Wolf popatrzył obojętnie na całą tą scenę. Nie robiło to już na nim wrażenia. Wolfgang też czasami „bawił się” z pijawkami w taki sposób. Ale kobiety nie wypada a przynajmniej nie w takiej przewadze liczebnej. To już niehonorowe bo gdzie element rywalizacji gdy przeciwnikiem jest bezbronna paniusia?
Przysłuchiwał się wymianie zdań w milczeniu. Po co się w to mieszać bez konieczności. Jego uwagę zwróciła odwaga towarzyszki elfa. On jednak nazwałby to głupotą. Potem patrzył tylko chłodno jak elf którego nie zna ścina linę, kobieta łapie oddech a reszta rzuca się na siebie z mieczem. „No! Nareszcie coś się dzieje!” –myślał. Podszedł szybko do duszącej się kobiety i cichaczem ją odciągnął do tyłu. Wystarczy tych ran – w końcu ona nie jest nieśmiertelna. Potem strzelił z kuszy do najbliższego z obwiesiów który walczył z Ottem. Uśmiechnął się perfidnie gdy bełt trafił w cel. Natychmiast po tym wyciągnął miecz i rzucił się w wir walki, w stronę najbliższego obwiesia z hołoty zwanej szlachtą. Adrenalina mu buzowała. Ach jak on kochał to uczucie! Zaraza te skurwysyny zapłacą za swoje uczynki. Kobiety się bije tylko w ostateczności jak mawiał Albert. Rzucił okiem na resztę. Mag robił swoje, elf dostał, jego towarzyszka krzyczała a Otto bił się jak na wojaka przystało. Ach cóż za kompania…
__________________ Logic will get you from A to B. Imagination will take you everywhere - Albert Einstein Problemy z komputerem i Internetem – przepraszam wszystkich. Wkrótce się odezwę.
Ostatnio edytowane przez Yoda : 29-08-2007 o 23:58.
|