Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2021, 08:21   #1
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
[Pathfinder 2ed.] Upadek Plaguestone





Arodus 1, AR 2719,
droga między Elidir a Almas,
przed południem.

Minęły trzy dni odkąd opuściliście Elidir, podróżując wraz z krasnoludem Bortem Bargithem w kierunku Almas, stolicy Andoranu. Każde z was znało kupca od jakiegoś czasu - jedni dłużej, inni krócej, jednak wszyscy wiedzieliście, że nie dało się o nim powiedzieć niczego złego. Bort był wesołym, optymistycznie nastawionym do życia krasnoludem o złotym sercu. Jego przeciwieństwem była kierowniczka karawany, dobrze zbudowana półorczyca Tamli Grent, która szorstkim podejściem i twardą ręką trzymała pochód pod kontrolą. Dbała, by wszystko było dopięte na ostatni guzik, tak w drodze, jak i na popasach.

Oprócz niej w składzie karawany znajdowała się jeszcze milcząca, wycofana Glunda Greenleaf, druidka zajmująca się zwierzętami, Olf i Ulf Redfren, ulfeńscy bliźniacy lubiący sobie żartować z wszystkiego i wszystkich, czasami ubierając się nawet w ten sam sposób, by łatwo było ich ze sobą pomylić oraz Milo Stoutgrass zwany "Kuchcikiem" ze względu na funkcję, jako sprawował w karawanie. A był w swojej profesji na tyle dobry, że każdy zachwalał przygotowywane przez niego potrawy. Choć nie każdy lubił, gdy niziołek z zaangażowaniem rozwodził się nad każdym dodanym składnikiem i kolejnością wykonywanych czynności w powstawaniu "dzieła".

Podróż póki co mijała bez żadnych niespodzianek a kiedy dziś rano zwijaliście obóz i zbieraliście się do drogi, Bort ogłosił, że przed zmrokiem powinniście dotrzeć do miasteczka Etran’s Folly, gdzie obiecał opłacić ze swojej kiesy pokoje dla wszystkich. Bliźniacy przy okazji tego stwierdzenia zaczęli uśmiechać się pod nosem, a zapytani, co ich tak bawi, odrzekli, że nocowanie w Plaguestone - bo tak nazwali Etran's Folly - jest tak samo przyjemne, jak nocowanie na polu albo w lesie. Wyglądało na to, że wkrótce sami się przekonacie.

Wozy podskakiwały i skrzypiały na źle utrzymanej drodze, gdy rozglądaliście się czujnie dookoła. Ta część Isger była słabo zaludniona, składała się w głównej mierze z pól, lasów i małych gospodarstw wiejskich. Była to kraina o umiarkowanym klimacie, z częstymi lekkimi deszczami i przyjemnie orzeźwiającym w lecie wietrze. Szlak wił się przez niziny, wzdłuż strumieni i przez niewielkie lasy. Dzień był bardzo ciepły a na niebie ciężko było dostrzec choćby jedną chmurę, przez co słońce przypiekało niemiłosiernie. Zajmowaliście ostatni wóz kierowany przez Glundę, rozmawiając ze sobą i zerkając na otaczający was z obu stron bór. Druidka jak zwykle była milcząca i jedynie co jakiś czas odzywała się do prowadzonych przez siebie zwierząt.
 
Mroku jest offline