Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2021, 00:36   #7
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Ruch dziewczyny nie uszedł jego uwadze. Patrząc na nią w ciszy zastanawiał się co też za znak tubylcy zostawili na jej plecach. Jakiegoś rodzaju piętno? W tym momencie fascynowało go to bardziej nawet niż jej rozdwojony język. Dopiero zadane pytanie wyrwało go z tych rozmyślań.

- Życie? Hmmm...

Uśmiechnął się półgębkiem i zawiesił głos, jakby coś sobie przypominał.

- Wiele lat temu, gdy jeszcze służyłem, moim dowódcą był niejaki Hestings. Kapitan Hestings. Straszny skurwysyn, ale trzeba przyznać, że całkiem niezły strateg. Powiedział kiedyś, że mam irytującą wręcz skłonność do uchodzenia z życiem nawet wtedy, gdy posyła mój oddział w sam środek piekła. I miał w tym sporo racji... W każdym razie to dlatego właśnie Briggs mnie tu ściągnął. Nie chodzi o to, że celnie strzelam i mogę przetrzebić Szaraków, jeśli będzie trzeba - choć mogę, zapewniam cię - podkreślił nieskromnie. - Chodzi o to, że umiem wrócić z takiej wycieczki w jednym kawałku, a skoro tak, to i księcia mogę im przyprowadzić. Tego ode mnie oczekują. Moja śmierć nikomu się nie przysłuży. Zresztą... od umierania za ojczyznę jest regularne wojsko.

Przerwał na chwilę, jakby zamyślił się nad własnym ostatnim zdaniem. W jednej chwili z twarzy zniknęła mu cała wesołość. Sięgnął po kubek żeby zwilżyć usta.

- A obiecali mi... - podjął w końcu - W pewnym sensie to samo co Tobie.

Zapatrzył się gdzieś w bok, jakby zastanawiając się jak to ubrać w słowa. Albo czy w ogóle coś mówić. W końcu jednak podjął decyzję i skupił znów wzrok na Żmii.

- To... trochę skomplikowane - zaczął powoli. - Dość powiedzieć, że mam dług do spłacenia. Spory dług. Pewnie potrzebowałbym co najmniej kilku miesięcy i naprawdę dobrych zleceń, żeby zarobić na spłatę całej kwoty. Tymczasem okazało się, że Briggs dobrze zna gubernatora i jeśli załatwię dla niego tę sprawę to dług zostanie umorzony. W całości. To dobry interes. Może najlepszy w moim życiu.

Dopił resztę wody jednym haustem. Żmija sięgnęła dłonią po kubek, jakby chciała mu nalać więcej, ale powstrzymał ją.

- Dziękuję, nie trzeba. I tak muszę już iść. Mam jeszcze coś do załatwienia.

Wstał powoli i rozprostował plecy. Kobieta zrobiła to samo.

- Widzimy się rano, przed wschodem słońca. Przy kantynie? - spojrzał na nią pytająco.

Kiwnęła głową. Wydawała się zadowolona, że tym razem nie musiała się odzywać, a może w ogóle, że ma już gościa z głowy.

Che również nic już nie powiedział. Skinął dziewczynie na pożegnanie i opuścił jej skromną siedzibę by zająć się swoimi sprawami.
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline