Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2021, 23:19   #7
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Kargar nie przyciągał może przebywając w karczmie tyle uwagi co ork, nie mówiąc już o diabelstwie, ale pośród zwykłych mieszczan na pewno się wyróżniał - muskularny, zwalisty wojownik o ogolonej i wytatuowanej głowie i brodzie nadającym jego obliczu srogi wyraz. Z jego ruchów przebijała pewność siebie i przyczajona agresja. Większość obywateli Scornubel wydawała się czuć niekomfortowo pod intensywnym spojrzeniem wojownika. Odziany w dobrze wykonaną ciężką zbroję kompozytową, nie rozstawał się właściwie z dwuręcznym mieczem o ciemnym ostrzu i zdobionej srebrem rękojeści, od którego osoby wrażliwe na magię mogły wyczuć mistyczną, niepokojącą aurę.

Po dołączeniu do drużyny zachowywał się w sposób profesjonalny. Można było w nim poznać doświadczonego weterana, któremu nie przeszkadzała różnorodność ich grupy. Trzymał jednak dystans, niechętnie opowiadając o swojej przeszłości poza ogólnikami i o tym co stało się z jego poprzednimi towarzyszami, choć dało się wyczuć że nie jest to przyjemna historia.

W walce z gnollami ciosy dwuręcznego miecza Kargara powalały kolejnych wrogów w strumieniach posoki, a brutalny styl walki zdawał się wywoływać niepokój nawet w tak dzikich stworzeniach, sprawiając że cześć rzuciła się do ucieczki zamiast walczyć do śmierci.

************************************************** *****

Oczy Kargara zaświeciły się, kiedy burmistrz opowiedziała im o zaginięciu starej smoczycy Shorliail i wielkich skarbach które mogły pozostać w jej leżu. Pokręcił głową w zadumie, przyglądając się swoim nowym towarzyszom broni. Podczas pierwszej wspólnej misji zdobyli sobie jego szacunek, pomimo dziwnej zbieraniny jaką stanowili. Diabelstwo mu nie przeszkadzało, podczas swojej dawnej współpracy z Zhentarimami miał już z nimi do czynienia, a widział co potrafi jej magia. Druid zmieniający się w niedźwiedzia oraz mniszka dzielnie stawali w walce z gnollami, ich brutalność w walce wręcz robiła wrażenie. Największą zagadką był dla niego ten ork paladyn, nigdy nie widział kogoś takiego. Kiedy kilku lokalnych kretynów zaczepiło Emdymiona, gotów był ruszyć mu z pomocą, ten jednak ku jego zaskoczeniu zdołał wejść z nimi w komitywę i nawet zaczął im udzielać.... porad rodzinnych? Naprawdę dziwny jegomość, choć w walce dobrze było mieć kogoś takiego u boku, zwłaszcza że nieźle znał się też na taktyce.

Tak, jeśli miał dalej działać jako najemnik, ta drużyna dobrze rokowała, byli silni. Nie powiedział im jednak o śmierci swoich poprzednich towarzyszy, o którą się obwiniał....gdyby tylko wycofali się wcześniej i porzucili łupy mogło nie dojść do katastrofy, jego chciwość jednak zwyciężyła. Chciał wierzyć że mógł się zmienić, nawet pod wpływem spotkania z pewnym kapłanem Tempusa zmienił wiarę i zaczął wyznawać Władcę Bitew zamiast Czarnej Dłoni.

Przyjął więc propozycję burmistrz wraz z pozostałymi.

************************************************** ******

- Masz rację że powinniśmy być ostrożni - odparł Gabrielowi podczas narady, po tym jak w milczeniu wypił piwo.

- Ta sprawa mi śmierdzi jak łajno Ankhega. Stara smoczyca która zostawia skarb bez opieki? Walczyłem wcześniej ze smokiem, który chyba wcale nie był taki stary i skumał się z Kultem Smoka.... nie skończyło się to dobrze. W ogóle ciekawe co ta burmistrz tak się przejmuje zniknięciem smoka że aż nas wynajęła. Dobrze byłoby dowiedzieć się więcej o tej gadzinie, ludzie muszą coś wiedzieć, nie?

- A i poprośmy burmistrz o konie, nie będziemy pieszo jak jakieś kmiotki tam podróżować.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 03-06-2021 o 11:09.
Lord Melkor jest offline