Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2021, 21:04   #1
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
[Pathfinder - Forgotten Realms] "The Gate" (+21)

"Wszystkie postacie w tej sesji mają 18 lat
lub więcej, nawet jeśli stwierdzono inaczej. Sesja
ta nie odzwierciedla pragnień ani marzeń MG,
i nie powinna być przez nikogo traktowana
poważnie, a najlepiej... w ogóle nie czytana :P"






Zachodnie Ziemie Centralne
Miasto Scornubel


Karczma/Tawerna “Kieł węża”
Wieczór


Przybytek był całkiem, całkiem… posiadał aż dwa piętra, pełne izb dla gości, na parterze były dwie duże sale, bar, kuchnia, stajnie też mieściły ze dwa tuziny rumaków. Piwo nie było rozwodnione, jadło całkiem smaczne, a ceny(jak dla awanturników) zwyczajowe. Nic więc dziwnego, iż przesiadywało tu wielu śmiałków, a w lecie, to przybytek wprost pękał w szwach, i trudno było dostać choćby najmniejszy pokoik.

A do tego wszystkiego, cztery ładne kelnereczki, obsługujące gości… ale lepiej trzymaj łapy przy sobie, dziewczyny umieją dokopać niejednemu, bez niczyjej pomocy! Był i barman(mąż właścicielki), kucharz, było kilku męskich pomagierów, chłopców stajennych...

Nazwa z kolei, może i troszkę złowieszcza, nijak się miała do panującej tu, miłej atmosfery, a wywodziła się od samej byłej wojowniczki, właścicielki tego miejsca Laurette, która ma małego bzika na punkcie węży, toteż ponad kontuarem baru, wisiała jako trofeum, zasuszona magicznie Naga.


A do tego, wieczorową porą, serwowano i dla odważnych(pijesz na własne ryzyko!) wódkę z odrobiną wężowego jadu. Efekty negatywne? Sraczka i śmiech całej sali. Efekty pozytywne? Poklepywanie po ramieniu, i słowa “jesteś twardziel”.


***


Towarzystwo zwyczajowo zbijało bąki, i korzystało - w szerokim tego pojęciu - z uroków życia, będąc od paru dni powoli, choć stanowczo, prześladowane kolejną wizją ujrzenia dna sakiewki. Ostatnio zarobione fundusze nie były znowu taką górą złota, a przyzwyczajeni już do czegoś więcej, niż życie byle chłystka, często wydawali szybciej, niż zarabiali. Czym jest bowiem 700 złociszy na głowę, czasem i na jeden porządny, cholerny eliksir nie starczy.

I w sumie tak się poznali. Przez zarobek. Wynajęci przez burmistrza Scornubel, a właściwie panią burmistrz, Lady Rhessajan Ambermantle, bardzo doświadczoną Bardkę “na spoczynku”, która kiedyś całkiem jak oni, uganiała się za złotem i chwałą.


Oczyścić zachodnią część Rozciągniętego Lasu z panoszących się tam Gnolli, zebrać dla siebie, co tam znajdą, i skasować nagrodę za zadanie. No i tak zrobili. Dwa dni w terenie, jeden nocleg, i gotowe, wrogowie wybici do nogi, z towarzyszącymi im Hienami, i ich zmutowanymi kuzynami. 700 złociszy w sakwie każdego, “złom” po Gnollach sprzedany…

I nagle znów zaproszono ich do ratusza.

Lady Ambermantle wyjaśniła, iż jej informatorzy donieśli o fakcie, iż Antyczna Czerwona Smoczyca Shorliail, mająca swoje leże w Górach Zachodzącego Słońca, któregoś dnia zniknęła, i należałoby to sprawdzić. Pewną informacją jest, iż Smoczycy nikt nie widział już od paru dni, jednak co mogłoby znajdować się w jej byłym(?) leżu, tego JESZCZE nie wiedział nikt. Góra skarbów, klejnotów, przedmiotów, a może pustki? Smoki jednak nie opuszczają swojego leża na dłużej niż dzień… cała sprawa była nieco podejrzana.

- “Pojedziecie, sprawdzicie. Co znajdziecie wasze, a jak nic nie znajdziecie… no cóż, jakoś wam to wynagrodzę. I z pewnością zarobicie lepiej niż ostatnio” - Brzmiały w głowach całego towarzystwa usłyszane dwie godziny temu słowa Lady.

A co bardziej łebski, poza wizją góry skarbów ze smoczego leża, i poza obawą, iż Smoczyca może wrócić(nah, nie wróci... Co za smok od tak zostawia swoje skarby?!), zrozumieli również pewne kluczowe słowa pani burmistrz: “jakoś wam to wynagrodzę”. To mogło oznaczać oprócz zapłaty za ruszenie zadka i sprawdzenie o co chodzi, i przysługę, jakąkolwiek ona by była. Dług… osoby przy władzy. Jakkolwiek na to wszystko nie patrzeć, opłacało się?

Towarzystwo siedziało więc wspólnie przy długim stole, popijając to i owo, i studiując mapę okolic. Najpierw szlakiem przez Rozciągnięty Las, następnie mieścina Hluthvar, a później już same góry. To by były tak ze 3 dni jazdy konnej, a następnie już sama wspinaczka, co by zajęło kolejny dzień lub dwa. Aż tak źle to chyba nie wyglądało...








***

Komentarze za chwilę.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 05-06-2021 o 15:08.
Buka jest offline