Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2021, 08:50   #2
Fenrir__
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Tristan nieśpiesznie opuścił budynek i wsłuchał się w rytm miasta. Jego wyczulone zmysły łapały gwar rozmów, odgłosy przemieszczających się ludzi hurgot wozów, nieustanne nawoływania i pokrzykiwania. Zwiadowca odrzucił kaptur swojego zielonego płaszcza do tyłu i wystawił nieogoloną twarz na promienie słońca. Zaciągnął się odruchowo powietrzem i niemal się zakrztusił od stęchłych zapachów miasta… Odzwyczaił się od tego wszystkiego… Zresztą od dłuższego czasu wolał bezdroża. Coraz bardziej żałował, że dał się namówić temu przeklętemu krasnoludowi… Przetarł twarz dłonią i spojrzał po swoich kompanach swoimi ciemnymi bystrymi oczami.

Sam był mężczyzną na oko ponad 30-letnim, choć niezadbana fizjonomia na pewno go postarzała, cerę miał ciut ciemniejszą niż okoliczni mieszkańcy, co ewidentnie świadczyło, że większość czasu spędza na świeżym powietrzu. Włosy miał czarne, nieco zbyt długie i znajdujące się w totalnym nieładzie ewidentnie obcinał się sam przy pomocy noża. Nos miał spory, ale kształtny, a twarz dość symetryczną i gdyby o siebie zadbał, mógłby uchodzić nawet za przystojnego. Posturę miał neutralną, nie wyróżniał się niczym szczególnym. Ubrany w strój podróżny: solidne wysokie buty, spodnie w kolorze brudnego brązu i podobną koszulę, na którą założony miał skórzany kubrak zapinany na duże drewniane guziki. Całości dopełniał sięgający niemal ziemi zielony płaszcz z głębokim kapturem oraz solidne skórzane karwasze na obu przedramionach, z czego lewy był od środka ewidentnie wytarty. Przy pasie po lewej stronie miał zawieszony długi sztylet, jeszcze jeden wystawał z cholewy buta. Kolejny miał zawieszony na plecach pod płaszczem. Narzucił na plecy kołczan wypełniony strzałami oraz krótki łuk. Przez drugie ramię przerzucił skromy worek ze swoim dobytkiem, uśmiechnął się do swoich towarzyszy i powiedział:

- Na nas już pora Panowie. - głos miał neutralny z delikatnym śpiewnym akcentem, który wskazywał bardziej na dziwną manierę niż na obce pochodzenie. - Wolałbym opuścić to miasto jak najprędzej. Mamy jesień... - zaczął, ale domyślając, się że niewiele ten skrót myślowy mówi jego towarzyszom dodał. - Lepiej nie kusić losu, w każdej chwili mogą przyjść deszcze i droga może nam zająć dużo więcej niż 4 dni. Proponuję ruszyć traktem, po pierwsze będzie bezpieczniej niż na bezdrożach. Skoro miasto ma tak rozbudowane służby strażnicze, to raczej trakty powinny być dość regularnie patrolowane. Po drugie, po drodze wypytamy kupców lub druciarzy. - Widząc miny kompanów dodał. - Musi to być spora, albo ważna wieś skoro Miasto zainteresowało się morderstwem, więc albo leży przy trakcie, albo jeśli jest oddalona, to i tak kupcy do niej zaglądają...

Tristan pewny siebie jeszcze raz poprawił ekwipunek i ruszył w kierunku właściwej bramy. Poruszał się naturalnie, szedł równym spokojnym krokiem człowieka nawykłego do długotrwałych wędrówek.
 
Fenrir__ jest offline