post zbiorowy Xavras potarł nos w zamyśleniu. I począł rozglądać się uważnie. Przeszedł kilka kroków w bok i odezwał się nie patrząc na resztę:
- Chyba lewo?
- Też mi się bardziej podoba. Ktoś mądry kiedyś powiedział, żeby w razie braku innych opcji iść za nosem, ale poczekaj chwilę. - Zack przyglądał się mapie przekręcając ją na wszystkie strony. Im dłużej się przyglądał tym bardziej rozwidlenia na niej nie było. Spojrzał przed siebie. Znów na mapę.
- Zack… wcześniej wspomniałeś że musimy się wydostać poza zasięg psioników. Co miałeś na myśli? - Xavras pytał beznamiętnym głosem lustrując otoczenie.
-Dowódco, którędy? - zapytał Maruda, sprawnie nabijając skręta. Oczy jednak miał utkwione w Ceres.
- Wesołą gromadkę z Miasta Feniksa, kogo innego? Wybryki natury czytają w myślach. Mogłyby nas jakoś, nie wiem, wypatrzyć? Wywęszyć? Wy...myślić? - odparł Ziggi z rezygnacją chowając mapę. Podążył wzrokiem za Rosjaninem. Chryste, naprawdę to robili? - Nic tu się nie zgadza z mapą, Pani Generał, tu powinno być prosto jak w mordę strzelił. Rekomenduję lewo, bo mniej śmierdzi, najgorszą opcją wydaje mi się powrót.
Dziewczynka wyraźnie speszyła się i cofnęła w stronę Jess, jakby u niej szukając wsparcia.
Strien pykał skręta w zamyśleniu. Jak to do licha ciężkiego możliwe, żeby mapy były nieaktualne?! Przecież tego nikt po wojnie nie przebudowywał… - Jobana Twoju… - dodał, mieląc kolejne przekleństwa w ustach. - Jesteśmy za blisko, mi również pójście w lewo wydaje się lepszym pomysłem. Na pewno lepszym, niż tkwienie tutaj i czekanie. - Dodał beznamiętnym głosem, odwracając wzrok od Ceres i kierując go w tunel za nimi. Czyżby?
- Zwiad może być nieco zbyt ryzykowny, prawda? - Jess położyła dłoń na ramieniu małej spoglądając to na jeden to na drugi tunel. - jakim kierunku mamy się kierować? Jakiś kompas na pokładzie?
- Mogę iść - wzruszył ramionami. - Jak daleko?
- Liczymy do dwudziestu i sprawdzamy czy tunel zakręca, idzie góra dół. Tylko niech ktoś pójdzie z tobą. - Wright rozejrzała się po pozostałych.
- Yebat’s Etim, nie zostawiajcie dowódcy samej… - Powiedział, przypatrując się Wright.- Biorę dół, liczę do trzydziestu pięciu i wracam, khorosho?
- Pójdę z Tobą - rzucił Xavras.
Zakonnica przysłuchiwała się w milczeniu całemu towarzystwu już od paru dobrych chwil. Kilka razy zmarszczyła brewki… wodząc wzrokiem od jednej osoby do drugiej.
- Proszę nie bluzgać - Zwróciła się do Rosjanina spokojnym, miłym głosem. Ba, nawet się lekko uśmiechnęła. Spojrzenie jednak miała twarde.
- Dylemat stary jak świat. Iść w lewo, czy w prawo… tam pachnie przestrzenią i wolnością, tam stęchlizną - Wskazała dłonią oczywiste oczywistości, owe dwa wybory, jakie mieli. Zawracanie bowiem nie wchodziło absolutnie w grę.
- Czy jednak na pewno chcemy już wychodzić na powierzchnię? - Siostra Isabelle spojrzała prosto na Ceres - Powiesz coś aniołku?
Dziewczynka speszyła się znów, ale po chwili nieśmiało wyciągnęła rękę w kierunku, który wszyscy odrzucali - z powrotem.
__________________ Show must go on! |