- Tajest, komendancie - powiedział tylko Voronin, siląc się na niedbały salut.
Cholerny de Soto i jego chore aspiracje. Aż dziw, że sam nie lata za Bleinertem. Wczorajsza ucieczka musi być plamą na jego nieskazitelnym CV... pomyślał Pumba, ukrywając grymas na twarzy.
Odwrócił się do kadeta i powoli ruszył w kierunku wind.
- Słyszeliście, MacMillan? Macie okazję poznać Night City. I nie mówcie do Stonesa per "pan", bo mu się w dupie poprzewraca.
Klepnął partnera w ramię, dając mu znak, żeby ruszył za nim.
- Chodź Stones, załatwmy to szybko, bo robię się głodny. Może zahaczymy po drodze o lokal Robbiego? To rzut beretem, a ma tam świetne kanapki. Młody pewnie też zje, nie? Weźmiemy radiowóz, włączymy wyjca i zaraz będzie po sprawie.
Już w windzie na dół Leopold wyciągnął służbowego smartfona i zajrzał do PolNetu. Osiem osiemnaście sześć był bodajże jednym z najczęściej używanych kodów... takie to różowe życie w NC. Ale napad na bank? Kto dzisiaj napada na banki, kiedy netrunner może zrobić to samo bez ruszania się z fotela?
Kiedy aplikacja się uruchomiła Voronin sprawdził szczegóły zgłoszenia - czy pochodzi od automatycznego systemu alarmowego, czy to zgłoszenie świadka. W tym drugim przypadku sprawdzi też transkrypcję rozmowy z dyspozytorem. Chciał wiedzieć wcześniej czego mają się spodziewać na miejscu.