Klaus ruszył do domu by opowiedzieć siostrze o wuju i poszukiwaniach Juliusa. No i żeby zjeść coś ciepłego i się wyspać. Myślał też o Snadze, ale będzie musiał przegadać to z wujem. Chciał w jakiś sposób ulżyć mu w cierpieniu zarówno fizycznym jak i psychicznym. Nie wiedział jednak jak… Fizycznie być może jakiś gnomi wynalazek pomógłby mu ruszać lepiej uszkodzoną nogą. Psychicznie… nie wiedział. Może jakiś lekarz? Może ktoś inny kto się pozbierał po takich ranach i kontynuował fach. To brzmiało już trochę lepiej. Taki ktoś nie tylko mógł pomóc Snadzę przez rozmowę i inspirację ale i powiedzieć co akurat pomogło jemu. Niekoniecznie to samo pomoże pół-orkowi ale im człowiek więcej wie tym lepiej.
 
Icarius jest offline