Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2021, 14:47   #4
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
EMMA

Trzeba przyznać, że Vorda potrafiła działać w pośpiechu. I nie chodziło tutaj tylko i wyłącznie o szybkie kopanie po tyłkach oponentów. Doświadczenie koordynatorki MR-u i działanie w „konspiracji” dla Towarzystwa skutkowało tym, że niespełna kwadrans od odpłynięcia „królewicza Fincha”, jak Kopaczka nazywała złośliwie wycieńczonego O’Harę, do momentu gdy pod ich kryjówką zaparkował furgon, którym Towarzystwo czasami jeździło na akcje.

Kierowcę Emma dobrze znała. Piegowaty mężczyzna w średnim wieku, na którego wołali Gładzik, chociaż nazywał się Leo Archer. Egzekutor o całkiem dobrych umiejętnościach i doświadczeniu. Dawny Regulator MR-u. Emma miała okazję pracować z nim w dwóch czy trzech akcjach, jak jeszcze działała dla Ministerstwa i w niemal tuzinie akcji dla Towarzystwa. Solidny żołnierz. Małomówny, niezbyt wychodzący z inicjatywą, ale też niegłupi.

W furgonetce czekali na nią dwoje bliźniaków – Michael Mattsson – żylasty, wysoki i szczupły Fantom i jego siostra Manda Mattsson, podobna do brata, lecz obdarzona talentem wiedźmy – demonologa. Oboje byli mniej znani Emmie więc nie ufała im tak, jak Gładzikowi. Do tej pory pracowała z nimi tylko dwa razy, i chociaż dali się poznać jako dobrzy fachowcy, to jednak coś w ich jasnoniebieskich, wyblakłych oczach i oszczędnych ruchach budziło w niej niepokój. Możliwe, że za bardzo przypominali Fae. Bliźniacy przywitali ją delikatnym skłonem, gdy zajmowała swoją pozycję w vanie.

- Co się dzieje, Kopaczka? – zapytał Gładzik odpalając silnik.

- Jedź do „Pętli”. Zgarniemy jeszcze Aniołka.

Aniołek, czyli Freddie Dawson był ojczulkiem. Całkiem dobrym w swoim fachu. Kopaczka, zdaniem Emmy, miała do niego jakąś słabość, chociaż facet był niewysokim, brzuchatym czterdziesto-kilkulatkiem o włosach długich, falistych i jasnoblond oraz długiej brodzie splatanej w warkocz. Ze swoją czupryną ojczulek mógłby spokojnie robić za modelkę włosów, a niejedna laska popadłaby w kompleksy. Do tego dochodził głęboki, męski głos i fakt, że facet grywa w kapeli dającej czadu w power-metalowych kawałkach. „Pętla” natomiast to był bar, nad którym Freddie pomieszkiwał.

Samochód jechał niemal pustymi ulicami mokrymi po burzy. Spora część Londynu uległa podtopieniom. Padało od kilkunastu dni, zazwyczaj przy asyście gwałtownych burz i nawałnic, i kanalizacja deszczowa nie wyrabiała. Z tego, co pisało w gazetach, tereny wiejskie pod Londynem dostały nieźle po tyłku, i znaczna część wiosek i rezydencji borykała się z widmem powodzi. Tak czy owak woda w Tamizie była również na poziomie „stanu alarmowego” i część nabrzeży, o czym przekonała się Emma jadąc przez jakiś czas obok rzeki, została okolona workami z piaskiem.

Nocą ulice metropolii wyglądały na opustoszałe. Tylko co jakiś czas mijali jakiś samochód – głownie którejś ze służb miejskich: policji, straży lub pogotowia. Dwa razy minął ich opancerzony wóz Rady Bezpieczeństwa Londynu, ale na szczęście nie zainteresował się ciemnym furgonem, oznaczonym logiem znanej i największej piekarni w Londynie. Wyglądali, jak pierwsi dostawcy pieczywa.

Aniołka przechwycili „w biegu”. Dostawczak zatrzymał się, Michael odsunął drzwi, a jasnowłosy grubasek władował się na siedzenie obok Vordy.

- Cześć piękne – uśmiechnął się do Emmy, Kopaczki i Mandy. - I cześć paskudy – wyszczerzył zęby do Gładzika i Michaela. – Ktoś powie mi, co się dzieje? Co to za spontan? Wiecie, że nie lubię spontanów.

- W Sierocińcu Sióstr Karmelitanek może dojść do jatki. Aktywność demoniczna i to, kurwa, nie byle jaka. – Kopaczka, podobnie jak kiedyś w stosunku do Emmy, również w stosunku do innych łowców z Towarzystwa, starała się pozostawiać sporo tajemnic i niedomówień.

- Co to oznacza, nie byle jaka? – zapytała Mandy głosem chłodnym, jak fiordy z których przybyła do UK. – Z jak silnym Pomiotem możemy mieć do czynienia?

- W chuj silnym – odpowiedź Alicji była co najmniej nieprecyzyjna.

- W chuj to ty mnie irytujesz – powiedział Michael. – Możesz być nieco bardziej dokładna? Ja, w odróżnieniu od Emm, nie zniknę sprzed zmysłów demona. Wolałby nie ryzykować życia niepotrzebnie.

- Jak każdy, bro. Jak każdy. – Poprał go Aniołek.

- Emma wam wszystko wyjaśni.

Spojrzenia Aniołka i Bliźniaków zatrzymały się na Harcourt. Tylko Gładzik skupiał się na drodze.

Sierociniec leżał na zachodnich obrzeżach Londynu. Mieli jeszcze jakieś dziesięć minut jazdy przed sobą. Dochodziła czwarta dwadzieścia.

- Więc z czym przyjdzie nam się mierzyć, Emm? – zimne oczy Skandynawa przewiercały Emmę znów budząc w niej ten nieuzasadniony niepokój.
 
Armiel jest offline