Żaden z dwóch wyprowadzonych ciosów nie trafił w cel, sytuacja stawała się coraz bardziej napieta, a ból sie nasiliał. Krew powoli kapała na bruk... Dopiero teraz zwrócił uwagę na nieoczekiwaną pomoc, która nadbiegła. Dzięki bogom - pomyślał.
Wtedy cały teren owiał nieprzenikniony mrok, nieprzenikniony nawet dla jego zielonych elfich oczu. Zdziwił się, ale bynajmniej nie przeraził. Widywał takie sztuczki magów juz wcześniej. Nie miał czasu zastanawiać się, czy ten który rzucił zaklęcie był sojusznikiem, czy wrogiem. Starał się iść blisko ściany, w kierunku Chloe... |