Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2021, 12:12   #7
Delimbre
 
Reputacja: 1 Delimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputacjęDelimbre ma wspaniałą reputację
Wiadomym nie od dziś jest, że życie zatacza kręgi, a historia lubi się powtarzać. Tak było i tym razem, gdy Ethan Price wraz z rodziną zdecydował, że pora uwolnić się od tłocznego i głośnego Chicago, by wrócić na dziewicze ziemie Minnesoty.
Starsza kobieta nie mogła powstrzymać radości, gdy usłyszała te wieści od swojego zięcia. Sama uwielbiała przyrodę, a przeprowadziła się lata temu w okolice wielkiego miasta tylko po to, by być blisko ukochanych wnuków i w razie potrzeby móc zapewnić im opiekę. Im dzieci jednak były starsze tym rzadziej ją odwiedzały, bo były na tyle dorosłe, że mogły zostawać już w domu same, lub spędzały czas w towarzystwie swoich rówieśników. Z radością wspominała czasy, gdy maluchy ledwie chodziły, a ich rodzice przyprowadzali je, gdy sami musieli zostać w pracy po godzinach, lub wybierali się na kolację. W końcu teraz, gdy będą mieszkali razem, miała nadzieję spędzać więcej czasu z młodzieżą, jak i nadrobić relacje z własną córką i zięciem. Bo rodzina to najważniejsza wartość i Mitena zdawała sobie z tego doskonale sprawę.

Początkowo chciała wyjechać kilka dni wcześniej, by uprzątnąć nieco ich nowy dom, przygotować wszystko na ich przybycie, by nie musieli zajmować się tym po dojechaniu, a jedynie spokojnie poznać nowe otoczenie. Wyobrażała sobie także, jak reszta rodziny przyjeżdżała, a ona na powitanie serwowała im ciepły obiad, racząc od razu słodkim zapachem pieczonego ciasta.
Niestety, ze względu na jej wiek, nie pozwolono jej podróżować samej, zapewne w obawie, że się zgubi lub zasłabnie, w te gorące dni, sama na lotnisku. Pomimo tych obaw zapewne i tak sama by się wybrała, jednak nie znała dokładnego adresu tego nowego domu, a że nie była już tak rześka jak kilka lat temu, nie mogła pozwolić sobie na błądzenie po okolicy i pytanie przypadkowych ludzi o rzekomą posiadłość z nowymi właścicielami.
Dodatkową przeszkodą, która uniemożliwiła jej taką wyprawę był także kłujący ból w kolanie, choć ona raczej nazywała go lekką niedogodnością.

W samochodzie było duszno i gorąco, logiczne, biorąc pod uwagę temperaturę na zewnątrz jak i nagromadzenie ludzi wewnątrz. Nie dziwne więc, że Mitena często sięgała po wodę w szklanej butelce, a gdy z niej piła, rozlegało się ciche dzwonienie różowych kryształów górskich, zatopionych w cieczy, jednak monolog z radia skutecznie zagłuszał ten dźwięk.
Nie wdawała się raczej w dyskusje, zajęta myślami, a raczej planami zagospodarowania nowego ogródka. Z pewnością roślinność będzie zajmowała dużą część terenu, a ona miała nadzieję posadzić całe mnóstwo kolorowych kwiatów i ziół leczniczych w specyficznej konfiguracji. Wymagało to nieco architektonicznych zdolności, ale nie mogła przecież pozwolić, by rośliny przebywały w nieszczęśliwym towarzystwie. Każdy z kwiatów i ziół potrzebował otoczenia jakie będzie akceptował i lubił, a nie gryzł się i dominował o zasoby wody i promienie słońca.
Niestety nie mogła zabrać ze sobą sadzonek, więc przy najbliższej okazji będzie musiała znaleźć sklep ogrodniczy, lub lepiej jakąś szkółkę. "A po upieczeniu aromatycznych ciasteczek spróbuję zapytać jakieś sąsiadki o szczepki ich roślin." Oczywiście miała nadzieję, że będą mieli sąsiadów, a nie jedynie posiadłość pośrodku niczego.
O finanse nie musiała się martwić, odziedziczyła niewielki majątek po swoim mężu, za zwłaszcza po sprzedaży gospodarstwa, które ten prowadził, jednak nie była rozrzutna. Mawiała, że ma akurat tyle, żeby mieć spokojną emeryturę, bez zamartwiania się o to, czy będzie miała co włożyć do garnka. Wiedziała, że w razie problemów rodzina z pewnością ją wesprze, jednak powtarzała, że wolałaby wylądować w przytułku niż być dla kogoś ciężarem.

Kątem oka obserwowała także innych pasażerów pojazdu, dalszego kuzyna, którego nie miała jeszcze okazji lepiej poznać i rzekomą przyjaciółkę rodziny, bo bidulka nie miała się gdzie podziać po jakiejś tragedii życiowej, a przynajmniej tak słyszała. Oczywiście nie miała nic przeciwko zabraniu ich, w końcu im więcej tym weselej, a im także należał się odpoczynek od wielkiego miasta i zaznanie spokoju na łonie natury.
W międzyczasie podrzucała też dyskretnie dzieciom landrynki i konspiracyjnie puszczała im oczko.

W końcu, po zdecydowanie zbyt długich godzinach jazdy, Ethan zapowiedział, że są już niedaleko i Mitena odetchnęła z ulgą, uśmiechając się lekko kącikiem ust. Była chyba równie podekscytowana jak dzieci zobaczeniem tego nowego domu wraz z ogrodem.
 
Delimbre jest offline