Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2021, 23:14   #1
Ribaldo
Bradiaga Mamidlany
 
Ribaldo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ribaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputacjęRibaldo ma wspaniałą reputację
Oniryczne wojaże w poszukiwaniu esencji bytu - lovecraftian story


„Warszawiak”: Ty naprawdę chcesz tu zostać, Stefan?
Stefan Zabawa: A ty naprawdę chcesz odjechać?
“Baza ludzi umarłych”


I.
Ile jest odcieni szarości?
Sto, tysiąc, a może sto tysięcy. Pospolity popiel, trywialny grafit, dystyngowany srebrny. Pełne spektrum, którym można oddać wszystkie barwy i emocje. Gdy nie ma różu lub turkusu, zastąpi go niezgłębiona siwość, co z wiekiem dojrzewa. Na deficyt karmazynu i purpury, dobra jest gołębia wielorakość. A gdy potrzebujesz podkreślić nostalgię i trawiący cię żal, niezrównany będzie szlachetny antracyt.
W takiej palecie barw egzystujemy, w takiej gamie tonacji mijają nasze dni, tutaj w dolinie Wisły

Trzy lata temu zaszło słońce.
Do dnia dzisiejszego łzy płyną mi po policzkach. Żal niewysłowiony i pustka w sercu. Wśród jego spadkobierców nie ma nikogo, kto miałby tyle siły, tyle charyzmy i i odwagi by nieść żagiew rewolucji po krańce ziemi. W drugim pokoleniu same zaściankowe umysły, które pragną pełnej miski i letniej daczy.
Próżniacy, faryzeusze i zdrajcy, niegodni by dzierżyć czerwony sztandar i prowadzić lud miast i wsi.


“Mędrcy dawnych wieków, zamykali się szukać skarbów, leków, trucizn. My niewinni, młodzi czarodzieje, szukajmy ich, aby odkryć własne swe nadzieje.”
“Niewinni czarodzieje”


II.
Jazz - nasza miłość. Nasza wolność -ukochana i upragniona, za którą ginęły setki tysięcy. Dziś zanurzona w odmętach nikotynowego dymu, płynie na fali improwizacji, buja się w rytm swingowego kołysania i drżący przy ostrym, saksofonowym vibrato. W przyjacielskim kręgu żeglujemy wraz z nią od jednego jam'u do drugiego, od jednego kieliszka do następnego. Marzyciele, niewinni czarodzieje, którzy w plątaninie niewolniczych rytmów odnaleźli oazę wolności, zanurzoną w nieskończonej szarudze socrealistycznych odmętów.

Szare i smutne nasze narodziny. Ponura młodość, wyprana z kolorów i barw. I starość… jakże żałosna, przeraźliwie depresyjna, obezwładniająca. I tylko ona, gorzka i paląca, jak diabli,równie wybrana do cna z wszelkich kolorytów i niuansów, dodaje naszej egzystencji rumieńców, zdobi delikatnym laserunkiem szare dni powszednie.

Tylko jak długo można obijać się od burty do burty na tym naszym statku pijany? Jak długo można udawać, żeśmy artyści, myśliciele, wyzwoliciele? Jak długo… gdy przy każdym ruchu brzęczą nam kajdany i skrzypią nasze maski parszywe, wykrzywione w pełnym hipokryzji udawanym uśmiechu.


“Do not stand in the shadows
Do not stand in the shadows
Do not stand in the shadows
Do not stand in the shadows
Oh alone and lonely”
Billy Idol


III.
Dlaczego wszystkie urzędowe pokoje są takie ciasne i duszne? Takie pospolite, nijakie i przytłaczające. Dlaczego, gdy do nich wchodzisz, musisz się ukłonić, grzecznie przywitać i z niepewności całe twe ciało trawiącej, miętolić w dłoniach spoconych swój kapelusz.
Czy to może tylko charakterystyka przestrzeni po tej stronie żelaznej kurtyny? Może tam, za rzekami, za górami, za murami, za kratami jest inaczej? Może jest lepiej? Inaczej? Przyjemniej?

- Panie K? Panie K.! Mówię do pana! - urzędnik w popielatym garniturze niemal krzyczał.
- Tak? - zapiszczał K.
- Podpisze pan, czy nie?
- Ale teraz?
- O boże... - westchnął urzędnik - A kiedy? Przecież bez tego nie mogę wydać pozwolenia na wyjazd. Chyba pan to rozumie?
- Tak… - odparł K., ale jego głos nie zawierał w sobie ani grama pewności, ani krzty jednoznaczności.
- Świetnie. Proszę zatem podpisać - rzekł urzędnik podsuwając pod nos K. plik dokumentów - Tutaj ma pan długopis. Czytelnie na każdej stronie i będziemy mieli to z głowy.

K. drżał cały. Dygotał. Bał się i wstydził siebie samego, gdy kreślił rozchwiane parafki na kolejnych stronach dokumentu, pieczętując swój los.



Witam szanowne grono tutejszych bywalców.
Tym efemerycznym wstępem anonsuje rekrutację do sesji w klimatach.. no właśnie to trudno określić jednym słowem.
Motywem w jakiejś mierze przewodnim będzie świat Lovecrafta i to chyba najlepiej nadaje się na nagłówek, czy też belkę tematu.
To jednak nie do końca prawda, bo ze świata Lovecrafta biorę tylko pewne elementy, nastrój samotności i walki przeciwko przerażającej kosmicznej grozie. Będą też oniryczne podróże i tutaj kłania się Lynch z jego niejednoznacznymi wizjami i obrazami pełnymi symboli i ukrytych znaczeń, czy też Bruno Schulz. Będzie okultyzm i krwawy horror i tutaj na scenę wchodzi Clive Barker, Dario Argento, czy też David Cronenberg. Całość natomiast w scenerii Zimnej Wojny, ohydnego peerelu, przytłaczającej miejskiej architektury i przerażających, dzikich pustkowi. tutaj mogę wymienić nazwisko Beksińskiego, Williama Blake’a, Josepha Wrighta of Derby, czy też Caspara Davida Friedricha

To główne wątki i inspiracji i klimatyczne odnośniki. Tak dla lepszego zobrazowania z czym się to danie je i co mi chodzi po głowie..


Przechodząc zatem do szczegółów.
Będzie to opowieść o samotnym bohaterze, tak więc rzecz jasna będzie to solówka.
Gdyby, czego nie przewiduje, ale gdyby było duże zainteresowanie, albo gdybym z jakiś powodów nie mógł się zdecydować kogo wybrać do współpracy, to zostawiam sobie furtkę w postaci gry z dwoma graczami.
To jednak będzie wymagało pewnych kompromisów i z mojej i z waszej strony, pewnych wstępnych założeń i uzgodnień. Jest to oczywiście do zrobienia, ale tak jak u Lovecrafta bohaterowie to głównie samotnicy, tak też w tym przypadku bardziej naturalny jest jeden główny bohater, da się jednak wszystko tak ułożyć, żeby to obejść i prowadzić narrację z dwoma równorzędnymi bohaterami..

Będzie to wszak w głównej mierze opowieść o samotności, o zmaganiu się z rzeczywistością i nierealnością (pisząc to mam na myśli wszystko, co jest spoza naszego świata, czyli magię, sny, kosmiczne potwory i tego typu dziwadła), ale także, przynajmniej we wstępnych założeniach historia o szaleństwie. To jednak w dużej mierze będzie zależeć od decyzji i działań jakie będzie podejmował gracz wcielający się w głównego bohatera.

Kim zatem jest bohater tej opowieści?
To człowiek raczej młody, powiedzmy 20-30 letni. Tak przynajmniej sobie to wizualizuje. Jednak to gracz tworzy postać, więc jestem otwarty także na bardziej wiekowe postacie. Minimum jest jednak pełnoletni bohater. Choć mogę sobie wyobrazić duet graczy, gdzie jeden z nich gra na przykład nastolatka.
Bohater musi być też w jakiejś mierze outsiderem. Jak to sobie określicie i zdefiniujecie, to w dużej mierze zależy od was, ale jak powiedziałem na wstępie będziemy się obracać w świecie paralovecrafotowskim, więc i taki w jakiejś mierze musi być bohater. Samotnik, typ aspołeczny, artysta niezrozumiały, albo po prostu odludek, czy człowiek zagubiony we współczesnym świecie. Pojęcie outsidera jest dość szerokie, więc i wachlarz możliwości jest duży.
Kolejną cechą bohatera musi być wrażliwość i duża inteligencja. Prostaki, mięśniaki, czy cyniczni wyrachowani ludzie raczej odpadają. Mówię raczej, bo zawsze możecie mnie czymś zaskoczyć.
Dużej inteligencji raczej nie trzeba tłumaczyć. Postać nie musi być od razu profesorem, ale musi być ciekawa świata, mieć szerokie zainteresowania i nie popadając (przynajmniej na początku) w skrajne stany emocjonalne, czyli osobowość raczej chłodna i analityczna, a nie ekstatyczna i brawurowa. I znowu raczej, bo może wasza wizja będzie inna i się jakoś dogadamy.

Prolog
Wiemy, mniej więcej kim będzie bohater opowieści i o czym będzie sama opowieść. To teraz kilka słów o prologu, o tym jak to wszystko się zaczyna.
Nasz pan K. żyjący, gdzieś na uboczu świata, nie wychylający si, próbując przeżyć kolejny dzień w szarej, jak mydło Biały Jeleń, rzeczywistości peerelowskiej anno domini 1954. Rok po śmierci Stalina, Polska Ludowa świętuje dziesięciolecie istnienia. Rzeczywistość powojenna jest już dość wyraźnie zarysowana i ukształtowana. Każdy już wie w jakim państwie i świecie żyje. Nadal jednak wspomnienie wojny, a także czasów przedwojennych są silne.
Pan K. otrzymuje listy ze Stanów Zjednoczonych. Adwokat imieniem Frank Bernstein, informuje go w nim, że na mocy testamenty Stefana Pomian Krukowieckiego, otrzymuje on w spadku cały jego majątek. Aby jednak dopełnić ostatnie woli zmarłego, pan K. musi się osobiście stawić w Bostonie.
Pan K. przełamując swoją ogólną niechęć do świata, wiedziony ciekawością i chęcią poznania historii dalekiego krewnego, który zapisał mu w spadku cały majątek, pokonuje wszystkie urzędnicze przeszkody i trudności i po podpisaniu lojalki wobec swojej socjalistycznej ojczyzny, otrzymuje paszport i pozwolenie na wyjazd.
Akcja opowieści rozpoczyna się w momencie, gdy pan K. robi ostatnie przygotowania do długiej i dalekiej morskiej podróży na pokładzie polskiego transatlantyku MS “Batory”.

Dalej będzie oczywiście przeprawa przez Atlantyk, zejście na ląd w Ameryce i pierwszy kontakt z zachodnim światem, kulturą i na koniec przejęcie spadku.
Po drodze będzie zapewne kilka niepokojących snów, spotkań z pasażerami i surrealistycznych zdarzeń. Na tym kończę opis, bo przecież nie ma sensu zdradzać wszystkiego już teraz.

Myślę, że zajawka jest dość jasna i czytelna, aby wiedzieć czego można się spodziewać. Dodać mogę jeszcze tylko tyle, że sporą inspiracją do stworzenia tej opowieści opowiadanie Lovecrafta jest “Przypadek Charlesa Dextera Warda” Nie będzie to odegranie lovecraftowskiej fabuły jeden do jednego, ale pewne wątki niewątpliwie są właśnie stamtąd zaczerpnięte.

Dokąd nas zaprowadzi ta opowieść, nie jestem w stanie przewidzieć. Mam pewien rozpisany konstrukt w którym są przewidziane pewne wydarzenia i wątki, ale reakcje gracza odgrywające pana K. podejmowane przez niego decyzję, mogą sprawić, że historia obierze zupełnie inny kurs.

Mechanika
Mechanicznej części sensu stricto nie przewiduję, bo i po co. Na pewno nakreślimy sobie pewien opis bohatera, aby wiedzieć jaki zakres ma jego wiedza, umiejętności i cechy fizyczne, ale nie będzie to na pewno żonglowanie cyferkami i procentami. Zdecydowanie bardziej opis uwarunkowań i predyspozycji.
Jedyną cechą jaką będę monitorował, to poziom Poczytalności. Choć też nie wiem, czy gracz będzie miał czarno na białym napisane, ile punktów dzieli go od granicy całkowitego szaleństwa.
I tutaj też uwaga, że w przeciwieństwie do klasycznego Zewu Cthulhu, popadnięcie w obłęd nie kończy historii bohatera. Możliwa jest kontynuacja gry i opowieści, ale nie będę się w tym momencie wdawał w szczegóły na jakich zasadach będzie się to odbywało.

Oczekiwania
Na zakończenie wypada jeszcze napisać, czego oczekuje od potencjalnych chętnych.
W sumie to niewiele.
Na pewno trzeba w jakieś mierze podzielać fascynacje, a przynajmniej rozumieć inspirację, jakie wymieniłem we wstępie. Oczywiście po to, żeby się nam wizje świata nie rozjechały i nie było potem zawodu z jednej, czy drugiej strony i aby mieć jakiś język porozumienia.

Po drugie należy stworzyć bohatera na bazie ogólnych wytycznych, jakie umieściłem powyżej. Nie chodzi o jakąś szczegółową historię, ale esencję tego kim jest wasz pan K.

W tym miejscu oczywiście zaznaczę, że choć to pewnie oczywiste, że pan K. to tylko przykładowy bohater. Nazwa zaczerpnięta z Kafki jest tylko symbolem i kolejną inspiracją, co do klimatu opowieści.


I to chyba będzie tyle z mojej strony.

Gdyby pojawiły się jakieś pytania, to z chęcią odpowiem.

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić wszystkich do udziału w rekrutacji.

I pamiętajcie…
When it's cold and when it's dark, the freezing moon can obsess you?
 
__________________
I never sleep, cause sleep is the cousin of death

Ostatnio edytowane przez Ribaldo : 21-05-2021 o 21:30.
Ribaldo jest offline