Siedzibą Skierki było Przedsiębiorstwo Transportowe “Wicherek”. Całkowicie legalny interes należący do Miły jej siostry. Miła, bardziej delikatna i uprzejma, zajmowała się papierkową robotą związaną z przedsiębiorstwem i zarządzaniem. Skierka zaś… korzystała z biur dla swojej wygody. Nie łączyły nielegalnego i legalnego interesu ze sobą. Była to nauczka z wpadki która kosztowała Miłę kilka miesięcy w więzieniu i kilka traum jakich w nim nabyła.
Obecnie Skierka i Miła działały oddzielnie, acz nadal z tego samego lokum. Budynek trzypiętrowy otoczony był murem i miał dużą bramę przez którą wjeżdżały i wyjeżdżały wozy. Oprócz oficjalnej ochrony miał jeszcze nieoficjalne czujki gangu Skierki.
Także i w okolicznych uliczkach przywódczyni gangu miała swoje oczy. Klaus miał więc małe szanse na dotarcie tam niezauważony. Nie miał zresztą powodów by się ukrywać, wszak szedł po zapłatę. A z tego co wiedział o Skierce, ta wywiązywała się ze swoich zobowiązań.
Okolica była spokojna i niemal sielankowa. Skierka dbała o to by panował porządek w jej ogródku. Wolne elektrony którym zamarzyła się kariera rozbójnika otrzymywały lekcję za pomocą obicia grzbietu. “ Trzymać się od terytorium Skierki, jeśli chcecie rozrabiać”. Prosta lekcja i łatwa do przeprowadzenia odkąd dzięki współpracy z Triadami Skierka zyskała na znaczeniu, potędze i bogactwie. Bowiem stać ją było na licznych podwładnych. Coś czego Dimitri mógł jej tylko zazdrościć. No cóż… Klaus tu czasem bywał. Trzy gangi które stołowały się w “Złotym Żmiju” nie konkurowały między sobą. Wystarczyło się więc grzecznie zachowywać na obcym terenie, by swobodnie sobie łazić. Grzecznie zachowywać i nie wtrącać nosa w interesy innego gangu.
Klaus więc wiedział czego się spodziewać, a jednak został zaskoczony. Bo coś się zmieniło.
Było więcej ludzi przy bramie do przedsiębiorstwa. Więcej obcych ludzi.
Skośnookich rewolwerowców w skórzniach. Dołączyli oni do miejscowej ekipy i rozglądali się bacznie i podejrzliwie. W powietrzu czuć było jakąś nerwowość.
Klaus został więc powitany lufami obrzynów i podejrzliwością. Na szczęście obcy skośnoocy nie strzelili, a miejscowi podwładni Skierki rozpoznali maga. Jeden z nich podszedł do niego i spytał wprost.
- Z jakiego powodu pchasz się tutaj? Firma jest zamknięta dziś, przechodzi… eeee… jak to było? A tak. Remament.