Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2021, 18:05   #7
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Pośród morza dusznej, technokratycznej atmosfery wypełniającej szczelnie pomieszczenia biurowej ostatnich pięter nowojorskiego wieżowca, znajdowała się niepozorna wyspa kwaśnych żartów, sarkazmu oraz odrobiny absurdalnego humoru wymieszanej ze zwykłymi, biurowymi pogawędkami.
Znajdowała się w małym, współdzielonym gabinecie dwójki analityków Wieży z Kości Słoniowej.


Franklin wyciągnął się na krześle patrząc z niechęcią na pusty kubek. Nie chciało się mu iść znowu po kawę. Powinni zamówić prywatny ekspres. To był dobry pomysł, pomysł, którym będzie musiał się podzielić…
...z tym, kto właśnie wyrwał go z zamyślenia. Współpracownik, Jon. Zawsze wiedział kiedy nawiązać rozmowę. Może temu zawdzięczał to kim jest i gdzie jest, mimo całkiem przeciętnych zdolności czysto technicznych.
- ...a ty w sumie patrzyłeś na wyniki tej młodej? - podumał Jon.
- Taaak – Franlin zaczął flegmatycznie – nic ciekawego, kolejna młoda, naiwna duszyczka pragnąca bezpieczeństwa. Już ją chyba odznaczyłeś?
- Czyli guzik czytałeś.
Bezczelna odpowiedź współpracownika była powiedziana z tradycyjnym, lekkim tonem, wobec którego starszy analityk Franlikn nie mógł się uśmiechnąć do młodszego kolegi i własnych myśli. Miał rację, niezbyt dokładnie czytał. Przewertował strony swojego umysłu.
- Masz mnie, straciłem czujność. Podobieństwo do NWO, prawdopodobieństwo dezercji do hermetyków i ekstazy, tradycyjna krzywa liniowa w stronę wirtualnych. Jednak czytałem.
- Przejrzałeś – Jon popił kawy – raaany, to jest dołujące. Każdy element potencjalnie chwiejny propaguje w stronę naszych byłych konwencji. Gdybyśmy zlikwidowali wirtualnych, po czasie spędzonym z nami, nie mieliby już gdzie pójść.
- Właśnie to robimy… Ale masz rację. Myślałem też nad Progenitorami, ale ta skłonność do uzależnień wedle komputera nie współgra ze stymulantami. Co on tam wie – straszy analityk wykrzywił się.
- Wie – młodszy westchnął – wysoka niestabilność Geniusza, silne manifestacja Eilodiona…
- Ty mi tu nie cytuj raportu, nie takich wyprowadzało się na ludzi.
- Ale ona miała zostać przydzielona do Iteracji X…
Jon uśmiechnął się krzywo, czekając na reakcję starszego kolegi. Ten lekko odwrócił się w stronę komputera, wystukując zapytania do bazy danych. Ze zmarszczonymi brwiami przeglądał dane.
- Na wierzchu nic nie widzę. Ktoś grzebał głębiej?
- Tak, edycja O4 z blokadą odczytu historii do O5. Komputer twierdzi, że należy wysłać do Iteracji X, szprycować przejściową chemią, a potem rozpocząć procedury cyborgizacji na niższego cyborga, z naciskiem na zmianę i usunięcie kłopotliwych funkcji mentalnych… Tradycje metalowe warzywo.
Atmosfera w pokoju stężała, przykryta tylko wierzchnią warstwą iluzji i złudzeń swobodnego tonu Jona. Tego typu rozmowy były niebezpieczne, Frank zakładał, iż jego współpracownik nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo. Sam kiedyś był w podobnej sytuacji, dopiero widok kilku worków na ciała nauczył go większej ostrożności.
- Nie zapytam jak się do tego dobrałeś – starszy analityk powiedział cicho.
- Nie musisz – Jon stwierdził poważniejąc – dostałem dostęp od Bob. To jej robota, prosiła nas abyśmy nie powtarzali analizy. Była dość przekonująca, jeśli wiesz co mam na myśli.
- To czemu odezwała się do ciebie?
- Jesteś na monitorowanym… myślałem, że wiesz.
- Cholera – Frank pokręcił głową – powiedziała właściwe co kombinuje? Znowu te jej nieregulaminowe gierki?
- Trochę tak, więcej wnioskuję. Dziewczyna łykała wszystkie standardowe techniki wpływu emocjonalnego jak pelikan, potulna jak baranek. Za kilka baksów na miesiąc można było ją po prostu kupić… Nawet nie ogarnęła, że Bob zaczęła przy jej pomocy infiltrować środowisko akademickie. Oczywiście, za bardzo to nie wyszło…
- Zatem co myślisz, Jon?
- Bob chce podrzucić zgniłe jajo nielubianemu konstruktowi.
- Masz rację – Franklin powiedział kiwają głową – a my morda w kubeł.
Starszy analityk wracając do pracy krążył myślami wokół agentki szkoleniowej. Nie chciał wyprowadzać młodego z błędnego przekonania, byłoby to niebezpieczne.
Sądził, iż Bob po prostu wierzyła równie mocno w Unią jak i w ludzi, a przez odpowiednich ludzi przywróci człowieka za sterami Maszyny.
On już w to nie wierzył.

***


Mervi miała dość. Będąc jeszcze pod wpływem jet laga, na drugi dzień po przylocie do USA i zakwaterowaniu w tymczasowym mieszkaniu, już kazano się jej stawić do centrali. Nawet rzeczy które wydawałyby się jej w innych okolicznościach „cool” jak duży kompleks własnych budynków pod przykrywą biur agencji medialnych i IT, skaner tęczówki, ukryte przejście (zapewne jedno z wielu) z windą, do podziemnej, metalicznej części kompleksu, czy wysoki, milczący agent pow prowadzący ją do pokoju – te wszystkie rzeczy traciły na kolorze ze względu na zmęczenie jakie odczuwała dziewczyna. Szli w miarę prostym korytarzem, z ledwo kilkoma rozwidleniami, nie spotykając nikogo po drodze.
Na koniec przywitało ją cylindryczne, metalowe pomieszczeniu z nieumiejscowieniom pośrodku, zamocowanym do podłogi krzesłem oraz czerwonym okiem sensora naprzeciwko krzesła. Eskortujący ją agent wyszedł z pokoju, a za nim zasunęła się śluza.
Metaliczny odgłos zdawał się dochodzić zewsząd, nie powodując jednak echa.
- Usiąść.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.

Ostatnio edytowane przez Johan Watherman : 29-08-2021 o 18:49.
Johan Watherman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem