Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2021, 16:46   #10
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Edge przez cały czas milczał. Zamiast strzępić jęzorem wolał przyjrzeć się swoim nowym towarzyszom i coś z nich wyczytać. W tej robocie człowiek nie mógł być pewien czy zaraz ktoś mu nie wepchnie wibronoża pod żebra. Allcax kilka takich pchnięć przeżył, o czym świadczyły blizny na jego plecach, a parę razy nawet był tym pchającym. Taka profesja.

Od razu przypadł mu do serca droid. Może to z sentymentu za dawnymi czasami, a może dlatego, że w sumie lubił wygadane osoby. Z takim zawsze było się z czego pośmiać, a w ostateczności można było się pośmiać z niego samego. To co Edge'a niepokoiło w Emreiu, jak i w każdym uzbrojonym po przysłowiowe zęby droidzie, to czynnik ludzki. Droid był na tyle niebezpieczny, na tyle zabójczy, na ile pozwolił mu na to jego twórca. W Emreiu niepokoił fakt, że Allcax nie wiedział kto zbudował i zaprogramował nietypowego blaszaka.

Inaczej podchodził do niebieskowłosej Lyn. Nie robiła wrażenia groźnego wojownika, choć zapewne potrafiła co nieco w tej dziedzinie, skoro trudniła się tym czym się trudniła. W każdym razie wyglądała na kogoś o zupełnie innych specjalizacjach i tak też się przedstawiła. "Technik szerokich zainteresowań" odpowiadał pierwszemu wrażeniu, jakie zrobiła na Edge'u. Zastanawiał się jedynie czy była jedną z tych kobiet, które dla zyskania przewagi, potrafiły jako atutu używać własnego ciała. Z pewnością miała ku temu warunki, a Allcax spotkał już sporo takich łowczyń na swojej drodze. Nie martwiło go zupełnie, że jest jedynym mężczyzną w zespole. No cóż, może miał swoje lata, ale wciąż był tylko facetem...

Podobnych myśli, może z odrobinę mniejszą intensywnością, nie ustrzegł się w przypadku pozostałych pań, zwłaszcza Lydy, która zrobiła na nim wrażenie lekkomyślnej. Trochę się obawiał, że głównym elementem jej planów może być improwizacja i niepokoił go fakt, że to właśnie ona ma nimi dowodzić. Ale to nie była armia, nikt nie był dowódcą na zawsze. Jeśli podwładnym nie spodoba się sposób dowodzenia... Zawsze można znaleźć nowego lidera.

Tiamath wyglądała natomiast na utalentowaną wojowniczkę. Pole bitwy zdecydowanie nie było jej obce. To w pewnym sensie łączyło ją z Edgem, choć ten ostatni wątpił, by były to bitwy podobne do tych, które on sam stoczył. W jakiś dziwny sposób budziła w nim respekt do swojej osoby. Allcax nie potrafił tego wytłumaczyć, ale dostrzegał w niej coś, co niegdyś uświadczał jedynie u nielicznych oficerów, prawdziwych liderów. Ale może to było tylko wrażenie?

Khalido zaś wypadł zdecydowanie źle. Nie zostało w nim wiele z dawnego żołnierza. Jakieś pojedyncze przyzwyczajenia, odruchy, to wszystko. Ale cóż, taka to była profesja. Gdyby Edge mógł w lustrze zobaczyć siebie sprzed trzydziestu lat, pewnie też nie dojrzałby zbyt wielu podobieństw.

Do dyskusji o wypłacie się nie włączył. Był aż tak małomówny, cecha bardzo nietypowa u łowcy. Stanął jednak obok towarzyszy, wyprostowany, ze skrzyżowanymi rękoma na piersi, na znak że w pełni ich popiera. Tak, pomysł równej nagrody dla każdego bardzo mu pasował i to z kilku powodów.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline