20-06-2021, 16:39
|
#139 |
|
Zostawiliście za sobą komnatę rytualną, ruszając szybko w stronę grobowca Durstów. Orion przyciskał do piersi zawinięte w koc ciałko małego Waltera, jakby w ten sposób chciał jakoś wynagrodzić mu to, co przeszedł. Dla martwego dziecka nie miało to już żadnego znaczenia. A może gdzieś tam jednak miało? Na pewno dobrym pomysłem było pozostawienie go w rodzinnym grobowcu w otoczeniu rodziców i rodzeństwa.
Na wyższym poziomie piwnicy nie spotkało was już nic złego. Jakby śmierć demona sprawiła, że wszystko, co złe a wciąż kryjące się w mrokach korytarzy zniknęło na zawsze. Nie niepokojeni dotarliście do grobowca Durstów i złożyliście małe ciało do przygotowanego dla Waltera sarkofagu. Pomodliliście się krótko za jego duszę i ruszyliście w drogę na górę, zostawiając za sobą piwniczny labirynt.
Górne piętra domostwa wyglądały tak samo, jak wcześniej, jednak gdy zeszliście na parter zauważyliście zmianę. Pięknie wykonane podłogi zmurszały, a z dziurawych ścian poodchodziły tapety. W powietrzu unosił się zapach starości i gnijącego drewna. Pokoje, wcześniej urządzone ze smakiem i polotem teraz były zupełnie puste a w niektórych z nich leżały resztki zniszczonych mebli. Dom, wraz ze śmiercią demona zrzucił ostatecznie swoją zasłonę, ukazując się w pełnej, paskudnej okazałości.
Nie mieliście już tutaj nic do zrobienia. Przynajmniej nie wewnątrz. Kaladin nacisnął klamkę głównych drzwi i uśmiechnął się lekko, gdy te otworzyły się na oścież. Wyszliście z zaduchu wprost na przyjemnie rześkie, nocne powietrze. Mgła wciąż oplatała wszystko wokół, gdy wciskaliście w butelki z olejem kawałki materiału a potem je podpaliliście. Obrzuciliście nimi budynek, a drewniana, stara konstrukcja domu zajęła się w mgnieniu oka.
Z satysfakcją patrzyliście na płonący Dom Śmierci, do momentu aż gęsta mgła z powrotem was otuliła, rozmazując wszelkie kontury i zabierając w bezkresną biel. Gdzie? To miało się dopiero okazać.
|
| |