Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-08-2021, 11:28   #3
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Richard właśnie wrócił z kolejnej przerwy na papierosa, ciężki odór Czerwonego Tygrysa zostawił posmak w jego ustach. Wchodząc zobaczył jak jego partner stoi przy oknie próbując również zapalić, ale rezygnuje z racji przebywania w archiwach. Stones spojrzał na żółtodzioba, jego twarz zdradzała oznaki entuzjazmu. Przez chwilę detektyw zastanawiał, się skąd przywiało takiego palanta, ale potem przypomniał sobie, że gość mówił, że jest z Georgii. Tygrys podszedł do swojego kubka z walącej lurą, espresso i złapał solidny łyk, krzywiąc twarz. Jak zwykle skończyło się mleko. Za oknem wieżowca padał gęsty, tłusty, kwaśny deszcz a w tle migały syreny policyjne. Na panoramie było widać mega-blok i parę pośpiesznie mknących aerodyn.

Stones zastanawiał się, czy wolałby kręcić się po ulicach szukając Wampira, czy lepiej, że za karę znaleźli się w archiwum z nudną do cna robotą. Po krótkich rozmyślaniach przerywanych łykami kofeiny, uznał, jak doskonale siebie znał. Zdecydowanie wolałby już moknąć, niż siedzieć na trzydziestym piętrze katalogując i wbijając do komputerów, dla nikogo ważne papiery z nikogo nie obchodzących spraw. Stones spojrzał na MacMillana, ubranego w policyjny mundur, widocznie napawało go to dumą. Jak sam pamiętał, swoje dni jako patrolowy, brzydził się munduru. Wychował się w północnym Watson, żyjąc szybko jako patologiczny członek Tygrysów z Watson, aż w końcu trafił do programu resocjalizacji unikając kratek. Te wszystkie leki, terapia i setki godzin na kozetce, słuchając, że jest kimś lepszym i może pomóc budować lepsze społeczeństwo do tej pory sprawiało, że robiło mu się mdło. Potem wylądował na ulicach, bez rodziny, kumpli z gangu, nie mając się, gdzie podziać. Wtedy uprzedni burmistrz wpadł na pomysł rekrutacji do policji ludzi z marginesu, argumentując to ich lepszą znajomością półświatka. Tu się nie mylił. Tygrys regularnie brał w łapę od wielu gangusów, przymykając na nich oko. Sam kończył weekendy w Chicago, barze z bluesem, gdzie chlał na umór, czasem racząc się w miarę dobrą syntetyczną koką. Jakoś udawało mu się prowadzić takie podwójne życie, nie należąc po prawdzie do żadnego ze światów. Voronin był być może lepszym człowiekiem, i przymykał oko na występki Stonesa, lecz po dwóch latach, byli całkiem zgranymi partnerami, nie mówili o swoim prywatnym życiu, zgarniając kogo tam było trzeba.

Jednak dwa tygodnie temu, zaraz przed końcem zmiany naszło zgłoszenie kradzieży z włamaniem na Ranczu Coronado. Grupka nastolatków zaszalała po krysztale, uznając, że dom emerytki będzie prostym łupem. Richard naprawdę chciał rozegrać to pokojowo, ale goście grozili mu tanim pistoletem smart strzelając w niebo, tak że samonaprowadzające pociski leciały w stalowo, szare chmury jak wściekłe osy z rozbitego gniazda. Kiedy wycelowali do niego po dwóch upomnieniach, Tygrys wypalił w kolano jednego z opryszków. Niestety ten miał tani, tandetny dopalacz refleksu. Za słaby, by uniknąć kuli ale na tyle sprawnie działający, by zmienić pozycję, tak, że kula wbiła mu się w brzuch. Dzieciak przeżył, ale komisarz nie był zadowolony, szczególnie, że była to kolejna z wielu takich akcji na przestrzeni lat. Gdyby Stones nie był skuteczny… i Wampir nie zwiałby z transportu mógłby skończyć zawieszony, zamiast mazgaić się w archiwach.

-MacMillan masz jakieś rodzeństwo? Jakąś siostrę?- rzucił cynicznie w stronę nowego, nawet nie siląc się, by brzmiało to jak żart.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 17-08-2021 o 13:15.
Pinn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem