Amara siedziała spokojnie, popijając ośle mleko. Nigdy nie wyrobiła sobie smaku dla piwa czy wina, ale woda wydawała się trochę zbyt nudna na świętowanie. Drużyna się świetnie spisała w walce z gnollami, Razem z Endymionem (ciekawe imię dla orka) oraz Kargarem trzymała front, pozwalając mistykom rzucać zaklęcia. To jest dopóki, krasnolud nie zmienił się w niedźwiedzia. Sztuczka ciekawa i wymusiła ucieczkę na kilku hienowatych. Blada kobieta robiła to do czego trenowała całe życie, dokładnie wymierzonymi ciosami kończyła życia szkaradztw, walka się jednak przedłużała, a to nie sprzyjało usposobieniu Amary. W końcu krew jej matki dała o sobie znać i zamiast od razu zabijać bestie, okaleczała je, Łamała kończyny, wyginała pyski, wykorzystywała martwych oponentów jako broń przeciwko ich pobratymcom. Kiedy w końcu złapała się, że zaczęła drapać swego oponenta pazurami, chwyciła go, aby mieć chwilę na koncentrację. Powtarzała sobie w głowie mantry wyuczone przez mistrzów, aby uspokoić emocje i skoncentrować się na misji. Po chwili wróciła do pracy, znowu w pełni skontrowana na szybkim zakończeniu bitwy. Odgoniła myśli i ponownie napiła się mleka i spojrzała na swych towarzyszy. Podejrzewała, że Diedre i Endymion mogliby się podzielić nie jedną opowieścią kończącą się na tłumie z pochodniami i widłami. Los nie dał im łatwego życia, zastanawiała się jaki byłby jej, gdyby nie skończyła w klasztorze. O ile nie wygląda tak inaczej od przeciętnego człowieka, jej natura mogłaby jednak dać o sobie znać wcześniej i w o wiele gorszy sposób. Zwróciła swoje różnokolorowe oczy na krasnoluda kiedy ten zamówił nowy napój. - Uważaj, przykro będzie odwołać wyprawę, bo ty przykleisz się do wychodka. - spojrzała na pozostałych - Może ruszyła na gody i wróci z kompanem? - podjęła temat zaginionej smoczycy - Albo znalazła lepsze miejsce, aby zrobić swoje legowisko.- zastanowiła się ponownie, zerknęła na Bharriga - Zniknięcie takiego drapieżnika, pewnie wyciągnie z chowania nie jeden mroczny pomiot. Jesteś pewny, że chcesz udać się sam? Zastanawiała się czy dobrze robi. Jej matka gdzieś tam jest i pewnie na nią poluje. Nie chciałaby być powodem, aby komuś się coś stało. Dlatego przecież opuściła klasztor. Są jednak zaradni...
__________________ Mother always said: Don't lose! |