Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2021, 13:15   #7
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Z tłumem było tak, że bez lidera nie dało się nad nim zapanować. Bez wskazania konkretnej osoby, każdy liczył, że to ten drugi coś zrobi. Facet za szybą okładał leżącą już pielęgniarkę w trudnej do zrozumienia, przerażającej furii. Krew bryzgała na posadzkę, z pozycji Calisty było to niczym nieme kino. Szczególnie, kiedy ludzie zaczęli się rozbiegać, głównie podążając w dół lub próbując skorzystać z dwóch innych domofonów tu na korytarzu. Okrzyki wołania o pomoc roznosiły się po całym szpitalu, podobnie jak głuche łupnięcia olbrzyma, który nie zamierzał odstąpić od prób sforsowania drzwi. Na pytanie Kolumbijki nie odpowiedział nikt. Może nawet nie usłyszeli, zagłuszeni panicznym wrzaskiem pierwszej zbiegającej po schodach kobiety.

Ochrony szpitala nigdzie nie było widać.
Facet za szybą skończył się wyżywać na leżącej i wbiegł do najbliższej sali, znikając im z oczu. Ktoś za plecami Martinez próbował wytłumaczyć dyspozytorce numeru alarmowego co się dzieje.
Kolejne uderzenie i zamek ustąpił. Drzwi łupnęły z łoskotem o ścianę, a wielkolud rozejrzał się i dostrzegając gaśnicę wyrwał ją ze stojaka i chwycił niczym broń.
- Jak chcesz iść, trzymaj się z tyłu - mruknął basowym głosem do jedynej stojącej tu jeszcze Calisty i ruszył ostrożnie do przodu.
Może miał sprawę równie istotną co ona? Albo lubił bawić się w bohatera.
Tak czy inaczej, innej pomocy wciąż nie było w okolicy.
 
Sekal jest offline