Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2021, 05:24   #8
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację

Zanim otworzył oczy, to już wiedział. Zaspał. Nie było innej możliwości. Albo budził go budzik, albo sam i wtedy już był spóźniony do szkoły. Że też, tak to musieli wymyślić, że gdy skończą się wakacje, to od razu gonią do budy. Powinien być jakiś okres przejściowy. Aby spokojnie przygotować do tego ciało i umysł. Już z dwa tygodnie się męczył odkąd zaczął się wrzesień. Czuł, że jednak trzeba zwlec się z barłogu. Zanim to się jednak stało, półotwartymi okiem zerknął ku szafce naprowadzając rękę na czarny budzik w kształcie kasku Dartha Vadera. Przycisnął guzik od szufladki, co wyskoczyła z żuchwy i ostrożnie wyciągnął stamtąd, spośród leżących zamiast baterii, skręta. Czarne oczodoły hełmu nie świeciły czerwienią cyfrowego wyświetlacza, więc ciężko było mu ocenić, czy warto w ogóle już wychodzić z domu. W chacie było cicho, był sam. Powąchał papierosa z marihuany przeciągając go pod nosem i uśmiechnął się szeroko. Może i nie pamiętał dokładnie weekendu, ale ten towar na długo zapadnie mu w pamięci. Załatwiony w rezerwacie, wyrób lokalny, naszym słoneczkiem ogrzewany, górskim deszczem podlewany. Powłócząc noga za nogą poczłapał z pokoju przez korytarz do łazienki przyrodniej siostry. Brittney zawsze brała zajebiście długie i gorące prysznice, że trzeba było wstawiać drugi wywietrznik w suficie, żeby od tej pary grzyba ściany nie złapały.


Wygodnie siedząc na tronie zrzucał wagę po niedzielnym obżarstwie pizzą i kilka razy pociągnął skręta puszczając dwa gęste koła z dymu. Nie mógł sobie pozwolić niestety na więcej przyjemności. Po skończeniu toalety oczywiście zapomniał spuścić po sobie wodę w kiblu, lecz wywietrzniki odruchowo włączył, żeby siora nie poczuła zioła i nie darła japy.

Odkąd ojciec ożenił się z Allison, a minęło już z dziesięć lat, to nie mieszkał w domu rodzinnym Spinelich. Przez chwilę wahał się, czy nie pójść do babci, ale szybko przypomniał sobie, o obietnicy danej kumplom. Nazwa pasowała do towaru. Złoto Acapulco. Zarechotał z uznaniem dla geniuszu artysty.

W kierunku szkoły ruszył na piechotę. Ostatnie oszczędności z wakacyjnej pracy wydał na trawę, a ojca o kasę na benzynę miał honor nie sępić. Szedł po krawężniku chodnika z rękoma szeroko rozpostartymi ciesząc się wciąż ciepłym słońcem na twarzy i rześkim górskim wiatrem we włosach. Z tradycją sięgającą czasów gówniarza, stąpał tak, aby nie deptać po liniach łączących betonowe odlewy. Zawsze tak robił ilekroć pamiętał, a pamiętał zawsze kiedy czuł towar. Wtedy wiedział, że kiedy całkiem przestanie, to tak jakby już był dorosły.

Zamieszanie pod ratuszem w centrum nieco go zaintrygowało. Wprawdzie po miasteczku o tej porze roku zjeżdżało się sporo myśliwych, bo okoliczne tereny w zwierzyną łowną bogato stały, a miesiące od wiosny odmierzały kolejne sezony. A to na antylopę, a to na jelenia, czy łosia, czy innego czworonoga. A to na łuk i kuszę, a to czarny proch. Za wcześnie jednak chyba było jeszcze na zresztą na broń palną, bo nie widział szwendajacych się po miasteczku w pomarańczowych kamizelkach. Więc zapewne sezon łuczniczy. Tylko samochody pod ratuszem nie pasowały do myśliwych. Ostatnim razem, kiedy tyle widział poruszenia to kiedy kilka lat temu mieli jakieś zdjęcia do filmu kręcić w okolicy o niby mieszkających w górach kanibalach.

Mokra reklamówka znienacka oblizała go, niczym psi jęzor i zmyła z gęby Spineliego wyraz błogostanu.

- Osz ty, kurwa! - sapnął o mało nie przewracając się o własne nogi i posłał za odlatującą torbą kilka niecelnych zamachnąć zaciśniętych pięści. - Obrzydlistwo. - splunął z ziarenkami piasku za odlatującą dalej torbą.

Kto wie gdzie leżała foliówka i czy oby tylko górskim deszczem podlana!


***


Na sali gimnastycznej usiadł między Bryanem Chase i Tonym Oliwko. Jeden i drugi na ostatniej imprze prosili o małe co nieco, więc się podzielił grzecznościowo.

- Złoto Acapulco… - szepnął konspiracyjnie namaszczając słowa.

Kto wie, kiedy i on będzie potrzebował przysługi. Patrzył z góry na tył głowy Brittney Oubre zastanawiając się, kto mógłby spuścić się takiego niesłychanego mordu. Przyrodnia siostra nadal ocierała policzki od wcześniejszego płakania. Była razem z Mary Mc’Bridge w tej samej paczce cheerleaderek. Szkoda zrobiło mu się siostry i wzruszony sam otarł wierzchem dłoni świeczki w oczach.

Nie kupował teorii, że to blady Daryll mógłby taki numer wykręcić, a potem sobie przyjść do szkoły. Zresztą on miał zbyt fajną siostrę, żeby być takim zjebem, za którego go wszyscy biorą.

Za tym na pewno stał jakiś przyjezdny. Mieszkańcy Twin Oaks jacy nie byli, to z pewnością nikt z naszych tego by nie zrobił. Szeryf Hale mordercę szybko aresztuje, jeśli jeszcze nie jest w okolicy i wszystko wróci do normy.

Póki co, wiedział że Mary jest w lepszym świecie. Dobry haj był przecież jak przedmieścia raju. Od dzieciństwa, czy tego chciał czy nie chciał, musiał oswoić się ze śmiercią. W końcu był synem grabarza jedynego domu pogrzebowego w promieniu pięćdziesięciu mil.
 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 29-08-2021 o 05:28.
Campo Viejo jest offline