Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2021, 19:07   #8
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Kolejny dzień, kolejny dzień pełen bezowocnych poszukiwań. Klaus wędrował po okolicy zaczepiając przechodniów i próbując się czegokolwiek dowiedzieć. Nie udało się mu dowiedzieć nic. Nawet nie zobaczył uliczników, a przecież był to dobry teren na kradzież kieszonkową. Wniosek był prosty… już wiedzieli o jego poszukiwaniach. I woleli go unikać. Jaki mógł być tego powód, Klaus nie wiedział. Prawda była taka, że New Heaven łatwo było zaginąć bez śladów, a powód zniknięcia mogłoby być wiele… a z nich niejeden był przerażający.
A miasto, tak jak zatrzymywani przez Klausa przechodnie, było obojętne na zagubione duszyczki. Niemniej co innego młodemu magowi pozostało, jeśli nie próbowanie. A nuż się uda, jeśli nie dziś to… jutro?


Wysłanniczka od Skierki była punktualnie. Klaus… nie znał tej dziewczyny. Szczupłej i niskiej o twarzy zakrytej goglami i kurtyną czarnych włosów, nieuzbrojonej. Nie była też gadatliwa. Rzekła, że Klaus ma się zbierać bo zaraz idą. I tyle. Ruszyli. Wkrótce dotarli do dużego powozu na którego zydlu siedziała Skierka, a za lejcami Oleg. Na pace było kilku uzbrojonych w pistolety i kordelasy oraz nabijane metalowymi guzami pałki. Byli to tragarze Skierki.
Miła i bardziej rozgadana banda niż przewodniczka Klausa, która siadła w kącie i jak twierdzili współtowarzysze podróży maga… “medytowała” - cokolwiek miało znaczyć to słowo.
Podróż była dość długa, tym bardziej że Skierka lawirował między ulicami. I co gorsza wyjeżdżali z małej Slavii na tereny Cycione co dodatkowo komplikowało sprawę.
Teoretycznie ta mafijna rodzina powinna zignorować Skierkę i jej małe machinacje. Bądź co bądź ta transakcja nie dotyczyła ich bezpośrednio. Cycione sprzedawali magiczną amunicję co prawda, ale nie hurtowo. I raczej nie wyprzedawali jej konkurencyjnym gangom. Owszem, mogliby zrobić nalot na miejsce transakcji… gdyby uznali, że opłaca im się zetrzeć Skierkę w proch. I o tym ryzyku ona wiedziała. I dlatego była ostrożna.


I nie tylko ona. Wejścia do magazynu pilnowało dwóch bardzo nerwowych najemników pod bronią. Gdy tylko Skierka podjechała bliżej już ją wyciągali. Nie było to przyjazne powitanie, ale kobieta najwyraźniej właśnie takiego się spodziewała. Zeskoczyła z zydla i podeszła do nich, zaczynając rozmowę. Ta nie przebiegała gładko… i sytuacja wydawała się na skraju wybuchu. Najwyraźniej Skierka się spóźniła lawirując tak między uliczkami.
Ona jednak nie wydawała się tym przejmować spokojnie tłumacząc sytuację i odgryzając się uwagami na temat ich przesadzonych wymagań.
Tymczasem u wrót magazynu do którego mieli wjechać, pojawiła się bladolica para ubrana na czarno i coś w nich było… nie tak. Trudno jednak było Klausowi stwierdzić co z tak dużej odległości.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline