Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2021, 21:31   #8
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Sir Ladyn ruszył prosto do szynkwasu.
- Witaj kumie, jest Bornedor? Służba prowadzi mnie poza miasto, nie wiem ile mi się zejdzie więc zwalniam pokój i chcę się rozliczyć. Spakuję się i będę leciał, więc racz dać znać szefowi, bo czas mnie goni. - Mówiąc to ruszył ku schodom na górę.
Jego pokój nie wyróżniał się zapewne spośród innych. No może był czystszy, bo Ladyn potrafił być marudny w temacie współlokatorów, wszelkiego rozmiaru. Baa, nawet dowodził, iż każdy współlokator winien płacić równą część zapłaty. Berenedor by nie wikłać się w prawnicze dysputy, pogonił swojego pomagiera by ten należycie zajął się lokatorami.
Sir Ladyn wszedł do pokoju i w mig pozbierał drobiazgi do plecaka. Nie miał tego wiele. Dopiął sprzączki zarzucił plecak na ramię i rozejrzał się po pokoju czy niczego nie zostawił.
Właśnie wychodził, gdy w drzwiach spotkał Bornedora.
- To pan nas opuszcza?
- Taka służba, kumie, taka służba. Ale chętnie się tu zatrzymam ponownie. To ile się należy?

Krasnolud machnął ręką i zaśmiał się.
- Toś wy panie lepiej ode mnie wiecie, wszak wszystko w kajecie spisaliście.
- Co racja to racja
- przyznał Sir ladyn. Przewrócił w wyjętym za pazuchy notesie kilka kartek. - Rozliczyliśmy się w zeszłym tygodniu, jak było umówione. Czyli wychodzi, że do płacić mam tyle… - szybko pisał na kartce Ladyn, podsunął kajet pod nos krasnoluda - Zgadza się?
- Co się na nie zgadzać. Jak wrócicie panie to zapraszam. Odkąd tu zamieszkaliście jakoś mniej burd i goście kulturniejsi przychodzą.
- Cieszę się, że mój drobny wkład w kulturę spożycia alkoholu przełożył się na twój zysk. Od którego mam nadzieję odprowadzasz należne podatki.
- A jakże by inaczej
- odparł krasnolud. Wiedział, że sir Ladyn może sprawdzić, więc płacił. I tak był do przodu, odkąd zastosował myk z odliczaniem amortyzacji beczek, podpowiedziany przez sir Ladyna.

Parę chwil później wyszedł z karczmy i skrzywił si, gdy owionął go cuchnący dym. Jak wrócą, będzie musiał wpaść do magistratu z petycją odnośnie obrotu sianem potocznie zwanym tytoniem. Toż, to nie dość, że straty dla miasta to do tego można by to podciągnąć pod nękanie, a nawet trucicielstwo.. .trzeba by to tylko zgrabnie podeprzeć paragrafami.
- Tristan, kumie. Chyba mam pomysł jak pomóc ci z twoim nałogiem… - powiedział z przyjaznym uśmiechem.
 
Mike jest offline