Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2021, 19:51   #4
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Seavel był elfem. Wysoki i szczupły - z wyglądu był typowym przedstawicielem tej rasy i można było śmiało rzec, iż na pozór uosabiał wszystko, co nie-elfy sądziły o elfach.
Seavel był nie tylko elfem, był też magiem. niezbyt co prawda doświadczonym, ale na tyle sprawnym, iż radził sobie w wielu sytuacjach, tam zaś, gdzie magii nie starczało, stosował w praktyce powiedzenie "tęga pała cuda zdziała". Kostur bowiem, jakim się podpierał, nie był magiczny, a dębowy i w dłoniach Seavela potrafił nabić solidnego guza.
W przeciwieństwie do wielu magów Seavel nie odziewał się w powłóczyste, sięgające niemal ziemi, szaty, lecz nosił praktyczną zbroję, zrobioną z grubej skóry aligatora. Zbroja nie była może zbyt efektowna, ale za to nad wyraz praktyczna.

Podobnie jak większość elfów, Seavel nie przepadał za miastem, które - jego przynajmniej zdaniem - miało zdecydowanie więcej wad niż zalet.
No ale cały świat wiedział, iż elfy nie przepadają za wielkimi zbiorowiskami domów, że z technicznymi nowinkami są na bakier, i że najlepiej czują się wśród natury - lasów i dolin - niż wśród tak zwanej cywilizacji.

Podczas (nie da się niezbyt długiego czasu) wspólnej znajomości Seavel dał się poznać swoim kompanom jako osoba przyjazna dla otoczenia, uprzejma dla świata (ze szczególnym uwzględnieniem płci pięknej), nie unikającym przygód, acz nie rzucającym się na oślep w każde przedsięwzięcie. Był też ciekawy świata, chociaż niektórzy może nazwaliby go ciekawskim...

* * *

Wycieczka na wieś zdała się magowi czymś znacznie lepszym, niż snucie się po ulicach miasta i wypatrywanie drobnych przestępców (groźni mieli ciekawsze zajęcia, niż łażenie ulicami i pakowanie się w ręce przedstawicieli OPM), toteż polecenie wielkiego szefa przyjął może nie z wielką radością, ale z dużą dozą zmieszanej z przyjemnością ulgi.
Poza tym - trup to trup i odnalezienie sprawcy zabójstwa mogło poprawić ich (niskie na razie) notowania w oczach szefa OPM.

- W takim razie ruszajmy, jak tylko zapłacisz te rachunki. - Spojrzał na Sir Ladyna. - Po drodze z pewnością trafimy na jakieś źródło informacji i będzie to szybsze, niż przeszukiwanie archiwum. Nie wiem tylko, czy jakaś gospoda się trafi. Nocleg pod gołym niebem to nic wielkiego, ale musimy pomyśleć o zabraniu jakichś zapasów jedzenia.
 
Kerm jest offline