Bellis perennis | Alexa Hatch nie najlepiej czuła się w rozgrzanym wnętrzu vana, choć musiała przyznać, że to było najrozsądniejsze rozwiązanie, by dotrzeć na miejsce. Tęskniła za swoim trójkołowym Harleyem Davidsonem – najnowszym nabytkiem, którym dopiero zaczynała się cieszyć, a który wynajęty kierowca miał doprowadzić z warsztatu za parę dni. Mimo to radowała ją wspólna podróż i perspektywa nowego życia u boku przyjaciół. Kto by pomyślał, że nie tak dawne spotkanie z rodziną Price`ów w ZOO w Denver, zaowocuje tak radykalnymi zmianami w życiu ich wszystkich? Ale była przekonana, że było to najlepsze, co mogło ją w tej sytuacji spotkać. Po śmierci rodziców nic ją w Denver już nie trzymało. Nawet rozwód miała już dawno za sobą. Czas było pójść naprzód, a życzliwi i otwarci Price`owie po prostu jej to uświadomili.
Propozycja wspólnego zamieszkania w starym domu nad jeziorem początkowo ją spłoszyła. Nie chciała być dla nikogo ciężarem. Po szczerej rozmowie, w której obie strony opowiedziały o sobie na tyle szczerze na ile trzeba, by każdy zachował swój kawałek prywatności, Alexa podjęła decyzję. Postawiła też warunek, że będzie płacić Price`om czynsz i partycypować w kosztach remontów.
Nie znaczy to jednak, że przyznała się do terapii psychologicznej, korzystania z uroków marihuany oraz drobnych, acz niewytłumaczalnych incydentów, które przydarzały jej się po śmierci rodziców. Terapeutka składała je na karb jej nadwrażliwości i skłonności do depresji, ona jednak czuła, że kryje się za tym jakiś pierwiastek transcendentalny, a nie chciała być uważana za wariatkę.
Nie określiła by siebie jako osoby religijnej w zwykłym tego słowa znaczeniu. Już dawno odrzuciła katolickie wychowanie, które jej rodzice, Maura i Chris Hatchowie – Polak i Irlandka - usiłowali wpoić jej za młodu. Ciekawość wobec innych kultów i związanych z nimi artefaktów, które chętnie zbierała, wyniosła po części właśnie z owego barwnego imigranckiego środowiska oraz ze studiów humanistycznych na University of Colorado. Tam też połknęła bakcyla malarstwa i rękodzielnictwa. Ale jedyne co było w jej pojęciu najbliższe wiary, to szacunek dla niedefiniowalnej Istoty Najwyższej i powiązanego z nią, nieznanego bliżej świata duchowego. Bliska jej też była idea reinkarnacji, jednak o tym też zazwyczaj nie wspomniała, bo zwykle wywoływało to docinki i kpiny.
Alexa dostrzegła wyraz twarzy z jakim Ethan przez moment patrzył na swoje odbicie we wstecznym lusterku. Ona nie miała złudzeń, co do swojego wyglądu. Rude, krótkie włosy, jasna cera z wystającymi kośćmi policzkowymi i ledwo widocznymi piegami. Do tego szczupła sylwetka i „kurze łapki” w kącikach oczu, sprawiające że wyglądała starzej niż te 38 lat wpisane w jej prawo jazdy. Poprawiła słomkowy kapelusz leżący na kolanach, niezbyt uważnie słuchając pochwalnych peanów na cześć Minnesoty, płynących z odtwarzacza. Z lekkim niepokojem myślała o zimowych miesiącach, kiedy to przyjdzie jej się rozstać z ulubionymi, kolorowymi strojami w hipisowskim stylu. Motocykl też pewnie nie na wiele jej się wtedy przyda.
„Trzeba będzie pomyśleć o samochodzie terenowym,” – przemknęło jej przez głowę, ale odsunęła tę myśl na później. W końcu było takie piękne lato.
W tym momencie dotarło do niej pytanie Ethana. Uśmiechnęła się, by podtrzymać dobrą atmosferę.
- A co inaczej robilibyśmy wszyscy w tej puszce, co? – rzuciła żartobliwie. – Co do jeziora zaś, to przed kąpielą wolałabym popytać. Może mieszka w nim jakaś miejscowa Nessie?
__________________ Życie to ciągłe czekanie: na dorosłość, na miłość, na autobus, na ulubiony serial, na szczęście, na wakacje, na przyjaciela... aż w końcu na śmierć.
Ostatnio edytowane przez Tildan : 18-06-2021 o 19:46.
|