Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2021, 21:32   #9
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Klaus zmrużył oczy gdy zobaczył dwójkę pod bramą. Skierował słowa do medytującej dziewczyny.
- Coś z nimi jest nie tak, nie wiem tylko co trochę za daleko. Rzuć okiem - Klaus liczył, że może dziewczyna widziała ich z bliska i wie kim są.
- Oczywiście że coś jest z nimi nie tak. Handlarze bronią są podejrzanymi typkami z definicji. I nie lubią wścibstwa.- odparła mniszka nie ruszając się z miejsca. - Więc uważaj ze swoją ciekawością.
- To nie to - pokręcił głową Klaus i dalej mrużył oczy. Nie roztrząsał tego póki co dalej. Przyjrzy im się jeszcze dokładniej jak będą bliżej. Póki co nie mógł więcej zrobić i swobodnie czekał na rozwój sytuacji.
- To nie wiem co to…- odparła mniszka wzruszając ramionami i rozejrzała się po dachach.- Jeśli jednak spodziewasz się pułapki, to cóż… nie szukaj na widoku. Ale póki co, niczego podejrzanego na dachach nie widzę.

Klaus skinął głową mniszce. Nie drążył już tematu i swobodnie czekał na rozwój sytuacji.

Kłótnia wkrótce się zakończyła i Skierka nakazała gestem ruszenie wozu dalej. Następnie sama ruszyła przodem w kierunku magazynu. Tajemnicza para cofnęła się wchodząc do środka przed Skierką. A gdy i oni wjechali do środka ich oczami ukazał się spory magazyn pełny starych skrzynek i beczek. Wypełniały one dwie trzecie objętości budynku i tworzyły coś jak mały labirynt cieni i wnęk. Tu było jeszcze kilku “miejscowych” pod bronią. I dwa duże czarne psy. I coś jeszcze ukrywającego się za rzędami skrzyń, poruszająco cicho w mroku. Coś co nawet u miejscowych wywoływało nerwowe rozglądanie… poza bladą parą oczywiście, którą to teraz broniły owe czarne psy. Ci zachowywali się spokojnie.

Skierka podeszła do nich i zaczęła rozmawiać z nimi cicho. Wyraźnie była poirytowana, ale owi “arystokraci” chyba się tego spodziewali. Odpowiadając jej uprzejmie. Trudno było nie zauważyć, że choć Skierka się uspokoiła, to ich odpowiedzi nie zadowoliły jej. Podeszła do skrzyń przygotowanych do wymiany i nakazała jednemu z miejscowych by otworzył jedną z nich, a potem kolejną. Skierka uniosła dłoń i pstryknęła palcami.
- Twoja kolej.- Orłow zerknął przez ramię na Klausa. Po czym sam zeskoczył i ruszył w kierunku swojej szefowej. Klaus również zeskoczył z wozu. Nie chciał by grupa której dziś pomagał była tu dłużej niż to konieczne. Podszedł do skrzyni po czym rzucił na siebie czar wykrycia magii. Przejrzał pociski w jednej skrzyni, starając się rzucić okiem na każdy by być pewnym ich magicznej natury. Nie poprzestał jednak na tym i wzmocnił badanie czarem identyfikacji. Losowo sprawdzając pociski w pierwszej ze skrzyń. Dokładnej inspekcji mógł się podjąć mniej więcej w przypadku piętnastu sztuk amunicji. Co dawało już pewną próbę, gdyby wszystko było w porządku chciał ponowić procedurę w przypadku kolejnej skrzyni. Rzucił też okiem na tajemniczą parę gdy przechodził od jednej skrzyni do drugiej. Chciał wiedzieć czy od nich samych lub ich przedmiotów nie bije jakaś magia. Pociski w skrzyniach były magiczne, tak jak się można było spodziewać. Gospodarze też. Z pewnością mieli przy sobie co najmniej kilka magicznych przedmiotów. Których to aury mieszały się ze sobą utrudniając pobieżne ich zlokalizowanie.

Orłow i Skierka, też z magicznym sprzętem przy i na sobie, czekali na jego werdykt.
- Magiczne każdy ze sprawdzanych. - Klaus wypowiedział ocenę.
- Fajnie. Sprawdź jeszcze tamte skrzynie, a ja otworzę resztę. - stwierdził Skierka ruszając po łom i zabierając się za otwieranie kolejnych skrzyń. A Klausowi pozostało sprawdzić kolejną partię. Klaus tak właśnie zrobił rozsądnie dzieląc móc tak by starczyło na wszystkie skrzynie.
- Proszę otwórz wszystkie które mam sprawdzić. Żeby nie tracić czasu. - po czym gorliwie wziął się za pracę.
Podczas gdy Klaus sprawdzał kolejne skrzynie przekonując się, że póki co ich zawartość była zgodna z zamówieniem, Skierka otwierała je aż… natrafiła na taką która wzbudziła jej gniew. Pochwyciła kilka fiolek z krwistoczerwoną zawartością i podeszła do dwójki bladolicych.
- Co to ma znaczyć?- zapytała wściekle.
- Ponoć sprzedajesz narkotyki… myślę że to też mogłabyś…- rzekł mężczyzna, ale Skierka weszła mu w słowo.- Sprzedaję rzadkie zioła i substancje z dalekiego wschodu. Nie prochy… to… to sobie sami sprzedawajcie.
- Odrzucasz całkiem zyskowny towar.- dodała kobieta podobnie jak jej towarzysz, niewzruszona wybuchem Skierki.
- To już moja sprawa. Nie kupię od was tego świństwa.- burknęła przywódczyni gangu.

Klaus był chciwy to była jedna z jego wad. Nie był jednak głupi by odzywać się teraz nieproszony i podpaść Skierce na gościnnych występach. Jeśli dobrze pójdzie odłączy się od grupy i dyskretnie o sprawie porozmawia z mroczna parą. Zresztą nie chciał brać na siebie dużych zobowiązań w ciemno. Dopuszczał jednak wybadanie tematu. Póki co jednak milczał. Choć wymownie przyglądał się zarówno skrzyni jak i tajemniczej parze.
- Ty… zbadaj resztę amunicji.- Skierka zwróciła się do do Klausa i wskazawszy palcem przebadane skrzynki.- Wy zaś pakujcie przebadane skrzynki na wóz. Zbieramy się stąd.
Następnie zwróciła się do mrocznej dwójki.
- Zabierzemy amunicję i zapłacimy za połowę. Bo skrzyń z nią jest tylko połowa. JAKIŚ PROBLEM z tym?
- Nie. Żaden problem. Mam nadzieję, że to nie zepsuje relacji… nasz współpracownik wielce sobie ceni interesy prowadzone z tobą i my też mamy nadzieję na kolejne transakcje.- odparł mężczyzna.
- Swoją drogą czego tu go nie ma?- zapytała Skierka podejrzliwie.
- Jakiejś infekcji dostał i gorączki. - odpowiedział kobieta, gdy podwładni zaczęli załadowywać wóz pod czujnym okiem Orłowa.
Klaus pomyślał, że gorączka mogła być z gatunku tych śmiertelnych. Był ciekawy czy Skierka była przywiązana do nieobecnego człowieka. Czarodziej nie drążył tematu ale wiedział, że przywódczyni gangu może różnie to przyjąć. Z drugiej strony liczyły się interesy a teraz mogli bezpiecznie się wycofać z połową towaru. Tripov dokładał starań przy sprawdzaniu amunicji i trzymał język za zębami. Póki co wymiana szła całkiem nieźle. Jeśli wszystko dobrze pójdzie odłączy się od grupy po zakończeniu roboty nie wracając z nimi wozem. Miał nadzieję, że Skierka nie będzie na to mocno naciskać. Rozmowa z dziwną parą niosła pewne ryzyko ale Klaus był gotów je ponieść.
Skierka wypłaciła bladej parze pieniądze i nakazała się reszcie pakować resztę amunicji na na wóz.
- Ruszamy stąd!- zadecydowała głośno i reszta posłuchała jej. Miejscowi nie planowali ich tu zatrzymać. Wyglądało na to, że wszystko pójdzie zgodnie z planem… Skierki planem. Klaus pomagał ale gdy ostatnie skrzynie ładowały się na wóz podszedł do Skierki i powiedział do niej cichym głosem.
- Szefowa ja tu na gościnnych występach. Swoje zrobiłem mogę się zwinąć i rozliczyć jutro? Mam jeszcze trochę roboty dziś, byłbym wdzięczny za możliwość urwania się na tym etapie. - Klaus był od sprawdzania amunicji. Robotę swoją wykonał więc powinien móc się zawinąć. Poprosił jednak o zgodę i zrobił to z pewną dozą szacunku. Nie było co Skierce podpadać.
- Jak chcesz… ale dalej radzisz sobie sam. Ja i moi ludzie się zwijamy stąd. - wzruszyła ramionami kobieta. - Więc sam odpowiadasz za swój zadek.
- Poradzę sobie. Dziękuję za robotę i polecam się na przyszłość. - Klaus poczekał aż ludzie Skierki się spakują i odjadą. Liczył, że rodzeństwo na tyle zaciekawi jego zostanie, że postanowią z nim porozmawiać. Gdy wóz odjechał rozejrzał się za nimi. Para pogrążona była w rozmowie, nieszczególnie zainteresowana zarówno odjeżdżającymi jak i Klausem. Do samego maga podeszli natomiast miejscowi ochroniarze, chcąc zapewne “wyprosić” z magazynu.

Klaus spojrzał na rodzeństwo i dość głośno powiedział w ich stronę:
- Skierka odmówiła. Znam kilka grup i jeśli poświęcicie mi chwilę, być może rozwiąże ten problem. - Klaus był sam i stał się łatwym celem. Nie zagrażał jednak nikomu a mógł się okazać przydatny.
- To znaczy? - spytał blady mężczyzna i oboje spojrzeli badawczo w jego kierunku. Ochrona na razie odpuściła sobie wyganianie czarodzieja z budynku.
- Im mniej osób was zna tym zapewne lepiej. Mogę pomóc w znalezieniu pośrednika na miejsce Skierki. - póki co Klaus nie deklarował czy będzie to on, banda wuja czy ktoś z zewnątrz bo za mało wiedzieć by cokolwiek deklarować. - Szukacie kogoś do dalszej odsprzedaży waszego towaru którym Skierka najwyraźniej się brzydzi. Wspomnieliście o zyskach, a pieniądze motywują wielu. Opowiedzcie o waszym produkcie i zyskach a postaram się znaleźć dyskretnie kogoś kto zajmie się dystrybucją waszego towaru. Nie obiecam nic w ciemno, bo i niewiele wiem o - wskazał głową na skrzynie - ale i nic nie ryzykujecie na tym etapie. Możecie zmarnować kilka chwil lub coś zyskać, ja zapewne też.
- Gunnar… daj mu trzy fiolki.- rzekła kobieta zwracając się do jednego z podwładnych, a mężczyzna rzekł.
- Wypowiedziałeś wiele słów mój drogi… ale nic z nich nie wynika. Przyjdź do “Nocnej Zmory” jak będziesz miał konkrety.-
- Najpierw chciałbym usłyszeć coś więcej o towarze i zyskach. Jeśli mam spróbować znaleźć na miejsce Skierki kogoś kto ma głowę na karku zapyta o konkrety. Nie zdobędę nikogo godnego uwagi jeśli wcześniej nie będę wiedział więcej. - Klaus powiedział oczywistą prawdę. Wyrwał się i ryzykował rozmową z mrocznym rodzeństwem. Jednak jeśli chce się coś sprzedawać trzeba wiedzieć jak najwięcej o produkcie i cenach.
- Dostajesz konkrety...trzy konkrety. Po co strzępić język, skoro sam możesz sprawdzić towar.- rzekł mężczyzna, gdy Gunnar wcisnął mu trzy fiolki z czerwoną cieczą w dłonie. - Każda jest warta pięćdziesiąt dolarów, ale żądamy za nie czterdziestu. Tak mili jesteśmy.*
- Chciałbym jednak wiedzieć więcej. Nie zażywam takich atrakcji ani żadnych innych. Mógłbym komuś wcisnąć tę zawartość i patrzeć na efekty mam jednak przed sobą sprzedawców. Skierka zareagowała gwałtownie zapewne nie bez powodu. Dobra umowa to taka gdzie każdy wie co zyskuje i co ryzykuje. - Klaus powiedział szczerą prawdę która nie była żadnym odkryciem - To niebezpieczny narkotyk, zapewne silnie uzależniający i ma kłopotliwe skutki uboczne inaczej Skierka by go wzięła na handel. Prosiłbym o więcej szczegółów lubię szczegóły ułatwiają pracę. Czego się tak brzydziła? - Klaus nie podejrzewał rodzeństwo o nadmierną wrażliwość. Otwarta rozmowa w brudnych interesach mogła natomiast zaoszczędzić obu stronom czasu i rozczarowań.
- Poza poczuciem siły i pewności siebie jakie wyzwala wraz z euforią Czerwona Mgiełka pozwala również widzieć w ciemności i wspinać się po ścianach jak pająk. Przez około godzinę po zażyciu. - stwierdził krótko mężczyzna. - Odraza u twojej szefowej jest dla nas niezrozumiała. Może to ten okres w miesiącu?- zakończył z drwiącym uśmieszkiem.*
Klaus kiwał głową zyskując wiedzę o pozytywnych skutkach produktu.
- Być może - Klaus uśmiechnął się do mężczyzny - Jest jednak znana z brawury i braku ostrożności a mimo to - rozejrzał się teatralnie na boki - ulotniła się bez towaru. To oznacza duże kłopoty, duże ryzyko i pewnie miażdżące skutki uboczne. Tyle wiem bez rozmowy, a mimo to zostałem. Opowiedzcie jakich kłopotów mogę się spodziewać? Ułatwi mi to rozmowy, wolę dowiedzieć się jak najwięcej teraz niż potem być przez kogoś zaskoczony. Lepiej dobiorę cele. - Klaus rozmawiał swobodnie obie strony nie znały się i chciał wybadać grunt pod nogami.
- Nie wiem o jakim to ryzyku mówisz.- odparł mężczyzna wykazując pewne oznaki irytacji.- Nie wiem nic o tobie i okolicy w której żyjesz i żadnych konkretach związanych z twoją częścią umowy. Zaczynam podejrzewać, że wbrew swoim słowom jesteś tylko pchełką bez znaczenia i wpływów. I że do nikogo ważnego dostępu nie masz. Dostałeś informacje i próbki… łaskawie pozwolę ci z nimi zrobić co zechcesz. Jeśli je stracisz, sprzedaż samemu lub zużyjesz na sobie to cóż… mogę sobie pozwolić na odrobinę rozdawnicstwa. Niemniej jeśli nie masz nic do dodania poza kolejnymi wynurzeniami to własnego głosu możesz posłuchać gadając do szklanicy w barze.
- Rozumiem dziękuję zatem za rozmowę i mam nadzieję do zobaczenia w “Nocnej Zmorze” - Klaus skinął głową nie chcąc narażać się na mniej przyjemną część rozmowy. Schował fiolki i ruszył w stronę wyjścia z magazynu. Chciał zabezpieczyć towar i solidnie się wyspać. Nikt go nie zatrzymywał, choć Klaus miał wrażenie, że jest obserwowany. Jednakże nikogo nie zauważył. Może więc mu się tylko wydawało? Może to tylko nerwy związane z całą tą sytuacją. Przejście ulicami do znanych sobie okolic przebiegło bez przeszkód. Co prawda raz czarodziej musiał lekko wydłużyć drogę mijając grupę pijanych pół-orków szukających zaczepki. Ogłaszali to krzykami pod adresem ludzi i nieludzi którzy mieli przyjemność być bliżej nich niż Klaus. Klaus dotarł w końcu w okolice kryjówki Wuja. Zszedł do znanej sobie piwnicy i tam odnalazł swoją skrytkę. Jedna z cegieł była poluzowana, za nią natomiast Klaus lata temu wyżłobił dziurę. Początkowo Klaus chował tam zapas wina. Dwie butelki z reguły swoją i Cosimy gdy byli nastolatkami lubili z siostrą poimprezować. Dorośli natomiast nie podzielali ich entuzjazmu. Stąd skrytka wtedy wydawała się szczytem geniuszu a nie straciła swojej roli mimo upływu lat. Zmieniła się tylko rodzaj kontrabandy, Klaus chował tu różne fanty pochodzące z kradzieży, o ile były wystarczająco małe. Cegła była za regałem ze zgniłymi od lat konfiturami. Stały tu od dziesięciu lat. Co dowodziło jak bardzo złą renomę musiało mieć miejsca za sprawą “ducha” autorstwa Dimitriego. Czerwona Mgiełka ukryta za czerwoną cegłą. Czarodziej następnie ruszył do domu. Miał zamiar się solidnie wyspać. Następnego dnia wstać koło południa, dobrze zjeść i ruszyć odebrać od Skierki wynagrodzenie.
 
Icarius jest offline